*TESSA*
Chłopaki zaprowadzili mnie do obozu. Dalej nie mogłam uwierzyć w to, że udało mi się ich znaleźć. Niemożliwe stało się jednak możliwym.
Dostałam nowe, ciepłe ubrania. Mogłam się nieco umyć i zjeść, a po tym wszystkim usiedliśmy razem bym mogła im wszystko opowiedzieć. Teraz pozostało mi tylko wyjaśnienie mojej ucieczki i moje spotkanie z Chuck'em.
- Nie mieliśmy tyle szczęścia co Aris i Sonya. - mówiłam. - Rozdzielili nas, bo wiedzieli, że możecie się pojawić. Dlatego nie było nas w tamtym wagonie.
- A więc jak udało ci się tu dostać? - spytał zaciekawiony Jorge.
- Jeden ze strażników... Seth. Pomógł mi. Gdy reszta strażników była zajęta, on uwolnił mnie i Minho, a później wskazał nam drogę. Nie mógł z nami iść, bo wydałoby się, że to on nam pomógł. - tłumaczyłam. - Uciekaliśmy ile sił w nogach, jednak po dłuższej chwili strażnicy zorientowali się, że uciekliśmy i ruszyli naszym tropem. Gdy nas doganiali zaczęli strzelać... - miałam łzy w oczach. - Ukryliśmy się, ale to na nic się nie zdało, bo i tak nas znaleźli... Postrzelili Minho... On... - zaczęłam płakać. - On kazał mi uciekać... Nie chciałam go zostawiać, ale on się uparł. Resztkami sił zatrzymał strażników, a mi wtedy udało się uciec. Chciałam po niego wrócić, ale ich było zbyt wielu... Złapali go i z powrotem uwięzili... - ukryłam twarz w dłonie, a wtedy Thomas podszedł bliżej i przytulił mnie. Nie protestowałam.
- Dlaczego tamten strażnik wam pomógł? - wtrąciła Brenda. - Może to było zamierzone? Może chcieli znaleźć naszą kryjówkę?
- Nie. - weszłam jej od razu w słowa.
- Skąd masz pewność? - brunetka założyła ręce na piersi.
- Bo... Powiedział, że... Jemu również nie podoba się to co robi DRESZCZ. - odparłam. - To moja siostra kazała mu nas uwolnić. Jeśli coś by się wydało miał powiedzieć, że to ona mu kazała...
- Teresa? Przecież mogą ją za to... - zaczął Newt, ale mu przerwałam.
- Nie. Jest im potrzebna. - powiedziałam. - Jej nic by nie zrobili, a Seth mógłby stracić życie.
- Teresa próbowała was uwolnić... - zaczęła zdziwiona Brenda.
- Uważaj na słowa. - przerwałam jej. - Jest jaka jest, ale to wciąż moja siostra. Popełniła błąd i dobrze o tym wiem, ale każdy z nas je popełnia. Ona podobnie jak i wy chce ocalić ludzkość. DRESZCZ namieszał jej w głowie i przekręcił na swoją stronę, ale ja znam ją najlepiej z was wszystkich i wiem, że to wciąż ta sama Teresa, jeszcze sprzed Pożogi. Mimo, że dowody mogą temu przeczyć... - dodałam i ponownie wtuliłam się w tors Thomas'a.
- A, Chuck...? - szepnął niepewnie brunet. - Co z nim?
- On żyje. - spojrzałam mu w oczy. - Naprawdę. - spojrzałam na pozostałych. - Nie oszalałam. - zerknęłam z powrotem na strefera. - Kiedy próbowałam uciec... Pobłądziłam nieco i chciałam się gdzieś schować przed strażnikami. Weszłam do jednej z cel, która później okazała się być celą Chuck'a.
- Jakim cudem? - szepnął Newt. - Przecież...
- Wiem. - spojrzałam na blondyna. - Ale mówię prawdę. - strefer spojrzał na mnie. - Newtie, nie kłamałabym w takiej sprawie. Gdy zaraz po wyjściu z labiryntu zabrali nas do tego helikoptera, inni ludzie z DRESZCZu, zabrali Chuck'a i go uleczyli. On naprawdę żyję. Tom, ja mówię prawdę. - spojrzałam błagalnie na bruneta. - Wierzysz mi, prawda? - miałam łzy w oczach.
Strefer przez dłuższy czas nic nie powiedział. Po chwili u niego również dało się dostrzec łzy w oczach.
- Wierzysz mi, prawda? - ponowiłam niepewnie pytanie.
- Oczywiście, że ci wierzę. - odparł na co ponownie się w niego wtuliłam.
Przez dłużą chwilę nikt się nie odzywał. Zupełnie jakby każdy analizował to, co im powiedziałam. Newt jednak przerwał ciszę.
- Dobra, starczy wrażeń jak na jeden dzień. - wstał na równe nogi. - Czas trochę odpocząć. - dodał, a reszta mu przytaknęła i każdy udał się w swoim kierunku.
***
Thomas odstąpił mi swój hamak bym mogła się chociaż trochę wyspać, a sam poszedł porozmawiać z Newt'em i Vince'm. Znając go, na pewno chciał wrócić po Minho i Chuck'a. I wcale mu się nie dziwiłam. To przyjaciele, a nawet ktoś więcej... To rodzina.
Vince jednak mógł się na to nie zgodzić, bo z tego co mówili to w ciągu dwóch dni mają dokończyć naprawę statku i wtedy odpłyną stąd na Bezpieczną Przystań. Szanse na odbicie streferów malały.
Thomas jest uparty i wiem jedno... Nie zostawi tu naszych przyjaciół. Na pewno ruszy im na pomoc, a ja na pewno mu przy tym pomogę.
***
Nie wiem jak długo spałam, ale gdy się obudziłam było już ciemno. Założyłam ciepłą kurtkę, bo noc stała się nieco zimniejsza. Rozejrzałam się wokół.
Większość ludzi już spała. W oddali dostrzegłam Thomas'a. Od razu poszłam w jego stronę.
- Hej. - położyłam mu rękę na ramieniu.
- Hej... - spojrzał na mnie. - Powinnaś odpoczywać... Zdrzemnij się jeszcze. - wskazał na hamak.
- Byś sam ruszył na ratunek, Minho i Chuck'owi? - uniosłam jedną brew do góry. - Nie ma mowy. - dodałam, a chłopak lekko się zaśmiał.
- Zbyt dobrze mnie znasz... - spojrzał mi w oczy. - Ale nie chcę cię narażać... To...
- Niebezpieczne, wiem. - przerwałam mu. - Tom... To także moi przyjaciele i nie mam zamiaru ich zostawiać. Czy ci się to podoba czy nie... - stanęłam naprzeciwko niego. - Idę z tobą.
Chłopak spuścił smutnie wzrok i przez dłuższy czas nic nie mówił. Podeszłam do niego, wzięłam go za ręce na następnie wtuliłam się w jego tors.
- Nie mogę cię znowu stracić... - szepnął.
Odchyliłam lekko głowę tak, by móc mu spojrzeć w oczy.
- Nie stracisz. - odparłam. - Tom, nie żałuje tego co się stało. I jeśli to miałoby się powtórzyć to ja i tak zrobiłabym to samo. Jeśli to miałoby uratować ci życie, powtórzyłabym to bez wahania i proszę cię... - ujęłam jego twarz w dłonie. - Nie obwiniaj się... Tak musiało być, a teraz zobacz... I tak jesteśmy razem. Przeszliśmy już tak wiele, że chyba już nic nie jest w stanie nas rozdzielić. - mówiłam całkiem szczerze. - Gdy siedziałam tam, w tej ciemnej, zamkniętej celi... Nie bałam się śmierci... Tylko tego, że już nigdy więcej cię nie zobaczę. Ale teraz tu jesteś. I nie mam zamiaru cię zostawić podczas, gdy zamierzasz zrobić coś głupiego beze mnie. - dodałam dzięki czemu wywołałam uśmiech na twarzy bruneta.
- Ja też zrobiłbym dla ciebie wszystko. - podsumował na co i ja się uśmiechnęłam.
Popatrzyliśmy sobie w oczy po czym stanęłam lekko na palcach i złączyliśmy usta w ciepłym, i pełnym tęsknoty pocałunku.
Bardzo mi brakowało jego bliskości. Traciłam go już zbyt wiele razy. Na kolejny raz nie pozwolę.
CZYTASZ
Streferka (PL)
Fanfiction"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...