Mark otworzył oczy czując że bardzo chce mu się pić. Leżał pod kocem na materacu, wpatrując się w sufit. Błądzący uśmiech nie opuszczał jego warg. Westchnął głęboko przeciągając się i założył ręce za głowę. Czuł się dobrze, a nawet lepiej. Coś się w nim zmieniło, tak jakby dopiero teraz był spełniony i zaczął istnieć jako prawdziwa istota ludzka.
Markowi nie przeszkadzało, że czuł metaliczny smak, kiedy przejechał językiem po dolnej wardze, nie obchodziło go to, że na boku i udzie zaschła mu sperma Donghyucka, ani to że na jego szyi i klatce piersiowej czerwieniły się wspomnienia wczorajszej nocy.
Mark Lee przeżył wczoraj swój pierwszy raz, zaraz potem następny i kolejny i jeszcze jeden. Ostatni raz był najlepszy, bo doszli z Donghyuckiem równocześnie obejmując się ciasno ramionami i szepcząc nawzajem swoje imiona. Starszemu nadal było trochę głupio, że tak szybko doszedł za pierwszym razem i to w Donghyucku, nie pytając wcześniej chłopaka o zgodę.
Nie myślał wczoraj zbyt wiele, kierował się instynktem i rządzą. Obaj byli z Donghyuckiem jak wygłodniali, gdyby nie to, że po czwartym razie zupełnie opadli z sił i zasnęli, Mark nie był pewny czy jeszcze by się nie kochali.
Wiedział, że seks jest ważny, słyszał że zbliża ludzi, ale to co przeżył z Donghyuckiem było niewyobrażalne, jakby połączyły ich uczucia o których istnieniu nie wiedzieli. Obrócił głowę i spojrzał na śpiącego chłopaka.
Na jego cynamonowej skórze odbijało się światło lampek, Mark przesunął wzrokiem po jego skulonej sylwetce, aż do biodra i nagiego pośladka z którego zsunął się koc. Kiedy tak spał z nabrzmiałymi wargami, malinkami pokrywającymi jego szyję, rozczochranymi włosami za które Mark wczoraj ciągnął, wyglądał niewinnie i promieniowało z niego ciepło. Gdyby Mark nie bał się, że go obudzi, pewnie przytuliłby się do niego i znów zasnął.
Zamiast tego nakrył jego piękne, miękkie, nagie ciało kocem i zamknął oczy, żeby zasnąć mimo niepoprawnych myśli, które powtarzały mu w głowie, że wczorajszej nocy Donghyuck stał się jego.
*
Jeno stał przed drzwiami w ciemnym korytarzu, jego oczy już dawno przyzwyczaiły się do ciemności, ale zaczęło mu być zimno w bose stopy. Szukał wymówki, żeby w środku nocy zapukać do pokoju Jaemina.
Czy musiał się tłumaczyć chłopakowi? Pewnie nie. Ale żeby uspokoić swoje sumienie musiał mieć dobrą wymówkę. Usłyszał skrzypnięcie drewna gdzieś z wnętrza domu. Spanikował i nacisnął klamkę. Wślizgnął się do pokoju i cicho zamknął drzwi. Dopiero kiedy klamka wskoczyła na swoje miejsce odważył się wypuścić oddech.
Obrócił się powoli i zobaczył kształt zakopany pod fałdami kołdry. Zganił się w myśli za to, że nie przyszło mu do głowy, że Jaemin będzie spał.
Mimo to podszedł do łóżka i spojrzał na spokojne oblicze Jaemina. Kiedy tylko zobaczył rozsypane na poduszce włosy i lekko rozchylone wargi jego silna wola zmiękła.
Nachylił się najostrożniej jak potrafił i pocałował Jaemina w czoło.
Kiedy się wyprostował spotkał lekko zaspane spojrzenie ciemnych oczu.
- Cholera. – Wzdrygnął się. – Nie chciałem cię obudzić. – Powiedział czując się strasznie głupio.
- To nic. – Uśmiechnął się Jaemin siadając i przecierając oczy. – Coś się stało?
Jeno musiał szybko coś powiedzieć.
- Mark nie wrócił do pokoju. – Wypalił. – Zastanawiałem się... No wiesz...
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...