- Bez niej nie damy rady. - mówił Gally na naszej naradzie.
- Już raz nam pomogła. - wtrąciłam.
- A jeśli nie będzie chciała, to nie będę nawet pytać jej o zdanie. - przerwał mi Gally.
- Ej, ej, ej. - podeszłam bliżej niego. - Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że nic jej nie zrobicie.
- Chyb... - zaczął strefer, ale mu przerwałam.
- Myśl sobie co chcesz, ale nie dam ci jej skrzywdzić, rozumiesz? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Rozumiem. - odparł. - Lepiej, żebyś miała rację i ona nam pomoże.
- Pomoże nam. - weszłam mu w słowa. - Zostaw to mnie. - dodałam i chciałam powiedzieć coś jeszcze, gdy nagle usłyszałam łomot.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Newt walnął Thomas'em o ścianę i podtrzymał go mocno.
Od razu pobiegłam w tamtą stronę.
- Co się dzieje... - spojrzałam na chłopaków. - Przestańcie. Newt, puść go. - spojrzałam na blondyna. - Newt, proszę.
- Zamknij się! - warknął na mnie, puścił bruneta i tym razem podszedł do mnie. - To przez Teresę, zniknął Minho, a teraz, gdy można go odbić martwisz się o nią?
- Newt... Martwię się i o Teresę, i o Minho i Chuck'a... - szepnęłam niepewnie patrząc przy tym blondynowi w oczy. W tym momencie coś się w nim zmieniło. Nie był sobą.
- Doprawdy? - warknął.
- Martwię się o ciebie... - szepnęłam.
Na te słowa blondyn jakby oprzytomniał. Rozejrzał się wokół, przeprosił i wyszedł.
Musiałam wziąć głęboki oddech by się nieco uspokoić.
- Wszystko dobrze? - Thomas do mnie podszedł.
- Nie... - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Nic nie jest dobrze. - dodałam, wyminęłam bruneta i wyszłam z pomieszczenia.
***
Ukryłam się w jakimś zakątku. Musiałam chwilę pobyć sama. Tylko z jednego powodu Newt mógł się tak zachować... Był zarażony. Mój przyjaciel jest zarażony, a podobnież mieliśmy być odporni. Winston również był zarażony i... Umarł. Nie... Nie mogę stracić i Newt'a. On nie może umrzeć, muszę coś wymyślić. Gdyby tylko udało nam się naprawdę znaleźć ten cholerny lek...
- Tessa... - usłyszałam nagle czyjś głos, a gdy się odwróciłam zobaczyłam Newt'a.
Szybko otarłam łzy i wstałam na równe nogi.
- Ja... - zaczął niepewnie. - Tak strasznie chciałem cię przeprosić... - zaczął, a ja od razu go przytuliłam co on niepewnie odwzajemnił.
- Nie musisz, naprawdę. - szepnęłam.
- Tess... Muszę ci o czymś powiedzieć...
- Ja wiem... - zerknęłam na niego.
- Skąd...?
- Domyśliłam się... - zerknęłam na jego rękę. Wzięłam go za dłoń i podwinęłam rękaw. Nie myliłam się. Jego żyły powoli zaczęły się robić czarne. - Wyleczymy cię. - spojrzałam mu w oczy.
- Lekiem, którego nie ma? - sarknął.
- Coś wymyślimy, zobaczysz. - powiedziałam pewnie. - Nie pozwolę ci umrzeć. - dodałam i mocno go przytuliłam co odwzajemnił.
Z nad ramienia blondyna zobaczyłam Thomas'a, który przyglądał się całemu zajściu. Uśmiechnął się blado co on odwzajemniłam.
***
Plan był w miarę prosty. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Pod kurtkę założyłam bluzę z kapturem, pod którym ukryłam twarz. No cóż, czas zacząć działać.
Poszłam we wskazane miejsce, wtopiłam się w tłum i czekałam na Teresę. Dostrzegłam ją na pasach. Podeszłam więc bliżej i stanęłam na przeciwko niej, po drugiej stronie ulicy. Po chwili dziewczyna mnie zobaczyła, a gdy autobus przejechał przez pasy, ja zaczęłam się kierować w miejsce naszej pułapki. Tak jak myśleliśmy, dziewczyna poszła za mną. Bez żadnych problemów udało mi się ją doprowadzić w odpowiednie miejsce. Zdjęłam kaptur dopiero kiedy byłyśmy same.
- Tessa? - dziewczyna spojrzała na mnie.
- Cześć. - podeszłam bliżej niej.
- Nie powinno cię tu być. - powiedziała od razu ze zmartwieniem. - Jeśli Janson cię...
- Nie zostanę. - przerwałam jej. - Chciałam... Ci podziękować za pomoc i sprawdzić czy nic ci nie jest. - spojrzałam siostrze w oczy.
- Nic mi nie jest, nie martw się. - odparła łagodnie.
- A Seth?
- Jemu też nic się nie stało.
- Posłuchaj... - wzięłam głęboki wdech. - Chcemy odbić Chuck'a i Minho.
- To jest zbyt... - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Niebezpieczne, wiem. Dlatego proszę, nie miej mi tego za złe.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze znakiem zapytania, a po sekundzie Gally założył jej worek na głowę i zabrał razem z nami.
***
Dopiero w naszej kryjówce Newt zdjął dziewczynie worek. Posadziliśmy ją na krzesełku, a cała reszta siedziała na przeciwko. Przesłuchanie czas zacząć.
- Gally? - zdziwiła się brunetka.
- Słuchaj uważnie... - zaczął wspomniany chłopak od razu. - Zadamy kilka pytań, a ty wyśpiewasz wszystko co chcemy wiedzieć. Najpierw coś prostego: Gdzie Minho i Chuck? - spytał strefer, wziął krzesło i usiadł bliżej dziewczyny zasłaniając przy tym mnie.
- Chyba nie myślicie... - zaczęła zerkając przy tym na mnie, ale nie zdążyła dokończyć.
- Nie patrz na nią. Po co tam zerkasz? Gadasz ze mną. Ona ci nie pomoże. - mówił twardo Gally. - Wiemy, że ich trzymacie. Gdzie?
- W celi jak reszta. Trzeci poziom podziemny. - powiedziała i spuściła głowę.
- Ilu ich tam jest? - wtrącił Newt.
- Dwudziestu ośmiu. - odparła.
- Do przełknięcia. - stwierdziła Brenda.
- Nie rozumiecie. To poziom zastrzeżony. Nie wejdziecie bez odcisku kciuka.
- Dlatego idziesz z nami. - wtrąciłam się wreszcie.
- Czy ja wiem? - Gally wzruszył ramionami. - Nie jest nam potrzebna. No nie? Nie cała. Wystarczy palec.
- Przestań. - wtrącił Thomas za co byłam mu wdzięczna.
- Wymiękasz? Chłopaki cierpieli bardziej.
- Trzymaj się planu. - Tom zabrał Gally'emu scyzoryk.
- To nic nie zmieni. - wtrąciła Teresa. - Róbcie co chcecie. I tak wam nie otworzą. Czujniki...
- Wiemy... Oznaczyli nas. - podeszłam do bruneta, wzięłam od niego scyzoryk po czym kucnęłam obok brunetki.- Własność DRESZCZu. Wolne żarty. - spojrzałam siostrze w oczy. - Potrzebuję twojej pomocy. - szepnęłam. - Proszę cię, wiem, że to rozumiesz, a ja rozumiem ciebie. Wiem jaka jesteś naprawdę, przede mną nie musisz udawać. - dziewczyna patrzyła na mnie ze łzami w oczach. - Proszę... - poprosiłam raz jeszcze i podałam jej scyzoryk, który przyjęła.
CZYTASZ
Streferka (PL)
Fanfiction"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...