W dalszą drogę ruszyliśmy z samego rana. Było strasznie gorąco. Pozdejmowaliśmy kurtki, ale to na niewiele się zdało. W dodatku powoli zaczynało nam brakować wody. Przemaszerowaliśmy tak kilka dni aż do pewnej nocy. Thomas obudził nas mówiąc, że w oddali widać jakieś światło. Mieliśmy tylko nadzieję, że to nie jest DRESZCZ. Po chwili zaczęła się okropna burza więc i tak nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy pobiec w kierunku budynku.
Biegliśmy ile sił w nogach. Nie było to łatwe, bo po tak długich wędrówkach byliśmy strasznie osłabieni i wychudzeni.
Już praktycznie dobiegaliśmy do drzwi, gdy nagle między mną, a Thomas'em i Minho strzelił piorun. Całą naszą trójkę wybiło w trzy różne strony. W uszach słyszałam tylko pisk. Newt szybko do mnie podbiegł i pomógł mi wstać.
- N... ci..ie..jest? - praktycznie go nie zrozumiałam, ale się domyśliłam o co mu chodziło.
Pokręciłam tylko głową i spojrzałam na Thomas'a, który teraz podbiegł do nieprzytomnego Minho.
Razem z Patelniakiem podnieśli go i razem wbiegliśmy do wnętrza budynku.
- Minho... - podeszłam do Azjaty.
- Dalej, Minho, obudź się. - dodał Patelniak.
W tamtej chwili strasznie się bałam, że możemy stracić kolejnego przyjaciela, ale na szczęście tak się nie stało, bo po kilku chwilach Azjata się obudził.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany. - Czy ktoś mi robił sztuczne oddychanie? - dopytał na co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Nie, ale trafił cię piorun. - odparłam z uśmiechem.
- I tylko tyle? - dodał na co ponownie się zaśmialiśmy.
Pomogliśmy przyjacielowi wstać i dopiero później rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Było tu tak ciemno, że nie było nic widać. Chciałam zrobić krok w przód, ale od razu tego pożałowałam, bo z ciemności wyskoczył Poparzeniec, a zaraz po nim z drugiej strony kolejny. Całe szczęście, że byli przywiązani łańcuchami. Zupełnie jak psy, które mają ostrzegać przed obcymi.
Po kilku minutach do środka wszedł ktoś jeszcze. Między stworami przyszła jakaś kobieta w krótkich brązowych włosach i zatrzymała się przed nami.
- Chodźcie ze mną. - powiedziała jak gdyby nigdy nic. Już wiedziałam, że jej nie zaufam i że najprawdopodobniej się nie polubimy.
Ruszyła w stronę, z której przyszła. Po chwili zatrzymała się, spojrzała na nas i się głupio uśmiechnęła.
- Czy chcecie z nimi zostać?
Co za głupie pytanie.
***
Nie mieliśmy zbytnio wyjścia więc ruszyliśmy za nieznajomą. Prowadziła nas między ludźmi, którzy nie mogli oderwać od nas wzroku. Mówiła coś, że niejaki Jorge na nas czeka. Nie wiedziałam o kim mówiła, ale zapewne zaraz się tego dowiem.
- Kim jest Jorge? - Thomas przerwał ciszę.
- Zobaczysz. - odpowiedziała i szła dalej przed siebie.
- A może trochę jaśniej? - weszłam jej w słowa.
- A może trochę milej? - zerknęła na mnie przez ramię. - Uratowałam wam życie.
- Poradzilibyśmy sobie i bez ciebie. - poparł mnie Minho.
- Jasne... - westchnęła, a ja wymieniłam z Azjatą spojrzenia.
- Już jej nie lubię... - szepnął do mnie Minho.
- Ja też. - uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Dawno nikt nie przyszedł z Pogorzeliska. - mówiła dalej dziewczyna. - Jest was ciekaw. Ja też. - dodała zerkając na Thomas'a.
- Uważaj, bo będziesz miała konkurencję. - szepnął do mnie Minho na co pacnęłam go ręką w głowę. - Ała!
Przykuliśmy tym uwagę reszty.
- Nie pytajcie. - zerknęłam na resztę, a potem z powrotem na Minho i dalej szliśmy za nieznajomą.
Dopiero po chwili skapnęłam się, że ludzie, którzy się nam przyglądali idą za nami. I to tacy... "Goryle". Nie wyglądali na przyjemniaczków. Na szczęście - chyba - dotarliśmy do tego całego Jorge.
Dziewczyna usiadła sobie na jakiejś starej kanapie, a po kilku chwilach facet, który stał do nas tyłem wreszcie się odwrócił. Był to starszy, czarnoskóry mężczyzna z lekkim zarostem na twarzy. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co o nim myśleć. Wiedziałam, że tamta dziewczyna nie przypadła mi do gustu, ale zobaczymy co będzie dalej.
- Miewacie wrażenie, że świat jest przeciwko wam? - spytał Jorge jak gdyby nigdy nic.
Spojrzeliśmy po sobie ze zrezygnowaniem.
- Mam trzy pytania. - mężczyzna przerwał chwilową ciszę. - Skąd przyszliście? Dokąd idziecie? Co na tym zyskam?
Wszyscy zerknęliśmy na Thomas'a na co on tylko pokręcił głową, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Nie wszyscy naraz. - zaśmiał się Jorge.
- Szliśmy w góry... - powiedział po chwili Thomas. - Szukamy Prawego Ramienia. - dodał na co ludzie wokół się zaśmiali.
- Czyli duchów. - odparł Jorge i wziął łyk wody. - Pytanie drugie: Skąd przyszliście?
Tom zerknął na Minho.
- To nasza sprawa. - powiedział Azjata.
Jorge popatrzył na nas po czym skinął głową na swoich ludzi, którzy po chwili nas schwytali, a dziewczyna, która nas tu przyprowadziła wzięła jakiś skaner i przyłożyła go nam do szyi.
- Miałeś rację... - powiedziała zerkając na Jorge i podając mu skaner.
- O czym ona mówi? - dopytywał Tom.
- Przykro mi, romano. - zaśmiał się czarnoskóry. - Oznakowali was. - spojrzał na nas. - Jesteście z DRESZCZu.
Nooo... Teraz sytuacja stała się bardzo napięta. Nie wiedziałam co robić. Ich było zdecydowanie za dużo. Nie mieliśmy szans by ich pokonać.
- A to znaczy... - mówił dalej Jorge. - Że jesteście bardzo... Cenni.
CZYTASZ
Streferka (PL)
Fanfiction"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...