Dodatek na Nowy Rok (bo mogę)
Zgon. Jeden wielki zgon. Wszyscy porozwalani po PIS WC. Totalny nie ogar.
*Ej, ludzie! Nie żeby coś ale już prawie końcówka stycznia...*
- To nie nasza wina, że zapomniałaś o tym dodat...
*Ciii... O niczym nie zapomniałam Toby. A wiesz co? Lepiej się przygotuj, bo możesz zostać wylosowany, a nie wiem czy w takim stanie chce cię zobaczyć mój gość...*
- Co?! Jaki gość? Dobra, zaraz się ogarne!
I zniknął. W sensie pobiegł gdzieś, ale tak szybko, że nawet nie było go widać.
*Dobra... A w między czasie zapraszam do siebie Honey!*
Nikt nie klaszcze, bo zgon. Smutno trochę...
*Jezu, gdzie ja posiałam ten kapelutek?...*
- Może jest u Offendera - wtrąciła się dziewczyna.
*No może... Tylko gdzie on jest?*
Ja wraz z Honey zaczęłyśmy szukać Offendermana, no i kapelutka przy okazji też. Nagle zza rogu wyskoczył Toby, gdy tylko nas zobaczył zatrzymał się. Był w miarę ogarnięty, w sensie na zewnątrz.
- Ym... Coś się stało? - spytał i spojrzał na dziewczynę koło mnie.
*Szukamy kapelusza Offendera. Widziałeś go gdzieś?*
-Emm... - dalej patrzył na Honey i nawet nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie.
*Dobra, sama go poszukam* i sobie poszłam zostawiając na środku korytarza Tobiego i Honey.
Szłam dalej, aż doszłam do pokoju Offa. Trochę dziwnie mi było wchodzić tam i pytać go o jego własny kapelusz, no ale co ja innego miałam zrobić w takiej sytuacji? Poza tym, raczej już nic mi nie zrobi. Raczej...
Stuku puku dzyń dzyń dzyń
I nic. W ogóle zero jakiejkolwiek reakcji ze strony drzwi. Coooś jest nie tak. No cóż najwyżej obejdzie się bez kapelusza, i tak wiadomo kto kogo wylosuje. Już miałam się oddalić gdy nagle drzwi się otworzyły a w nich stanął Offenderman we własnej osobie.
- Coś się stało? - spytał nadzwyczaj spokojnie. Dziwne...
* No, w sumie to, potrzebuje twojego kapelusza. Bo wiesz mam gościa i SkMwN itp. czaisz?*
- Zaraz... Co ty tam mamrzesz Dziecko? O co ci chodzi? - spytał dziwnie wykrzywiając twarz... W sumie to nie wiem jak mam to opisać w końcu ma tylko usta, ale myślę że wiecie o co mi chodzi.
*Chciałabym pożyczyć twój kapelusz*
- A po co?
*No bo SkMwN, grałeś już w to i to dużo razy...*
- Nie wal mi tutaj jakimiś skrótami. A kapelusza ci nie dam, bo nie mam a nawet jakbym miał to i tak bym nie dał. - i zamknął drzwi.
Szybko poszło. Postanowiłam wrócić do salonu.
*No cóż, nie udało mi się zdobyć kapelutka, ale to nic, bo i tak wszyscy wiemy, że... A gdzie oni się podziali?*
Nikt mi się odpowiedział, bo zgon, a Tobiego i Honey nie było.
*Co do jasnej ciasnej?*
Na to też mi nikt nie odpowiedział.
W lesie gdzie było jeszcze kilka opakowań po fajerwerkach
- Myślisz, że się skapnie, że nas nie ma? - spytał chłopak.
- Chyba nie jest, aż taka głupia...
- No... Zastanawiałbym się...
- Gdyby ona cie teraz słyszała, miałbyś przegwizdane
- Ee tam. Kogo to obchodzi.
- Mnie, w końcu pozwoliła nam się spotkać, i w ogóle pozwala się spotykać każdemu z każdym. To chyba dobrze.
- Dobrze. Albo i nie dobrze, zależy od ludzi i od sytuacji... I od jej humoru.
- Jak myślisz, jaki ma teraz humor?
- A czy ja wiem... Chyba dobry skoro nie wylecieliśmy w powietrze, nie zostaliśmy porwani, nie obrzucamy się gównem... Chyba dobry.
- To dobrze...
Powiedziała chwytając bruneta za rękę. I tak szli lasem, aż dotarli do niewielkiej polanki. Tam usiedli i wsłuchiwali się w przyjemne dźwięki natury.
Ładne na dobranoc co nie? Tak, dobranoc, bo serio muszę iść spać, żeby jutro normalnie o 4 wstać.
Zamówione przez: eilishitsme
CZYTASZ
Siɛdɛm kʊrռa Miռʊt W Niɛbiɛ || Crɛɛpʏpasta
FanfictionRozdziały z plusem mają moje własne arty, proszę ich nie kopiować, no chyba że za moją zgodą. Plusy znikną kiedy wszystkie rozdziały będą miały moje arty. Najprawdopodobniej jedyne Siedem Minut W Niebie z Creepypastami na Wattpadzie! (Znaczy chyba...