Rozdział 4 "szukamy"

1.9K 200 89
                                    

Jeno szedł za Markiem do pokoju w którym mieli grać w gry cały czas nie mogąc wyjść z szoku. Czym dłużej myślał o tym, że to z Jaeminem całował się w sylwestra, tym więcej miało to sensu. Jak tylko znaleźli się w pokoju spojrzał na chłopaka, a ten nieśmiało odwrócił wzrok. 

Jeno poczuł, że robi mu się niedobrze, dziwny niepokój skręcał mu wnętrzności.

- Cześć! Ty musisz być Jeno. Wiele o tobie słyszałem. – Nagle przed nimi pojawił się chłopak o ciemnej karnacji, ognistych włosach i błyszczących oczach. Jeno prawie czuł ciepło hiszpańskiego słońca, kiedy uścisnął jego dłoń.

- Cześć. – Powiedział ledwo przytomnie.

- Jestem Donghyuck. – Uśmiechnął się słodko, ale Jeno nie mógł nie zauważyć szybkiego, fachowego spojrzenia jakim go obrzucił.

- W końcu wszyscy w domu. – Powiedział pan Lee. On i jego żona siedzieli już na dywanie. Somin wstała i podeszła do białej tablicy. Chwyciła pisak i zapytała.

- Jakie pary?

Mark przeszedł koło Donghyucka na tyle daleko, żeby przypadkiem go nie dotknąć i zapytał.

- A w co będziemy grać?

- Jaemin zaproponował kalambury. – Powiedział Minwoo.

- W takim razie ja nie powinienem być z Naną. – Donghyuck uśmiechnął się przez pokój do Jaemina.

- Z kim? – Zapytał Jeno.

- Nazywa tak Jaemina. – Wyjaśnił Mark nawet się nie obracając.

- Dla Hiszpanów imię Jaemin jest trudne do wymówienia, dlatego nasz znajomy Javi wymyślił "Nana". Po hiszpańsku brzmi to trochę jak "baby", ale jednak nie. Wydało nam się słodkie i przewrotne i pasuje do Jaemina. – Wyjaśnił Donghyuck.

Sposób w jaki poruszał się po pokoju i ton jego głosu zdradzał jego dużą pewność siebie.

- Czy w Hiszpanii często skracacie imiona? – Zapytał Minwoo uprzejmym tonem pełnym zainteresowania, jaki przybierał zawsze, kiedy rozmawiał ze swoimi dziećmi.

- Hiszpanie są dużo bardziej beztroscy i trochę niechlujni w porównaniu do Koreańczyków. U nas ważne są końcówki i przedrostki, wyraźnie wymawiamy i akcentujemy każdą sylabę w imieniu, a jeśli używamy zdrobnień to jeszcze dokładamy końcówki, zamiast się ich pozbywać. W Hiszpanii mówią jak im wygodniej. Czyli jeśli nasz znajomy ma na imię Javier, mówimy na niego Javi, bo tak jest prościej. – Wyjaśnił siadając koło niego na podłodze. Po czym obrócił się i powiedział coś po hiszpańsku do Jaemina, który nadal stał w głębi pokoju przy oknie.

Oczy brata Marka najpierw się powiększyły w przerażeniu, a później pokręcił głową i odpowiedział coś Donghyuckowi w trzech słowach.

- Widzicie? – Zwrócił się do wszystkich. – Nie możemy być z Jaeminem w parze. Nie będziecie wiedzieli czy nie podajemy sobie odpowiedzi po hiszpańsku. Proponuję, żeby Nana był z Jeno, a ja z Markiem. – Powiedział jakby decyzja już zapadła. Jeno uniósł spojrzenie na Jaemina, jego policzku znów pokryły się różem, ale tym razem nie odwrócił wzroku.

- Oczywiście, pierwsze o czym myślisz to oszukiwanie. – Mark odwrócił się w stronę Donghyucka zaskakując wszystkich swoim ostrym tonem.

Rudowłosy chłopak nie dał się jednak zaskoczyć wstał i krzyżując ramiona na piersi zrobił dwa kroki w stronę Marka.

- Wykorzystuję okazję tam gdzie ją widzę. U nas nazywa się to sprytem. – Jego oczy zwęziły się kiedy patrzył na chłopaka.

- U nas nazywa się to oszustwem. – Mark nie ustępował.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz