Jeno znów siedział oparty o szybę. Już zdążył zapomnieć jak wygląda śnieg, słońce już zaszło chociaż była dopiero siedemnasta i wszystko wydawało się szare i bure.
Jego mama robiła już drugie okrążenie wokół szkoły, żeby znaleźć jakieś miejsce parkingowe. Wszyscy rodzice postanowili przywieźć swoje pociechy, więc sąsiednie uliczki zapchane były przez samochody.
- Zatrzymaj się. – Powiedział Jeno. – Wysiądę tutaj.
- Jesteś pewny? – Zapytała kobieta zwalniając pod szkołą, gdzie stał już autokar, a dookoła kręciło się pełno uczniów z walizkami i kilku nauczycieli, którzy sprawdzali listę obecności.
- Tak. – Westchnął wciskając czapkę do kieszeni.
- Tylko uważaj na samochody. – Powiedziała kobieta zatrzymując się. – I wyślij mi eskę jak będziecie na miejscu.
- Jasne mamo. – Otworzył drzwi i poszedł do bagażnika, żeby wyciągnąć walizkę. Pomachał jeszcze kobiecie i stanął na chodniku z resztą uczniów.
Wyjazd nosił miano integracyjnego. Zapisani uczniowie z ich szkoły i kilku z wymiany takich jak Donghyuck mieli pojechać na weekend do pensjonatu w górach.
Stanął ze swoją klasą i rozejrzał się dyskretnie. Nigdzie nie widział Marka. Odetchnął.
Minęły prawie dwa tygodnie od kiedy powiedział Markowi, że całował się z Jaeminem. Od tego czasu chłopak nie odezwał się do niego ani słowem. Ignorował Jeno udając, że ten nie istnieje.
Nawet na lekcjach przesiadł się, żeby nie dzielić ławki z chłopakiem. W klasie wszyscy plotkowali zastanawiając się co tak właściwie między nimi zaszło.
Jednak Jeno nie doznawał, żadnych większych przykrości, jedyną osobą która posyłała mu wrogie spojrzenia, był Donghyuck. Czasami idąc korytarzem czuł mrowienie na karku, a kiedy się obracał napotykał Donghyucka, który próbował zamordować go spojrzeniem.
O dziwo osobą, która najszybciej wybaczyła Jeno był Jaemin, którego przecież skrzywdził najbardziej. Już kilka dni po ich rozmowie, kiedy mijali się na korytarzu młodszy uśmiechnął się do niego nieśmiało i wypuścił malutkie „cześć" w przestrzeń.
Jeno poczuł jak jeden z ciężkich kamieni spada mu z serca. Od tego czasu codziennie wymieniali z Jaeminem uśmiech i witali się.
Nie rozmawiali, ale Jeno i tak był wdzięczny za tę małą nić porozumienia między nimi. Czuł się dzięki temu jakby mniej samotny.
Początkowo uznał tą sytuację za dobrą okazję do spędzenia czasu z Renjunem. Okazało się jednak, że nie jest to takie łatwe.
Już na początku chłopak zakomunikował Jeno, że musi mieć czas dla swoich przyjaciół, a że miał ich dużo, popołudniami Jeno oglądał bajki z siostrą.
Kiedy jeden odcinek Kucyków Ponny doprowadził go do płaczu, dziewięciolatka spojrzała na niego z niewzruszonym wyrazem twarzy i powiedziała: „Ogarnij się. Jesteś żałosny".
- Cześć misiu. – Zaćwierkał Renjun pojawiając się przy jego boku.
- Cześć kochanie. – Odetchnął z ulgą i nachylił się, żeby pocałować go w policzek.
- Chenle zajmie nam miejsce koło niego. – Powiedział podekscytowany.
- Super. – Uśmiechnął się słabo i zarzucił rękę na ramiona chłopaka.
Renjun znów zaczął mu coś opowiadać, ale Jeno nie słuchał. Przytakiwał tylko i rozglądał się dookoła. Właśnie kolejny samochód zaparkował na środku ulicy. Jeno zobaczył przez przednią szybę kobietę z krótkimi blond włosami, która byłą kierowcą i siedzącego obok niej Jaemina.
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...