14

1.8K 85 12
                                    

- Nie. - odpowiedziałam niemal od razu. Chciałabym.

- Powtórzę. Czy znasz Kim Taehyung'a? - zniecierpliwiona patrzyła na mnie wyczekując reakcji. 

- Irene, nazwisko Kim jest powszechne w Korei. Każdy może je mieć. Imię Taehyung też może mieć większość. Nawet jeśli bym go spotkała przez przypadek bo go obrabiałam albo cholera wie co robiłam nie pytam się ich o imię i nazwisko. - powiedziałam unosząc ręce w górę by po chwili opadły. Jedyne czego się obawiam to tego chłopaka, o którym mówiła. Co za debil wkrada się w łaski najlepszego gangu w Daegu? Ba! Jak nie w Korei.

- Jesteś tego pewna? Jesteś pewna, że taka osoba jak ty nie zna chłopaka, głównego przewodniczącego w gangu „ BEAST ”, poszukiwanego w całej Korei Południowej, wielkiego złodzieja i można powiedzieć, że  psychopatę? - przechyliła lekko głowę uśmiechając się nieprzyjemnie. - Coś nie sądzę. - zaśmiała się podchodząc do biurka. - Pokaże ci coś, okej? - zapytała wyciągając coś z wysuwanej szafki w biurku.

- Co wymyśliłaś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie co jej się zbytnio nie spodobało.

- Powiedzmy, że to niespodzianka. - szkoda tylko, że ona mi się nie podoba nie wiedząc co to. Wyszłam za nią z pokoju po czym pokierowałyśmy się do wyjścia z budynku. Co może być poza tym budynkiem tak " ważnego "? Jeśli dobrze to odebrałam. Zaczynam się obawiać. Skąd w ogóle ona go znała? Chociaż nie, czekajcie. Mogła go znać. Uh! Wszystko jest jak jakaś popieprzona gra, która jest tak chujowa, że masakra. Po wyjściu z budynku poszłyśmy do jej auta, do którego wsiadłyśmy. Wyjechała z miejsca zaczynając kierować się w nieznaną mi dotychczas drogę. 

- Więc gdzie jedziemy? - zadałam łatwiejsze pytanie, po którym mam nadzieję nie zareaguje źle.

- Do domu YooRim. - odpowiedziała krótko spokojnie jadąc co mnie cieszyło. Jeszcze nie chce mnie zabić. Pokiwałam tylko lekko głową czego pewnie nie zauważyła.

~
Wysiadłyśmy z szarego mercedesa stając przed domkiem na skraju miasta. Nie był ani za brzydki ani za ładny. Wyglądał jak normalny dom, w którym mieszkają ludzie. Irene zapukała do drzwi by potem wejść do domu i znaleźć się w salonie. Pomieszczenie było zachowane w bieli z dodatkami w kolorach fioletu i czerni. Na ścianie wisiał nie duży telewizor, pod którym stał stoliczek z kwiatkiem, a naprzeciw stała biała kanapa i wisiało parę obrazów. Podeszłyśmy do jakiś drzwi na kod, do których Irene wpisała hasło, które łatwo zapamiętałam. Drzwi się otworzyły automatycznie. Jak na dom dla rodziny jest bardzo inteligentny. Ukazała się niestety winda, która nie należała do największych. Weszłyśmy do niej. Po naciśnięciu jedynego guzika na panelu drzwi się zamknęły, a my zaczęłyśmy zjeżdżać w dół. Wszystko skrzypiało, a na dodatek od czasu do czasu coś wydawało z siebie dźwięki jakby pękania. Nieprzyjemnie. Na szczęście przejażdżka nie trwała długo i zaraz po otworzeniu się drzwi wyszłam z windy jak najszybciej. Po cholerę ludzie wymyślili tą wielką kupę metalu?! Przynajmniej jakby ludzie wchodzili po schodach jakie nogi i dupę mieli. O tym nie pomyśleli nie?! I więcej osób by na zawał padało... Tak czy siak znalazłyśmy się na krótkim korytarzu, w którym były tylko dwie pary drzwi. Jedne parę kroków od windy i naprzeciwko, a drugie praktycznie obok. Nie polecam tego korytarza dla osób z klaustrofobią. Weszłyśmy do tych obok. Był to ciemny pokój, w którym światło dawała tylko szyba odcielająca nas od innego pokoju gdzie światło dawała mała lampka zwisająca z sufitu nad jakimś chłopakiem z blond czupryną. Jego biała koszulka -którą już tak nazwać nie można - była podarta i cała we krwi. On sam wyglądał na nieprzytomnego.

- Kto to? - zapytałam marszcząc lekko brwi spoglądając na nią.

- Chłopak, który nas próbował okraść. Niestety albo stety nie poszło mu to dobrze. - zaśmiała się drwiąco.

- Przecież możecie to sprawdzić. - odparłam spokojnie lekceważąc jej wkurwiający śmiech. Jeśli to jest jej niespodzianka niech się pierdoli. Wiem, że nie jestem święta, ale nigdy w życiu nie torturowała bym człowieka za jebane wiadomości! Fakt, oberwał by parę razy, ale to tyle. Zabijam ludzi, ale tylko tych, którzy na to zasłużyli.

- Próbowaliśmy. - powiedziała z prychnięciem. Jak mi jest przykro, że nie mogę jej nic zrobić. Z chęcią skręciła bym jej kark. Albo kazała zrobić to co temu chłopakowi. W ramach zemsty oczywiście!

- I?

- I widać rezultaty. - zaśmiała się krótko pokazując na niego dłonią. Zaczęłam przyglądać się chłopakowi, który wyglądał ledwo żywo. Powoli jego klatka piersiowa zaczęła unosić się szybciej, a kończyny powoli ruszać. Począł unosić głowę w powolnym tempie. Pełne malinowe usta były rozcięte w dolnym rogu gdzie znajdowała się zaschnięta krew. Z nosa również ciekła krew tylko, że świerza co świadczyło, że musiał niedawno dostać. Oko miał podbite przez co w okół niego miał fioletowo. Ręce były z tyłu prawdopodobnie związane, a nogi mocno przy sobie. Jakim cudem on jeszcze żyje? Nie wyglądał na osobę, która jest słaba.

- Czy on nas widzi? - spojrzałam na Irene, która zaprzeczyła ruchem głowy.

- Jest to szyba typowa z komisariatu. Trudna do zbicia, wygłuszająca i przyciemniona. Zresztą wiesz jak jest na policji. - pokiwałam głową zgadzając się. Tam przynajmniej nie siedzi się związanym i pokrwawionym. Uniósł głowę patrząc się w szybę.

- O kurwa... - powiedziałam cicho do siebie. Jeśli jej zdanie to jest wykradanie się w łaski to co z niej za szef, który nie potrafi odróżnić odwrócenia uwagi od kradzieży? CO ON TU DO CHOLERY ROBI?!

 Jeśli jej zdanie to jest wykradanie się w łaski to co z niej za szef, który nie potrafi odróżnić odwrócenia uwagi od kradzieży? CO ON TU DO CHOLERY ROBI?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wiecie jak było trudno znaleźć odpowiedni gif ;-;

Chłopak z Przeszłości || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz