Rozdział 9

1.9K 84 17
                                    

Dziewczyna z niewiadomych nam przyczyn, nie odzyskiwała przytomności. Nie wiedziałam kim dokładnie była. Widywałam ją w swoich wspomnieniach i to wszystko.

Thomas chciał wrócić do labiryntu i zbadać dokładniej miejsce, gdzie zginął dozorca. Minho nie chciał go tam puścić samego więc zebrał kilku streferów, a w tym i mnie. Za godzinę mieliśmy się spotkać w lesie więc miałam krótką chwilę na drzemkę. Jak co noc zobaczyłam kolejne wspomnienia.

Tym razem znowu dotyczyło mnie i Thomas'a oraz sceny, którą widziałam ostatnio z tym, że tym razem była nieco wyraźniejsza i dłuższa.

Ludzie z tego całego programu złapali mnie i posądzili o złamanie zasad. Przekazałam komuś jakieś ich potrzebne dane, ale nie wiedziałam dokładnie komu. Za karę miałam trafić do labiryntu. Nie wiedzieli jednak, że tak naprawdę to nie byłam ja, tylko Thomas. Postanowiłam jednak, mimo sprzeciwów bruneta, wziąć to na siebie.

Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale tego nie żałuję.

Jeśli myśleli, że tym mnie wystraszą to się grubo mylili.

- Błagam nie róbcie tego! - krzyczał Thomas. - Ona nic nie zrobiła!

- Nic im nie mów! - zwróciłam się do niego.

- Dajcie jej zastrzyk i wsadzie na miejsce! - zawołał ponownie męski głos, jednak nie wiedziałam do kogo należał.

- Stójcie! - Thomas próbował mnie bronić. - To nie ona! To byłem ja!

- Nie! - krzyknęłam. - Obiecałeś mi coś! Nic nie mów... - nie mogłam powiedzieć nic więcej, bo w tej samej chwili poczułam ukłucie w szyi i krzyk Thomas'a.

- Powodzenia... - warknął ten sam męski głos jednak wciąż nie wiedziałam do kogo należał.

Spojrzałam po raz ostatni na Thomas'a. Brunet w końcu uwolnił się od strażników i ruszył w moim kierunku mimo, że strażnicy, którzy mnie trzymali, prowadzili mnie już w stronę pudła.

Chłopak zdążył do mnie podbiec i w ostatniej chwili złączył nasze usta. Jednak zaraz potem, strażnicy ponownie nas rozdzielili, a ja zaczęłam tracić przytomność.

- Odnajdę cię! - krzyknął za mną.

- Wiem... - szepnęłam i zapadłam w ciemność.

-Tessa! - Chuck zbudził mnie ze snu w skutek czego się przestraszyłam. - Kazałaś, żebym cię obudził. -powiedział.

- Tak, tak... Dzięki, braciszku. - wstałam szybko z hamaka i założyłam buty.

Nie pamiętaliśmy swoich rodzin, ale przecież teraz byliśmy jedną, wielką rodziną więc wraz z Chuck'em często się nazywaliśmy bratem i siostrą. To było u nas normalne.

- Dobrze się czujesz? - spytał zmartwiony.

- Tak, pogadamy jak wrócę, dobrze? - uśmiechnęłam się do niego lekko i pocałowałam w policzek.

- A obiecujesz, że wrócisz? - chłopiec posmutniał.

Położyłam mu ręce na ramionach.

- Jasne, że tak. - odpowiedziałam. - Wrócę, jak zawsze. - dodałam pewnie. - Obiecuję. - podniosłam mały palec, który on po chwili uścisnął swoim małym paluszkiem. - Umowa? - uśmiechnęłam się.

- Umowa. - odparł z uśmiechem. Pocałowałam go szybko w czoło po czym poszłam do lasu na spotkanie z pozostałymi.

Wraz ze mną i Minho przyszli: Zart, Winston i Patelniak. Później wraz z Thomas'em ruszyliśmy do labiryntu.

- Hej, coś się stało? - spytał Tom, gdy podeszliśmy do wrót.

Nic mu nie odpowiedziałam, bo wciąż miałam przed oczami te ostatnie wspomnienie.

- Hej, Tess. - chłopak położył mi rękę na ramieniu więc spojrzałam na niego.

- Nic mi nie jest. - skłamałam. - Lepiej już chodźmy. - dodałam i pobiegłam za Minho i pozostałymi, a Thomas zaraz za mną.

***

Po kilkuminutowym biegu dotarliśmy na miejsce zdarzenia. Dozorca został zmiażdżony przez ścianę. Ugh, wyglądał okropnie i w dodatku śmierdział.

- Tu coś jest. - stwierdził Tom, gdy podeszliśmy bliżej.

- Oprócz placka z dozorcy? - wtrącił Patelniak.

Przyjrzałam się bardziej i faktycznie, Thomas miał rację. To coś jakby pikczało więc postanowiliśmy to wyjąć i sprawdzić co to jest. Złapaliśmy za jedną z nóg dozorcy i pociągnęliśmy razem z całej siły do momentu aż noga odpadła. Później Minho podszedł bliżej szczątek i wyjął to coś z dozorcy. Nie wiem co to było. Może jakiś pilot, który sterował dozorcą? Nie mieliśmy pojęcia.

- Cokolwiek to jest, weźmy to do Strefy. - powiedział Patelniak. - Nie chcę spotkać jego kumpli. - wskazał na dozorcę.

- Racja. - zgodził się z nim Minho. - Już późno, wracajmy. - dodał po czym ruszyliśmy w stronę Strefy.

Gdy wróciliśmy nadszedł czas na kolejną naradę.

Pokazaliśmy Newt'owi co znaleźliśmy i opowiedzieliśmy o wszystkim.

- W.C.K.D. - przeczytał zamyślony. - Takie napisy są na dostawach. - zauważył Newt.

- Dozorców zrobili ci, którzy nas tu wsadzili. - wtrącił Thomas. - To pierwsza wskazówka na jaką trafiliście od trzech lat?

- Tak. - odparł Minho.

- Newt, trzeba tam wrócić. To może nam pomóc. - mówił dalej Thomas.

- On ma rację. - zgodziłam się z brunetem. - Może wreszcie znajdziemy stąd wyjście.

- Widzisz co on robi, prawda? - wtrącił Gally. - Łamie zasady, a teraz mówi, żeby je olać.

- Oj, daj już spokój. - przerwałam mu. - Dzięki jego ciekawości możemy stąd wreszcie wyjść. Nie chcesz tego?

- Ta jego ciekawość może nas zabić. - wszedł mi w słowa. - Tylko zasady trzymają nas w kupie. Nagle są nieważne? - mówił do Newt'a. - Alby by mnie poparł.

- Skąd możesz wiedzieć czego chciałby Alby? - ponownie mu przerwałam.

- Bo go znam. - odparł.

- Ale wejść do labiryntu i mu pomóc, to już nie chciałeś.

- Pilnowałem się zasad.

- Doprawdy?

- Dość. - przerwał nam Newt.

- Smród zasłużył na karę. - dodał jeszcze Gally. - Już się zamykam. - dopowiedział, gdy Newt na niego spojrzał.

Blondyn zerknął na Thomas'a, a potem na pozostałych i oddał znalezisko Minho.

- Masz rację. - Newt zwrócił się do Gally'ego. - Złamał zasady.

Posłałam blondynowi błagalne spojrzenie, a on uniósł tylko palec na znak bym była cicho więc się nie odezwałam.

- Noc w dziurze bez żarcia. - powiedział na co odetchnęłam z ulgą.

- Coś ty? Jedna noc? - wtrącił od razu Gally. - To ma go powstrzymać?!

- Nie. - odparł Newt jak gdyby nigdy nic. - Nikt poza biegaczami nie będzie tam ganiał kiedy chce. - mówił dalej.- Więc oficjalnie od jutra jesteś biegaczem. - dodał na co się tylko uśmiechnęłam podobnie jak i Minho.

Gally tylko westchnął i wyszedł sali, a Patelniak poszedł za nim próbując go trochę uspokoić.

- Dzięki, Newt. - odezwał się Tom.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz