Rozdział 46

1.2K 51 6
                                    

- Bez niej nie damy rady. - mówił Gally na naszej naradzie.

- Już raz nam pomogła. - wtrąciłam.

- A jeśli nie będzie chciała, to nie będę nawet pytać jej o zdanie. - przerwał mi Gally.

- Ej, ej, ej. - podeszłam bliżej niego. - Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że nic jej nie zrobicie.

- Chyb... - zaczął strefer, ale mu przerwałam.

- Myśl sobie co chcesz, ale nie dam ci jej skrzywdzić, rozumiesz? - spojrzałam mu prosto w oczy.

- Rozumiem. - odparł. - Lepiej, żebyś miała rację i ona nam pomoże.

- Pomoże nam. - weszłam mu w słowa. - Zostaw to mnie. - dodałam i chciałam powiedzieć coś jeszcze, gdy nagle usłyszałam łomot.

Odwróciłam się i zobaczyłam jak Newt walnął Thomas'em o ścianę i podtrzymał go mocno.

Od razu pobiegłam w tamtą stronę.

- Co się dzieje... - spojrzałam na chłopaków. - Przestańcie. Newt, puść go. - spojrzałam na blondyna. - Newt, proszę.

- Zamknij się! - warknął na mnie, puścił bruneta i tym razem podszedł do mnie. - To przez Teresę, zniknął Minho, a teraz, gdy można go odbić martwisz się o nią?

- Newt... Martwię się i o Teresę, i o Minho i Chuck'a... - szepnęłam niepewnie patrząc przy tym blondynowi w oczy. W tym momencie coś się w nim zmieniło. Nie był sobą.

- Doprawdy? - warknął.

- Martwię się o ciebie... - szepnęłam.

Na te słowa blondyn jakby oprzytomniał. Rozejrzał się wokół, przeprosił i wyszedł.

Musiałam wziąć głęboki oddech by się nieco uspokoić.

- Wszystko dobrze? - Thomas do mnie podszedł.

- Nie... - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Nic nie jest dobrze. - dodałam, wyminęłam bruneta i wyszłam z pomieszczenia.

***

Ukryłam się w jakimś zakątku. Musiałam chwilę pobyć sama. Tylko z jednego powodu Newt mógł się tak zachować... Był zarażony. Mój przyjaciel jest zarażony, a podobnież mieliśmy być odporni. Winston również był zarażony i... Umarł. Nie... Nie mogę stracić i Newt'a. On nie może umrzeć, muszę coś wymyślić. Gdyby tylko udało nam się naprawdę znaleźć ten cholerny lek...

- Tessa... - usłyszałam nagle czyjś głos, a gdy się odwróciłam zobaczyłam Newt'a.

Szybko otarłam łzy i wstałam na równe nogi.

- Ja... - zaczął niepewnie. - Tak strasznie chciałem cię przeprosić... - zaczął, a ja od razu go przytuliłam co on niepewnie odwzajemnił.

- Nie musisz, naprawdę. - szepnęłam.

- Tess... Muszę ci o czymś powiedzieć...

- Ja wiem... - zerknęłam na niego.

- Skąd...?

- Domyśliłam się... - zerknęłam na jego rękę. Wzięłam go za dłoń i podwinęłam rękaw. Nie myliłam się. Jego żyły powoli zaczęły się robić czarne. - Wyleczymy cię. - spojrzałam mu w oczy.

- Lekiem, którego nie ma? - sarknął.

- Coś wymyślimy, zobaczysz. - powiedziałam pewnie. - Nie pozwolę ci umrzeć. - dodałam i mocno go przytuliłam co odwzajemnił.

Z nad ramienia blondyna zobaczyłam Thomas'a, który przyglądał się całemu zajściu. Uśmiechnął się blado co on odwzajemniłam.

***

Plan był w miarę prosty. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.

Pod kurtkę założyłam bluzę z kapturem, pod którym ukryłam twarz. No cóż, czas zacząć działać.

Poszłam we wskazane miejsce, wtopiłam się w tłum i czekałam na Teresę. Dostrzegłam ją na pasach. Podeszłam więc bliżej i stanęłam na przeciwko niej, po drugiej stronie ulicy. Po chwili dziewczyna mnie zobaczyła, a gdy autobus przejechał przez pasy, ja zaczęłam się kierować w miejsce naszej pułapki. Tak jak myśleliśmy, dziewczyna poszła za mną. Bez żadnych problemów udało mi się ją doprowadzić w odpowiednie miejsce. Zdjęłam kaptur dopiero kiedy byłyśmy same.

- Tessa? - dziewczyna spojrzała na mnie.

- Cześć. - podeszłam bliżej niej.

- Nie powinno cię tu być. - powiedziała od razu ze zmartwieniem. - Jeśli Janson cię...

- Nie zostanę. - przerwałam jej. - Chciałam... Ci podziękować za pomoc i sprawdzić czy nic ci nie jest. - spojrzałam siostrze w oczy.

- Nic mi nie jest, nie martw się. - odparła łagodnie.

- A Seth?

- Jemu też nic się nie stało.

- Posłuchaj... - wzięłam głęboki wdech. - Chcemy odbić Chuck'a i Minho.

- To jest zbyt... - zaczęła, ale jej przerwałam.

- Niebezpieczne, wiem. Dlatego proszę, nie miej mi tego za złe.

Dziewczyna spojrzała na mnie ze znakiem zapytania, a po sekundzie Gally założył jej worek na głowę i zabrał razem z nami.

***

Dopiero w naszej kryjówce Newt zdjął dziewczynie worek. Posadziliśmy ją na krzesełku, a cała reszta siedziała na przeciwko. Przesłuchanie czas zacząć.

- Gally? - zdziwiła się brunetka.

- Słuchaj uważnie... - zaczął wspomniany chłopak od razu. - Zadamy kilka pytań, a ty wyśpiewasz wszystko co chcemy wiedzieć. Najpierw coś prostego: Gdzie Minho i Chuck? - spytał strefer, wziął krzesło i usiadł bliżej dziewczyny zasłaniając przy tym mnie.

- Chyba nie myślicie... - zaczęła zerkając przy tym na mnie, ale nie zdążyła dokończyć.

- Nie patrz na nią. Po co tam zerkasz? Gadasz ze mną. Ona ci nie pomoże. - mówił twardo Gally. - Wiemy, że ich trzymacie. Gdzie?

- W celi jak reszta. Trzeci poziom podziemny. - powiedziała i spuściła głowę.

- Ilu ich tam jest? - wtrącił Newt.

- Dwudziestu ośmiu. - odparła.

- Do przełknięcia. - stwierdziła Brenda.

- Nie rozumiecie. To poziom zastrzeżony. Nie wejdziecie bez odcisku kciuka.

- Dlatego idziesz z nami. - wtrąciłam się wreszcie.

- Czy ja wiem? - Gally wzruszył ramionami. - Nie jest nam potrzebna. No nie? Nie cała. Wystarczy palec.

- Przestań. - wtrącił Thomas za co byłam mu wdzięczna.

- Wymiękasz? Chłopaki cierpieli bardziej.

- Trzymaj się planu. - Tom zabrał Gally'emu scyzoryk.

- To nic nie zmieni. - wtrąciła Teresa. - Róbcie co chcecie. I tak wam nie otworzą. Czujniki...

- Wiemy... Oznaczyli nas. - podeszłam do bruneta, wzięłam od niego scyzoryk po czym kucnęłam obok brunetki.- Własność DRESZCZu. Wolne żarty. - spojrzałam siostrze w oczy. - Potrzebuję twojej pomocy. - szepnęłam. - Proszę cię, wiem, że to rozumiesz, a ja rozumiem ciebie. Wiem jaka jesteś naprawdę, przede mną nie musisz udawać. - dziewczyna patrzyła na mnie ze łzami w oczach. - Proszę... - poprosiłam raz jeszcze i podałam jej scyzoryk, który przyjęła.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz