Jeno nerwowo skubał wargę, ręce wciśnięte w kieszenie zaciskał w pięści. Stał przed domem państwa Lee. To tutaj spędził praktycznie całe dzieciństwo, to w tym domu wychował się jego najlepszy przyjaciel, to właśnie w tym miejscu poznał smak miłości.
- Stary wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.
Jeno nie musiał się obracać, żeby poznać głos Marka. Obrócił się i spojrzał najpierw na przyjaciela, a później w szybę samochodu. Wyglądał blado, a cienie pod oczami i rozczochrane włosy nie dodawały mu uroku. Westchnął ciężko, wycierając suchą wargę wierzchem dłoni.
- Ostatnio dużo się dzieje. – Powiedział i spojrzeniem pełnym bólu spojrzał na Marka. Dawniej dzielili ze sobą wszystkie troski. Mark był osobą, której Jeno ufał i mógł mu powiedzieć wszystko. Jednak teraz wydawało się, że stoją po dwóch różnych stronach muru - piętrzącej się ściany, którą sami zbudowali.
- Tak. – Kiwnął głową spuszczając wzrok. Było widać, że Marka również gryzą wyrzuty sumienia, tak długo stawał na drodze do szczęścia swojego brata i swojego najlepszego przyjaciela, bo bał się że oni odsuną się od niego, że nie zauważył jak sam oddala się od nich.
- Nie martw się, nie pozwolę żeby Jaeminowi coś się stało. – Jeno błędnie odczytał jego milczenie.
Mark westchnął ciężko i położył dłoń na ramieniu Jeno.
- Wiem. – Powiedział i uśmiechnął się do niego. – Cieszę się, że będziesz z nim.
Jeno spojrzał na niego zaskoczony, a później odwzajemnił uśmiech. Czuł, że mur powoli pęka, ale jeszcze dużo pracy zajmie odbudowanie zaufania, po tylu przemilczanych sprawach.
Drzwi się otworzyły i oboje spojrzeli na Jaemina, który wyszedł na werandę w zimowym płaszczu. Unikał wzroku ich obu, patrząc pod nogi, jakby bał się, że się poślizgnie na schodach. Zanim do nich dołączył z domu wybiegł Donghyuck i naciągnął mu na głowę wełnianą czapkę.
- Mózg ci zamarznie. – Powiedział przedreptując z nogi na nogę i pocierając ramiona rękami.
Jaemin przytulił go i stali tak chwili kiwając się na boki jak dwa pingwiny.
Mark poklepał Jeno po plecach i dał mu kluczyki do samochodu, następnie pokonał schody dwoma susami i stanął za Donghyuckiem.
Kiedy Jaemin i Hyuck rozdzielili się i trzymając za ręce gorączkowo zapewniali się, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się czego bać, Mark ściągnął kurtkę i założył ją na ramiona Donghyucka, następnie zrobił krok w tył i cierpliwie czekał, aż ten potok miłości wreszcie się skończy.
Jaemin wziął głęboki oddech i zszedł po schodach w stronę Jeno.
Starszy czuł jak coś przewraca mu się w żołądku, nerwowy pot zrosił jego kark. Bez słowa otworzył drzwi od strony pasażera, a Jaemin wsiadł do środka.
Zajął miejsce po stronie kierowcy i odpalił silnik.
Jaemin pomachał Markowi i Donghyuckowi, którzy stali przytuleni na werandzie, później spojrzał na milczący profil Jeno i przełknął gęstą ślinę, zapowiadała się długa droga.
*
- Nie ma Jisunga? – Zapytał Renjun wchodząc do domu Chenle.
- Nie. – Pokręcił głową. – Mówił, że ma coś ważnego do zrobienia.
Renjun skinął głową. Ściągnął buty i poszedł za Chenle do pokoju. Uśmiechnął się widząc na ścianach plakaty c-popowych idoli. Wydawało mu się, że minęły wieki od kiedy ostatnio razem ekscytowali się comebackami, livestreamami i fanmeetingami.
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...