16

1.8K 83 3
                                    

Korzystając z okazji, że Jimin usnął jakoś na tylnich siedzeniach postanowiłam zdjąć swoją czarną maskę, która dotychczas znajdowała się na mojej twarzy i zadzwonić do Lisy z informacją, że jestem w drodze. Wolę dać jej znać teraz niż potem gdy nie będzie mogła już dzwonić bo wykorzystała wszystko. Na odebranie nie musiałam czekać długo bo po niecałej minucie w słuchawce usłyszałam głos kuzynki, która krzyknęła głośno przez co zmuszona byłam odsunąć trochę telefon od ucha. Spojrzałam w przednie lusterko by zobaczyć czy Jimin się przydatkiem się obudził. Na szczęście spał jak zabity. Chociaż, może on zemdlał?

- Już myślałam, że nie żyjesz! - odetchnęła z ulgą. - Jak ci idzie? Poszło gładko? Nikt cię nie nakrył? Jimin cię jeszcze nie zabił? Albo nie odkrył kim jesteś? - zaczęła zadawać pytania jedno po drugim.

- Uspokój się. Wszystko jest okej. Większość zawdzięczam Taeminowi. Zawiozę Jimina do ciebie dobrze? Wy się nim zaopiekujecie odpowiednio. A! I zadzwoń proszę do Jina. On pomoże. - obejrzałam się przez ramię słysząc szmery. Wróciłam wzrokiem z powrotem na jezdnię.

- Okej, a za ile będziesz? - zapytała po chwili.

- Góra pół godziny.

- Ale... Wiesz, że Kunpimook będzie w domu? - Czemu wszystko musi być takie trudne?! Uhhh!

- Dobra trudno! Muszę kończyć do zobaczenia! - rozłączyłam się szybko i rzuciłam telefon na siedzenie obok gdzie również leży maska, którą wcześniej tu rzuciłam. Kiedy miałam już ją chwycić zatrzymał mnie głos odbezpieczanej broni tuż przy uchu. Przełknęłam głośno ślinę cofając rękę. Kurwa jak on tak szybko i cicho wziął broń?! I skąd? Czy ja zapomniałam wyjąć jej z kieszonki? Kur... - I co? Zabijesz mnie? Czy może zgwałcisz i potem zabijesz bo ratuje ci dupę? Brzmi trochę absurdalnie prawda? - Zaśmiałam się do siebie. Śmiać się w momencie gdy broń jest tuż przy twojej głowie na dodatek gotowa do wystrzału. Brawo Julka, brawo. A nie! Przecież ona nie ma naboi! Ha. Ciota.

- Druga opcja jest kusząca. - zaśmiał się głośno. Ta. Czyli się nie zmienił. Nadal troszkę zboczony i z tym swoim " kochanym " charakterkiem. Za tym akurat nie tęsknię.

- Odłóż to i usiądź bo widać, że boli cię brzuch. - westchnęłam przewracając oczami. Przechylił lekko głowę co zobaczyłam w lusterku. - Trzymasz rękę w miejscu gdzie jest kółko krwi. Nie bój się pokazywać bólu. Przynajmniej w sytuacjach, w których życie nie jest zagrożone. - odchrząknęłam. - Broń nie ma naboi.

- Co? Ale jak.... - przerwał patrząc do miejsca, w których powinny one być. - nosz cholera! Kto trzyma pistolet z pustym magazynkiem?! - opadł na siedzenie co poskutkowało jego jękiem spowodowanym przez ból. Zaśmiałam się krótko.

- Spokojnie. Za dwadzieścia minut będziesz w Seoulu. Wtedy ode mnie odpoczniesz. - lekko zażartowałam chociaż nie jest to moja mocna strona. Ja i żarty. Haha, uśmiałam się. - Zapomnialam się przedstawić. Alice.

- Alice, Alice, Alice... Już słyszałem gdzieś to imię. - westchnął. - Dobrze mówię panno Carter? - charakterystycznie przeczesał ręką grzywkę.

- Patrz jaki ten świat jest mały. - powiedziałam sarkastycznie. Zmarszczył brwi. Nie ma jak to powiedzieć swoje ulubione zdanie przy Jiminie.

- Tylko jedna osoba mówi to zdanie w ten charakterystyczny sposób. - przysunął się lekko. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi i lekko przechyliłam głowę. - Julia. - patrzył na mnie skupiony. Pewnie czekał na moją reakcję. Nie tym razem. Za dużo się wydarzyło w ostatnim czasie by mnie to ruszyło.

- Nie znam. Fajna? - jestem ciekawa co powie. I może dowiem się czegoś nowego o sobie?

- Z wyglądu czy charakteru? - spojrzałam na niego poprzez przednie lusterko co spowodowało u niego śmiech. - No fajna była. Ładna, mądra, czasem zabawna. Pamiętam jak pojechaliśmy na weekend bodajże do Busan. Zrobiła mi i koledze zdjęcie gdy spaliśmy wtuleni w siebie. Szukaliśmy ją z dobrą godzinę! Schowała się pod łóżkiem jej przyjaciółki Soo! Tyle razy tam wchodziłem i ni chuja jej nie widziałem! - nie wiem czemu, ale w moich kącikach oczu zebrały się małe łzy, które powoli szykowały się do ich opuszczenia. Pamiętam to. Aktualnie zdjęcie jeździ ze mną w schowku. Wiem, że to trochę nie rozsądne, ale cóż. Bywa. Szkoda, że nie mogę mu przypomnieć jak najbardziej z naszej dziewiątki się upił. Podrywał kelnera, którego prawie wyrwał. Na całe szczęście odciągneliśmy go bo nie wiadomo jakby się to skończyło.

- Fajnie mieliście. - uśmiechnęłam się pod nosem.

- No właśnie. Mieliśmy. Dopóki nie uciekła. - jego uśmiech zastąpił smutek, którego nigdy nie lubiłam. Wtedy Jimin nie był Jiminem. Tak samo jak reszta. - Trzy lata temu.

Spojrzałam na niego pytająco. Nie naciskałam. To tylko spojrzenie. Mam nadzieję, że to tak odebrał. 

- westchnął. - Nie mówiła prawdy, z resztą. By też zawiniliśmy. Jednak strach zwyciężył...

- I SooAh...- dopowiedziałam cicho sobie. Wiem, że znowu zaczynam ten temat, ale halo! To nie ja tu mówiłam o każdej mojej myśli chłopakom bo ktoś od nich jest moim bratem.

- Co? - spojrzał na mnie od razu. - Co powiedziałaś?

- Jesteśmy. - zakończyłam sprytnie temat chwytając maskę i zakładając ją na twarz. W końcu odwróciłam się w jego stronę. Plama krwi znajdująca się na koszulce zrobiła się drastycznie większa. - Kurwa mać czemu nie mówiłeś, że krwawisz?!

 - Kurwa mać czemu nie mówiłeś, że krwawisz?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chłopak z Przeszłości || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz