*THOMAS*
Ruszyliśmy z samego rana i w ciągu kilku godzin dogoniliśmy pociąg, w którym mieli znajdywać się nasi przyjaciele. Plan był dobry. Miałem tylko nadzieje, że wypali.
Podjechaliśmy z Vince'm do pociągu od tyłu. Chwyciłem hak i wspiąłem się na maskę samochodu. Miałem go zahaczyć o pociąg. W głębi duszy modliłem się bym się nie zwalił z tej maski.
Poszło jednak o wiele łatwiej niż myślałem, bo z łatwością mi się to udało i po chwili przeskoczyłem na pociąg wołając przy tym Vince'a by zrobił to samo. Mężczyzna zablokował kierownicę i pedał gazu, a później poszedł w moje ślady.
Jednak jemu poszło gorzej niż mi, bo jedna z opon samochodu pękła i Vince o mało nie spadł. Powoli jednak wstał i skoczył w momencie, gdy nasz samochód przewrócił się i wypadł z torów. Vince'a na szczęście zdążyłem złapać.
Czas nam się jednak kończył, bo DRESZCZ wezwał posiłki i właśnie teraz leciał w naszą stronę śmigłowiec ze wsparciem. Musieliśmy się śpieszyć.
- Hej, Brenda! - zawołałem do radia by ostrzec ją i Jorge. - Mierzą do was!
Nasi przyjaciele jednak sobie świetnie z nimi poradzili i odciągnęli śmigłowiec od nas.
Mogliśmy kontynuować swoją część planu.
Weszliśmy na górę i biegliśmy po wagonach do czasu, gdy przed nami nie pojawili się strażnicy.
Zeszliśmy wtedy na dół, do wagonów, w których mieli znajdywać się nasi ludzie. Vince zajął się odczepianiem wagonów, a ja zacząłem strzelać do strażników. Pokonałem kilku pierwszych, ale ich ciągle przybywało.
- Nie, żeby coś, ale mógłbyś się troszkę pośpieszyć? - zerknąłem na faceta.
- Ciszej, bo się skupić nie mogę! - zawołał tamten, a po chwili dodał. - Gotowe!
Przeskoczyłem z powrotem na stronę Vince'a. Po kilku sekundach ładunek, który facet podłożył, wybuchł, oddzielając nas przy tym od strażników. Odjechaliśmy kilkadziesiąt metrów od strażników i przeszliśmy do kolejnej części planu.
Strażnikom zajmie trochę czasu zanim do nas dotrą, ale i tak musieliśmy się pośpieszyć by uwolnić naszych.
Westchnąłem po czym gwizdnąłem by zawołać pozostałych. Zaczęliśmy wołać do ludzi zamkniętych w wagonach by poznać kto gdzie się znajduje, a gdy już to nastąpiło, Newt zajął się odblokowaniem wagonów od kół.
- Kurna... - odezwał się Vince. - Ciężko będzie. - wskazał na strażników, którzy zaczęli się już do nas zbliżać.
Weszliśmy z Vince'm na górę by przywiązać linami wagon. Brenda, Jorge, Patelniak i pozostali mieli przejąć śmigłowiec, który później miał nam się przydać do zabrania wagonu ze sobą. Pozostało nam tylko czekać.
- Newt, jak ci idzie?! - zawołałem do przyjaciela.
- Nie poganiaj mnie. - odparł.
Strażnicy byli już na tyle blisko, że zaczęli strzelać, musieliśmy więc odpowiedzieć tym samym.
- Gdzie oni są? - zawołał Newt, gdy wszedł na górę i pomógł mi strzelać do strażników.
- A ja wiem? - westchnąłem.
Jednak po kilku chwilach usłyszeliśmy dźwięk śmigłowca co oznaczało, że naszym udało się go przejąć. Gdy podlecieli bliżej przymocowaliśmy wagon do śmigłowca.
- Leć!! - zawołałem na znak, że już gotowe.
Po kilku sekundach wagon uniósł się do góry. Nasz plan na szczęście wypalił.

CZYTASZ
Streferka (PL)
Fiksi Penggemar"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...