Jeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla.
przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...
Ognisko na ośnieżonym zboczu w gwieździstą noc było czymś naprawdę niepowtarzalnym. Jaeminowi nie przeszkadzała nawet obecność nauczycieli. Siedział ramię w ramię z Donghyuckiem, przykryci jednym kocem i grzali dłonie zbliżając je do ognia, słuchając jak dziewczyny, które wróciły z wymiany skandynawskiej opowiadały jak radziły sobie z zimnem.
Robiło się późno, więc nauczyciele wyznaczyli Marka, żeby dopilnował ognia i wrócili do pensjonatu, mówiąc na odchodnym, żeby nie siedzieli zbyt długo.
- Bo mogą zjeść nas wilki. Auuuu! – Zawył Han tuż nad uchem Donghyucka i uszczypnął go w boki, aż ten się wzdrygnął.
Jaemin obserwował jak naturalnie i lekko Donghyuck się zaśmiał, a później naciągnął czapkę na oczy Hana.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gdy jego przyjaciel z powrotem usiadł, Jaemin rozejrzał się po osobach, które zostały przy ognisku.
- Przestań. – Zaśmiał się wzdrygając, ale objął Donghyucka ramieniem i przytulił do siebie.
- Nie moglibyśmy się integrować w środku? Na przykład przy kominku. – Marudził dalej.
Jaemin uśmiechnął się tylko, ale nic nie powiedział, patrząc w ogień.
- Nana. – Donghyuck podniósł głowę i rozejrzał się dookoła. – Gdzie jest ten mały wrzód tego frajera?
- Nie nazywaj tak Renjuna. – Syknął Jaemin.
- Ale od razu wiedziałeś o kim mówię. – Donghyuck poruszył sugestywnie brwiami i szturchnął chłopaka łokciem.
- Słyszałem, że został w pokoju ze swoją ekipą, bo nadają jakiś program na żywo z ich ulubionymi idolami. – Wyjaśnił ignorując Donghyucka.
- I dlatego frajer Jeno siedzi sam... - Powiedział bardziej do siebie.
- Nie nazywaj go frajerem. – Jaemin przeniósł wzrok na Jeno, który siedział po drugiej stronie i przeglądał coś na telefonie.
- A jak mam go nazywać? – Przechylił głowę.
- Wystarczy Jeno.
- Ale przecież on jest największym frajerem jaki żyje na tej planecie. – Powiedział Hyuck głośno, a później ściszył głos, kiedy kilka głów obróciło się w ich stronę. – Mógł mieć ciebie słodziaku i z tego zrezygnował. Frajer i tyle.
Jaemin uśmiechnął się słabo, bo cały czas był zamyślony patrząc na Jeno. Wiedział, że nie powinno go to obchodzić, ale czuł dziwny ucisk w brzuchu przez to, że chłopak siedzi sam. Chciałby wiedzieć co myśli, czy jest mu smutno i czy mógłby coś dla niego zrobić. A zrobiłby wszystko...
- Jeno zasługuje na lepsze traktowanie. – Powiedział wylewając swoją irytację.
- Dobrze mu tak. – Prychnął Donghyuck krzyżując nogi. – To karma.