Rozdział 35

1.5K 65 13
                                    

W obozie panował totalny chaos, gdy do niego dotarłam. Wszędzie byli ludzie z DRESZCZu. Mieli maski i broń, którą strzelali w niewinnych ludzi.

Ruszyłam w poszukiwaniu przyjaciół. Przebiegałam właśnie obok jednego z namiotów i dopiero po chwili domyśliłam się, że to był namiot, w którym znajdowała się Brenda. Boże... A gdzie pozostali? Mam nadzieję, że nie byli w środku!

W oddali dostrzegłam Vince'a, a razem z nim byli: Newt, Minho, Patelniak i Harriet. Nigdzie jednak nie widziałam Thomas'a. Pobiegłam do nich.

- Umiesz strzelać? - spytał mnie Vince na co skinęłam głową i mężczyzna podał mi broń.

Prawda była taka, że nie miałam zielonego pojęcia. Może w tamtym życiu jej używałam, ale tego zbytnio nie pamiętałam. W każdym razie, szybko się uczę więc poradziłam sobie bez większych problemów.

- Widzieliście Thomas'a? - spytałam i strzeliłam do kolejnego człowieka z DRESZCZu.

- Myślałem, że był z tobą. - odparł Newt.

- Rozmawiałam z Teresą... - urwałam.

Nie sądziłam, że moja siostra będzie w stanie coś takiego zrobić. Ufałam jej, a ona mnie zawiodła. Rozumiałam, że chciała znaleźć lek, ale dlaczego teraz powiadomiła DRESZCZ. Przecież mogliśmy to rozegrać inaczej.

Odgoniłam zbędne myśli, skupiłam się na broni i naszych wrogach. Radziliśmy sobie całkiem nieźle do czasu, gdy jeden ze strażników rzucił w nas bombą elektryczną. Działała w ten sposób, że poraziła nas prądem i upadliśmy bezbronni na ziemię.

Nadal nigdzie nie widziałam Thomas'a co niepokoiło mnie jeszcze bardziej. Może udało mu się uciec? Na pewno nic mu nie jest. To przecież Thomas.

Strażnicy ustawili nas obok siebie i zmusili do klęku po czym zaczęli nas przeliczać.

Z jednego ze śmigłowców wyszedł nie kto inny, a Szczurowaty.

- No, no, no... - uśmiechnął się szyderczo w moją stronę. - Tessa, cieszę się, że cię widzę.

- Ale nie z wzajemnością. - warknęłam na co on się tylko zaśmiał.

- Jeszcze zmienisz zdanie, zobaczysz. - powiedział i podszedł bliżej mnie. - Gdzie on jest? Hm? - spytał.

Wiedziałam, że chodzi mu o Thomas'a. Mimo, że nie miałam zielonego pojęcia czy brunet w ogóle żyje, postanowiłam nie odezwać się ani słowem. Szczurowaty myślał, że wiem gdzie on jest więc specjalnie dodatkowo go zmylałam.

Gdy przez dłuższą chwilę nic nie odpowiedziałam, Janson uderzył mnie w twarz. Newt i Minho od razu szarpnęli się chcąc mi pomóc, ale strażnicy ich powstrzymali.

- Zapytam jeszcze tylko raz... - Szczurowaty złapał mnie za brodę. - Gdzie... jest... Thomas...? - spytał wyróżniając każde słowo.

- Wal się, sztamaku. - plunęłam mu w twarz co go jeszcze bardziej wkurzyło.

- Ty wredna s...

- Tu jestem. - przerwał mu głos Thomas'a.

Odwróciliśmy się za siebie i zobaczyliśmy jak dwóch strażników chwyta strefera i przyprowadza do Janson'a.

Od razu poprawił mu się humor.

- Thomas... - uśmiechnął się do bruneta po czym z całej siły uderzył chłopaka w brzuch.

Tom aż zwinął się bólu. Strażnicy pchnęli go w naszą stronę i przytrzymali by klęknął tak jak my.

- Nic ci nie jest? - szepnęłam i spojrzałam na niego.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz