Jaemin nigdy nie miał problemu, żeby zostać samemu w domu. Jednak teraz wszystko się zmieniło, od kiedy znalazł list od M w szafce, ciągle miał wrażenie, że ktoś go obserwuje. Nawet teraz kiedy czekał na Donghyucka i Marka, czuł jak włoski jeżą mu się na karku.
*
Jeno czuł się wyjątkowo głupio w stroju batmana, który wcześniej wydawał mu się dobrym pomysłem. Jego znajomi podeszli albo bardzo profesjonalnie do swoich strojów, jak na przykład Lana, która przebrana była za szalonego kapelusznika i miała nawet perukę i soczewki, i wszystkie dzieciaki się jej bały, mimo że uśmiechała się prawie tak szeroko jak Johnny Deep. Były też osoby, których strój ograniczał się do założenia onesie pikachu. Jeno był gdzieś po środku. Ubrał się cały na czarno, do peleryny doszył żółtego nietoperza, a na głowie miał maskę batmana, którą kupił przez internet. Miał jeszcze skórzane, czarne rękawiczki, ale było mu za gorąco więc gdzieś je porzucił, tak samo jak pas, który nawet trochę przypominał pas batmana, ale tak naprawdę był starą plastikową zabawką Haeun.
Przechadzał się po domu w którym była domówka i witał się z różnymi ludźmi, udając że nie ma czasu, żeby zatrzymać się z nimi i pogadać. Wszedł do pokoju gdzie Lana i kilka innych dziewczyn zajmowały się młodszymi dziećmi, właśnie bawiły się w gorące krzesła, kiedy zobaczył że jego siostra stoi pod ścianą.
Zastanawiał się czy już odpadła, czy wcale nie wzięła udziału w zabawie. Słyszał przed wyjściem jak kłóciła się z mamą, bo jej strój kucyka nie dotarł na czas i musiały szybko skompletować jakiś strój. Mama oczywiście wpadła na pomysł czarnego łabędzie, bo Haeun i tak miała sporo tutu w tym na pewno jakąś czarną. Z jednej strony nie rozumiał dlaczego rodzice tak bardzo chcą, żeby młoda tańczyła, a z drugiej był zazdrosny, że troszczą się o jego siostrę na tyle, żeby zmuszać ją do robienia, rzeczy, które uważają za dobre dla niej.
Wyszedł z pokoju i poszedł do kuchni. Nie mógł nic pić, bo przyjechał tutaj samochodem, ale liczył że znajdzie coś do jedzenia. Matki i ojcowie zawsze zanim wychodzili na zabawę zostawiali im coś do jedzenia.
Pech chciał, że wpadł na Sejuna i Byungchana.
- Jensos! – Zawołał Sejun i pomachał do niego.
- Cześć. – Uśmiechnął się, bo miło było ich w końcu zobaczyć. Sejun miał kapelusz, pelerynę i opaskę na oczach, a teraz bawił się plastikową szpadą. Byungchan natomiast miał na sobie kitel lekarski, a na szyi stetoskop i Jeno mógł sobie tylko wyobrażać ile już żenujących tekstów na podryw "doktor miłości" z siebie wyrzucił.
- Gdzie masz swojego robina batmanie? – Sejun dźgnął go plastikową zabawką.
- Robini byli adoptowanymi dziećmi batmana. – Rzucił wymownie.
- To gdzie jest ten twój słynny chłopak? Przebrał się za niewidzialnego człowieka? – Wtrącił się Byungchan.
- Jest uczulony na żenadę, więc powiedziałem mu, żeby się trzymał od ciebie z daleka.
- Uuuuu. – Zaśmiał się Sejun. – Dobrze was w końcu was spotkać. – Objął ich obu ramionami i stworzyli coś na wzór dziwnego uścisku w trójkę.
Jeno nie miał dużo okazji, żeby rozmawiać z Sejunem lub Byungchanem, ale znali się od dawna i za każdym razem jak się spotykali, czuło się jakby zaledwie wczoraj ostatni raz się widzieli.
- Jest tu coś do jedzenia? – Zapytał rozglądając się po kuchni.
- Idę zamówić piosenkę. – Powiedział Byungchan i wyszedł z kuchni.
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...