Mark usiadł na łóżku i zmrużył oczy, żeby poznać w ciemności osobę, które weszła do jego pokoju.
Dopiero kiedy się odezwała, zrozumiał że to Donghyuck.
- Nie śpisz? – Szepnął wchodząc ostrożnie.
- Nie. – Westchnął ciężko i skrzywił się, czując tępy ból w głowie.
- Tak sobie myślałem, że może przyda ci się trochę makijażu, żeby ukryć... - Wyciągnął zza pleców srebrną saszetkę z napisem „I'm a fucking unicorn".
- Moją twarz? – Dokończył za niego Mark. – Nie dzięki. Nie mam zamiaru ukrywać przed nikim, że... - Mark się zawahał, właściwie jeszcze nie myślał co powie rodzicom lub znajomym gdy zapytają go o siniaka. Przecież nie może im powiedzieć, że rzucił się na jakiegoś chłopaka, bo ten coś powiedział. Nie zrozumieliby, a on nie miał czasu wyjaśniać. Mógłby powiedzieć, że spadł ze schodów lub dostał piłką w twarz, ale to było by kłamstwo. A jeśli była na świecie jakaś rzecz, którą Mark brzydził się nawet bardziej od przemocy, było to właśnie kłamstwo.
- Jak chcesz. – Wzruszył ramionami Donghyuck i obrócił się na pięcie, żeby wyjść.
- Czekaj. – Zatrzymał go Mark i żałował, że w pokoju jest ciemno, bo chciałby widzieć teraz wyraz twarz chłopaka. – Trochę makijażu może się przydać. – Przyznał niechętnie.Był prawie pewny, że Donghyuck się uśmiechnął, kiedy delikatnie zamykał drzwi. Później podszedł do łóżka i usiadł naprzeciwko Marka wysypując zawartość saszetki na pościel. Mark wychylił się, żeby zapalić lampkę stojącą na stoliku koło łóżka.
W pomarańczowym świetle żarówki zobaczył Donghyucka, którego twarz był umyta, a włosy odgarnięte w tył, a przytrzymywała je biała opaska z polaru. Przemknęło mu przez myśl, że promienna skóra Donghyucka i jego zawsze idealne włosy, wcale nie były szczęściem i darem od losu, tylko chłopak musiał ciężko na nie pracować. Mark prawie to szanował, jednak nadal uważał, że jest to poświęcenie godne lepszej sprawy, niż hołdowanie swojej próżności.
Donghyuck wziął do ręki tubkę i bez ostrzeżenia nachylił się w stronę Marka i przyłożył mu ją do policzka. Starszy wzdrygnął się tylko i wymamrotał.
- Co robisz?- Dobieram ci podkład. – Wyjaśnił. – Masz bardzo jasną karnację, zupełnie inną niż moja, na szczęście w tym roku na halloween przebierałem się za wampira i kupiłem jeden prawie biały. Do tego puder ryżowy, który jest transparenty i powinno być w porządku.
- Tylko bez żadnych maskar, brokatów i innych bzdur. Masz tylko zamaskować siniaka.
Donghyuck nic nie powiedział, tylko wycisnął podkład na małą gąbeczkę i na kolanach zbliżył się do Marka. Starszy patrzył teraz z bliska na jego twarz, dopiero kiedy był tak blisko można było zobaczyć drobne niedoskonałości, małe zmarszczki i pieprzyki. Kiedy młodszy mrugnął Mark widział jak w zwolnionym tempie jego rzęsy opadają na policzki i znów unoszą się odsłaniając ciemne źrenice.
Donghyuck chwycił podbródek Marka i skierował jego głowę w prawo, żeby lepiej widzieć linię szczęki i malujący się tam siniak.
Starszy westchnął, zerkając kątem oka na skupioną twarz Donghyucka. Później poczuł lekkie, mokre pacnięcie na skórze, a później następne i kolejne. Później młodszy zatrzymał się i spojrzał na niego.
- Boli? – Zapytał cicho, głosem którym nigdy wcześniej nie mówił do Marka.
- Trochę. – Rzucił nie wdając się w szczegóły.Przez chwilę w pokoju panowała cisza.
- Więc jak się czujesz z tym, że uderzyłeś Changmina? – Zapytał Donghyuck prawie beztroskim tonem.
- Jak się czuję? – Zmarszczył czoło i obrócił głowę, żeby spojrzeć na Donghyucka.
![](https://img.wattpad.com/cover/205379278-288-k109207.jpg)
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...