Rozdział 9

1.6K 201 159
                                    

Ognisko na ośnieżonym zboczu w gwieździstą noc było czymś naprawdę niepowtarzalnym. Jaeminowi nie przeszkadzała nawet obecność nauczycieli. Siedział ramię w ramię z Donghyuckiem, przykryci jednym kocem i grzali dłonie zbliżając je do ognia, słuchając jak dziewczyny, które wróciły z wymiany skandynawskiej opowiadały jak radziły sobie z zimnem.

Robiło się późno, więc nauczyciele wyznaczyli Marka, żeby dopilnował ognia i wrócili do pensjonatu, mówiąc na odchodnym, żeby nie siedzieli zbyt długo.

- Bo mogą zjeść nas wilki. Auuuu! – Zawył Han tuż nad uchem Donghyucka i uszczypnął go w boki, aż ten się wzdrygnął.

Jaemin obserwował jak naturalnie i lekko Donghyuck się zaśmiał, a później naciągnął czapkę na oczy Hana.

Gdy jego przyjaciel z powrotem usiadł, Jaemin rozejrzał się po osobach, które zostały przy ognisku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy jego przyjaciel z powrotem usiadł, Jaemin rozejrzał się po osobach, które zostały przy ognisku.

- Nanaaaa... - Zawodził Hyuck. – Zimno. – Dotknął zimnym nosem szyi Jaemina.

- Przestań. – Zaśmiał się wzdrygając, ale objął Donghyucka ramieniem i przytulił do siebie.

- Nie moglibyśmy się integrować w środku? Na przykład przy kominku. – Marudził dalej.

Jaemin uśmiechnął się tylko, ale nic nie powiedział, patrząc w ogień.

- Nana. – Donghyuck podniósł głowę i rozejrzał się dookoła. – Gdzie jest ten mały wrzód tego frajera?

- Nie nazywaj tak Renjuna. – Syknął Jaemin.

- Ale od razu wiedziałeś o kim mówię. – Donghyuck poruszył sugestywnie brwiami i szturchnął chłopaka łokciem.

- Słyszałem, że został w pokoju ze swoją ekipą, bo nadają jakiś program na żywo z ich ulubionymi idolami. – Wyjaśnił ignorując Donghyucka.

- I dlatego frajer Jeno siedzi sam... - Powiedział bardziej do siebie.

- Nie nazywaj go frajerem. – Jaemin przeniósł wzrok na Jeno, który siedział po drugiej stronie i przeglądał coś na telefonie.

- A jak mam go nazywać? – Przechylił głowę.

- Wystarczy Jeno.

- Ale przecież on jest największym frajerem jaki żyje na tej planecie. – Powiedział Hyuck głośno, a później ściszył głos, kiedy kilka głów obróciło się w ich stronę. – Mógł mieć ciebie słodziaku i z tego zrezygnował. Frajer i tyle.

Jaemin uśmiechnął się słabo, bo cały czas był zamyślony patrząc na Jeno. Wiedział, że nie powinno go to obchodzić, ale czuł dziwny ucisk w brzuchu przez to, że chłopak siedzi sam. Chciałby wiedzieć co myśli, czy jest mu smutno i czy mógłby coś dla niego zrobić. A zrobiłby wszystko...

- Jeno zasługuje na lepsze traktowanie. – Powiedział wylewając swoją irytację.

- Dobrze mu tak. – Prychnął Donghyuck krzyżując nogi. – To karma.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz