Jeno bał się za każdym razem kiedy Renjun znikał mu z oczu. Był chory na myśl o tym co chłopak może zrobić. Z jednej strony chciał go chronić, a z drugiej strony się go bał. Nocami śnił mu się Renjun podchodzący z bronią do Jaemina.
Jeno wiedział, że rodzina Renjuna ma teraz więcej na głowie, ale czuł się bardzo samotny i zagubiony. Był jeszcze dzieciakiem nie mógł brać odpowiedzialności za Renjuna. Z drugiej strony wyrzuty sumienia dosłownie rozrywały go na strzępy. Nie miał innej możliwości niż czuć się winnym.
Może gdyby nie pocałował Jaemina jako ucieczka z toksycznego związku i nie zerwa kontaktów z Renjunem po rozstaniu, chłopak byłby w stanie poradzić sobie z sytuacją z jego bratem.
Mimo, że byli ze sobą prawie cały czas, to nie rozmawiali. Kiedy Jeno próbował przytulać Renjuna, gdy ten płakał, chłopak odsuwał się i patrzył na niego wielkimi zranionymi oczami.
Okazało się, że Xiao ma dziury w swoim małym serduszku i czeka go szereg operacji. Jednak już po drugiej okazało się, że serce nie podjęło pracy. Mały chłopiec leżał w śpiączce, a aparatura pompowała za niego krew. Potrzebował przeszczepu. Siostra Renjuna dzwoniła do różnych organizacji charytatywnych, żeby zdobyć pieniądze, jednak i tak musieli czekać aż pojawi się serce, które można by mu przeszczepić.
Rodzice nie odchodzili od łóżka Xiao i ciężko było im się dziwić.
Jednak w tym wszystkim Renjun został zupełnie sam. Jeno powiedział o wszystkim rodzicom, a ci zaproponowali, żeby Renjun zamieszkał przez pewien czas u nich. Mimo tego Jeno nie powiedział im o incydencie z bronią. Wiedziała o tym tylko siostra Renjuna, która obiecała, że zajmie się tym jak tylko operacja Xiao się uda. Bo nikt nie mówił głośno, że może się nie udać.
Jeno nie zważając na protest nauczycielki, wstał i wyszedł z klasy, żeby jeszcze przed dzwonkiem znaleźć się pod klasą gdzie lekcje miał Renjun.
Ku swojemu zdziwieniu zobaczył opartego o drzwi Donghyucka i siedzącego na podłodze Chenle.
- Cześć ćwoku. – Pomachał mu Hyuck, a Jeno poczuł znajome ciepło w środku, nie wiedział jak to możliwe, a stęsknił się za tym chłopakiem.
- Co tu robicie? – Zapytał chowając dłonie w kieszenie swojej bluzy.
- Czekamy na ciebie. – Powiedział Chenle dalej grając w tetrisa i nie spoglądając na Jeno.
- Skąd wiedzieliście, że tu przyjdę?
- Obserwowałem cię, odkąd bez wyjaśnień, po raz kolejny zdeptałeś serce Jaemina. – Powiedział lekkim tonem Donghyuck.
Jeno poczuł jakby spadł na niego betonowy blok. Nagle w gardle pojawiła mu się gula, która uniemożliwiała mówienie.
- Lepiej mu będzie beze mnie. – Wykrztusił.
- Niewątpliwie. – Dognhyuck wyprostował się. – Ale musisz coś dokończyć.
Jeno podniósł wzrok zaalarmowany.
- Jaemin dostał kolejny list. Dziś spotykamy się u niego, żeby ustalić co robimy. To nie może dalej trwać...
- Kolejny list? – Jeno poczuł jak ciarki biegną w dół jego pleców. – Ale to nie możliwe, przecież Renjun jest cały czas ze mną, nie miałby kiedy...
- Myślałem, że już ustaliliśmy, że to nie Renjun. – Donghyuck wyglądał na zaskoczonego.
Chenle podniósł głowę, jakby imię przyjaciela mu o czymś przypomniało. Wyprostował się i uśmiechnął do Jeno.

CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...