Rozdział 25 part (I/II) "nigdy"

1.7K 172 95
                                    

Jeno nierzadko bywał zaskakiwany w domu państwa Lee. Kiedyś jak wszedł do salonu, to był on cały wypełniony plastikowymi piłeczkami, innym razem rodzice i dzieci bawili się na podjeździe w niesamowitej ilości piany, a kiedyś zasłonili wszystkie okna w kuchni i bawili się w teatr cieni.

Jednak tym razem niespodzianka jaką znalazł w salonie, ani trochę mu się nie podobała. Wyższy od niego chłopak, o śniadej karnacji i czarnych włosach, mocno uścisnął jego dłoń przedstawiając się.

- Javi (czyt. Hawi) jest moim kolegą z wymiany, przyjechał nas odwiedzić. – Wyjaśnił Jaemin, kiedy przedstawiał sobie chłopaków.

Jeno skinął głową i odpowiedział równie mocnym uściskiem dłoni, jednak jego spojrzenie ciągle uciekało w stronę Jaemina przytulonego do boku Javiera (czyt. Hawiera).

- Javier jest psem na imprezy, od razu wyniuchał, że za tydzień robimy noc filmową. – Donghyuck oparł się na ramieniu Hiszpana.

- Chodź do nas Jeno. – Zawołała Somin. – Donghyuck zaraz musi wychodzić, więc zastąpisz go w drużynie Javiera.

- Jasne. – Powiedział próbując się uśmiechnąć.

- Gramy w kalambury. – Wyjaśnił Jaemin i trzymając się za ręce z Javierem wrócili na kanapę.

Jeno spróbował złapać spojrzenie Marka, żeby dowiedzieć się, co tu się do cholery odprawia i kim jest ten koleś, ale jego przyjaciel patrzył z zaciętą miną jak Donghyuck wychodzi z pokoju.

Na kanapie było dość ciasno, kiedy usiedli w trójkę, więc zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Javi bardzo naturalnym gestem posadził sobie Jaemina na kolanach. Jeno widząc to zgrzytnął zębami tak mocno, że aż poczuł ból w szczęce. W dodatku Javier spojrzał na niego, jakby potrafił czytać mu w myślach i cmoknął Jaemina w policzek.

Jeno prawie wstał nie mogąc się opanować, ale wtedy odezwał się Minwoo.

- Javier synu, odwołaj nocleg w hotelu. Możesz przecież zostać tutaj.

Jeno przeszły ciarki, chciał chwycić Jaemina za rękę, żeby młodszy na niego spojrzał, żeby uspokoił go, wyjaśnił co się dzieje, ale zobaczył Marka siedzącego na kanapie obok i zesztywniał.

Czuł się jak w jakimś złym śnie, nie mógł nic zrobić, a koszmar ciągnął się dalej.

- Gdzie Hyuck tak właściwie poszedł? Był z kimś umówiony? – Zapytał Mark spokojnym głosem, ale Jeno zauważył jak mocno zaciska pięści.

- Nie. – Pokręcił głową Jaemin. – Dostał dziś jakiś telefon i powiedział mi tylko, że musi iść.

- Może coś wypadło twoim rodzicom Jeno? – Zwrócił się do niego z niemym błaganiem w oczach. – Zadzwonili do niego, żeby się zajął Haeun?

- Nie. – Powiedział nieco oschłym tonem. – Haeun jest z mamą na zajęciach z baletu.

- Gramy dalej? – Zapytała Somin.

Jaemin, który prawdopodobnie tłumaczył wszystko co mówią Javierowi, wstał z jego kolan.

- Moja kolej.

Gdy odchodził, Javier klepnął go w tyłek, a Jeno musiał wbić palce w oparcie kanapy, żeby mu nie przywalić.

*

W końcu wieczorem po kawie, Markowi udało się wyrwać od tego wesołego towarzystwa i zaszyć się na poddaszu z książką.

Jednak nie mógł się skupić na czytaniu, leżał więc na grubym materacu i patrzył na kolorowe lampki owinięte dookoła karnisza.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz