44

1.4K 81 12
                                    

- Jesteś chujem wiesz? Chujem przez wielkie jebane CH i przebrzydłym kłamcą! - mówiłam czując narastającą odrazę do tego człowieka. Spędziłam z nim trzy walone lata na imprezowaniu, zakładaniu się i ściganiu. Dzięki niemu poznałam wiele wspaniałych ( i tych mniej ) ludzi, a on zrobił mi takie coś. Uderzyłam go z pięści w twarz. Przy próbie drugiego uderzenia złapał za mój nadgarstek i zrzucił mnie z siebie. Stanęliśmy na nogi w tym samym momencie. Schowałam do kieszeni noż, który podniosłam po omacku, czego chłopak nie zauważył. 

- Nie będę udawał świętoszka. - zaczął mówić zadawając mi ciosy, które zwinnie unikałam. - Po tych trzech latach spędzonych z tobą naprawdę cię polubiłem. Chyba aż za bardzo. - zaśmiał się w między czasie gdy zatoczyłam się do tyłu przez zadany cios Taemin'a z pięści w twarz. - Ale gdy dowiedziałem się, że wracasz do Seoulu coś się we mnie zagotowało. - chwycił mnie za tył ubrania mocno szarpiąc w swoją stronę.- Dlatego postanowiłem zgadać się z twoim ojcem. Bardzo przyjemny osobnik. - złapałam za jego ręke i wykręciłam ją. Z całej siły uderzyłam jego twarzą o ścianę. 

- Zabiłeś YeoSang'a! 

- Oczywiście. Zabiłem. - powiedział prostując swoją ręke po tym, jak wysfobodził się z mojego uchwytu. - I tak go nie lubiłem więc nie robiło mi to różnicy. Dobra, koniec tej zabawy. Zaraz będzie tu twój ojciec, a ja praktycznie nic nie zrobiłem. - oniemiałam. Nie lubił go? Spędzał z nim najwięcej czasu! -  Z chęcią zobaczę jak tracisz kolejnego kochasia, a ja będe mógł zająć jego miejsce. - zaczął podchodzić do mnie szybko. Wyciągnęłam nóż z kieszeni i wbiłam w brzuch. Chłopak zgjął się w pół w szoku.

- NIGDY tego nie zrobisz. - wyszeptałam w jego ucho nim bezwładnie jego ciało opadło na brudną ziemie. Jego twarz stała się biała, a ciało zimne. Zabiłam go. Tak po prostu. Zabiłam '' przyjaciela ''. Nie miałam takiego planu. Ale stało się. Przynajmniej wiem, że w Velvs nikt już nie zginie. Będę musiała się skontaktować z Irene po tym wszystkim... Na podwórku rozniosły się dźwięki podjeżdżających samochodów, a zaraz po tym trzaski zamykanych drzwi i kroki. Czyli już jest. I to z obstawą. Mam wielką nadzieje, że Yoon zdąrzył zabrać Taehyung'a stąd. I że mu się to udało. Ciekaw jestem jak wielikm tchórzem jest mój ojciec. Przystanęłam przy drzwiach ściskąjąc mocniej ostrze w dłoni. Nasłuchiwałam zbliżających się kroków. Zaczęłam się pocić. Stres w takim miejsciu. Niespotykane. Słysząc oddech za drzwiami kopnęłam w nie od razu atakując przeciwnika. Dźgnęlam go w klatkę rzucając się na drugiego. Ten jednak wybił moją broń wycelowywyjąc w moją stronę. Złapałam za jego ręke odwracając w jego stronę gdy akurat pistolet wystrzelił. Poczekałam chwilę. Nic. Budynek nadal stoi. Ja się nie palę ani nie wybuchłam. Nim zdąrzyłam zareagować moje ciało oplotły szerokie i mocne ramiona. Zaczęłam się szarpać. Przestałam czuć pod stopami grunt. Zajebiście. Nie ma to jak być NIESIONYM na pewną śmierć. Znaleźliśmy się na dworzu gdzie mężczyzna, który mnie niósł rucził mną o ziemie. Kamyki nie są wygodnym miejscem na upadek. Zdecydowanie. 

- Witaj córeczko. - powiedział gdy wstałam. Obok niego stał jeszcze MyungJun. Jego twarz nie wyrażała żadnej emocji. Dziwne. On bez emocji. - I jak wrażenia? Chłopaczek pokazał ci co i jak? Właśnie. Gdzie on się ukrywa? Mam z nim coś do obgadania. - prychnęłam.

- Obawiam się, że nie będziesz miał już okazji. Chyba, że chcesz gadać z trupem. - mężczyzna westchnął. 

- W takim razie jego ciało spłonie wraz z Taehyung'iem. - zaśmiał się. Spanikowałam. Wyrwałam pistolet chłopakowi stojącemu obok mnie sprzedając szybkie i śmiertelne kulki. Jednak w pewnej chwili, gdy miałam już celować w ojca moje ciało przeszył straszliwy ból w trzech bądź czterech miejscach na brzuchu, a echo strzału nadal się ciągnęło w dal. Automatycznie z mojej dłoni wyleciał dotychczas trzymany pistolet i złapałam się za brzuch. Poczułam jak dotykam czegoś mokrego. 

- Kurwa. - wyszeptałam przed upadkiem. Głuchy śmiech roznosił się w mojej głowię. Czułam jak krew coraz szybciej zaczyna opuszczać moje ciało. Z dala widziałam nadjeżdżające samochody, z których zaczęto strzelać do pozostałych. Ojciec wbiegł do budynku. Ostatkiem sił doczołgałam się do leżącej na ziemi broni. Gdy ją złapałam zaczęłam strzelać aż w końcu budynek wybuchł odrzucając mnie i innych ludzi, którzy stali przy ścianach. Po wylądowaniu na ziemi przeturlałam się bezwładnie kawałekn uderzając plecami w coś twardego. Prawdopodobnie jakiś głaz. Jęknęłam z bólu. Coś myślę, że nie wyjdę z tego cało. Obserwowałam płomienie wydobywające się z ala fabryki. Nie wiem już co to jest. Mam nadzieje, że chociaż Tae jest bezpieczny. Byłam spokojna. Czekałam aż odpłynę. W pewnym momencie poczułam, jak moje ciało unosi się do góry, a zaraz po tym jestem wkładana do samochodu. Moja głowa leżała na czyiś kolanach. Otworzyłam oczy. 

- Błagam powiedzcie mi, że nie żyję. - wybełkotałam widząc lekki uśmiech Kook'a. 

- Żyjesz. Jest ci źle na moich kolanach? - nah. Nie mogli dać mi kogoś innego? Nie wiem, na przykład Jimin'a bądź Hobi'ego?

- Czy V i Suga... 

- Są cali i zdrowi. - podwinął moją koszulkę by zapewne zobaczyć brzuch. - Jin lepiej się pośpiesz jeśli chcesz by dożyła. - powiedział chłopak, a samochód nabrał większą prędkość. Jungkook dotknął mojego brzucha. Lekko bo lekko, ale zabolało.

- Jeszcze raz mnie tam dotkniesz, a oberwiesz! 

- Moi drodzy, Julia wróciła. - skomentował wywołując śmiech u pozostałych osób w samochodzie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chłopak z Przeszłości || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz