Jaemin siedział w skrytce pod schodami.
I nie, tym razem nie była to żadna wymyślna skrytka zaprojektowana przez jego rodziców. W całym domu było pełno miejsc, namiotów, hamaków i nawet ukrytych pokoi, bo pastwo Lee zawsze uważali za bardzo ważne, żeby szanować prywatność swoich dzieci. Nic dziwnego, sami lubili na całe dnie znikać w swoich jaskiniach - Lee Minwoo w warsztacie, a Lee Somin w gabinecie.Mimo to, z tych wszystkich cudownych miejsc Jaemin wybrał skrytkę w której trzymali zapasy, jakieś makarony, ryż, mąkę i kilka słoików, które zaprawiła babcia, a także odkurzacz, gumowe rękawiczki i kilka zmiotek.
Światło w małym i wąskim pomieszczeniu dawała tylko goła żarówka, którą odpalało się pociągając za sznurek. Jaemin zawsze szedł a koniec w najciemniejszy, najniższy kąt. Tam leżała jedna poduszka, którą musiał ostatnio zostawić, a nad głową, na skośnej ścianie było kilka plastikowych fluorescencyjnych gwiazdek.
Podwinął nogi i oparł skroń o bok półki ze słoikami. Przychodził tutaj, żeby pomyśleć, a raczej poukładać myśli. Kilka dni temu wrócili z wycieczki w górach. Jaemin wiedział, że zrobił źle i oddałby wszystko, żeby cofnąć czas, a jednak moment w którym Jeno oddał pocałunek, wydawał się jedynym promyczkiem szczęścia w ogarniającej go ciemności.
Ktoś zapukał do drzwi.
Jaemin podniósł zaalarmowany głowę, zanim zdążył chociaż pomyśleć o tym, żeby się poruszyć, drzwi się otworzyły wpuszczając smugę światła z korytarza. Przez moment widział tylko sylwetkę, ale nie potrzebował więcej, żeby wiedzieć kto to.
- Mogę? – Zapytał Jeno zamykając za sobą drzwi do schowka. Musiał się nieco garbić, żeby nie uderzyć głową w sufit.
- Jasne. – Pokiwał szybko głową Jaemin, chociaż przez myśl mu przemknęło, że Jeno mógł wpaść na to, że nie ma ochoty z nikim rozmawiać, skoro siedzi w takim miejscu.
- Wiedziałem, że tu będziesz. – Powiedział podchodząc. Musiał uklęknąć i na czworakach przeszedł pod skosem, żeby usiąść koło Jaemina. W małej przestrzeni nie tylko ich ramiona się dotykały, ale także uda, łydki i nawet biodra.
- Skąd? – Zapytał bardziej, żeby podtrzymać rozmowę, niż z ciekawości. Chyba nie chciał wiedzieć dlaczego Jeno go szukał.
- Zawsze się tu chowałeś jak byłeś mały. – Uśmiechnął się, ale nie spojrzał na Jaemina, gdyby obrócił głowę ich twarze znalazły by się zbyt blisko. – Ale bałeś się ciemności, dlatego przykleiliśmy je z Markiem dla ciebie. – Jeno wskazał na gwiazdki.
Jaemin uśmiechnął się sięgając dłonią do rzemyka z muszelką powieszonego na szyi, dopiero niedawno zaczął go nosić, bo przypominał mu czas, który spędził w Hiszpanii i już zaczynał tęsknić.
- Nie wiedziałem, że to byliście wy. – Powiedział cicho, przekładając między opuszkami gładką muszelkę.
Jeno tylko skinął głową i siedzieli przez chwilę w ciszy.
CZYTASZ
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...