Slenderman x Reychel +

350 21 2
                                    

Borę się za tych Readerów...

*Witam Was, w ten śliczny dzień, w którym dowiadujemy się do jakiej szkoły się dostaliśmy. A dziś (jak narazie) ostatnie zamówienie z OC i zaraz (później) przechodzimy do tak długo wyczekiwanych Readerów (oj będzie się działo...). A teraz, zapraszam do siebie Reychel!*

niepotrzebne losu losu

*No to ty już wejdź do szafy, a pan Slender zaraz się pofatyguje...*

- Okej - powiedziała i weszła do szafy.

- No... A gdzie jest Slendy? - spytał Toby.

- Byle nie kolejne poszukiwania... - powiedziała Clockwork.

*Nie no, nie przesadzajmy... Może jest u siebie, robi jakieś WAŻNE RZECZY, no nie wiadomo...*

- Ta, z nim to nigdy nic nie wiadomo...

*No to co... Idę po niego* i poszłam.

Ogólnie ja sobie wyobraziłam, że jego gabinet (czy tam inne cholerstwo) ma na końcu korytarza (tak jak pewnie każda autorka, która pisała coś o Creepypaście...), ale że to parodia, prawda, więc ten korytarz jest naprawdę długi. Naprawdę. Tak. Tak długi jak... Grudziądz, tak długi jak... Sieci Spidermana, tak długi jak... Offend... NIE WAŻNE! Po prostu, bardzo długi.

A więc gdy już doszłam... W sensie do tego GABINETU! (no co za zbiczuchy małe...) okazało się, że nikogo tam nie było. Dziwne... Chociaż w sumie to nie... To normalne... Mam nadzieję.

Może poszedł sobie do lasu pozbierać grzyby... Tak, jakbyście dzieci nie wiedziały do lasu idzie się ZBIERAĆ GRZYBY. No, co tam jeszcze mógł zrobić?... No pewnie kogoś tam opitolił... Może kogoś wbił na drzewo, no zdarzają się takie sytuacje no nie? Nie?... To tak tylko u mnie? A no tak... Przecież tu Bory Tucholskie, zapomniałam... Nie ważne.

No mógł w tym momencie robić wiele przeróżnych rzeczy... ALE ZOSTAŁ ZAMÓWIONY A JA GO W PACZCE PRZECHOWYWAĆ NIE BĘDĘ!

Zeszłam na dół. Wszyscy siedzą.

- I co?

*Nico... Nie zaginął, w końcu to Slender...*

W tym momencie odezwał się Jeff.

- A ja to chyba wiem gdzie jest... - wskazał na szafę.

*Serio? Ale... Jak? Dobra, nie ważne... Odliczacie Siedem kurna Minut?*

- No jasne! - krzyknął Masky.

- Ale ty nie umiesz posługiwać się zegarkiem... - powiedział Jack (wybierzcie sobie który... nie musi być z pasty)

- Nie?... A nie, nie umiem, ale spoko, weszli przed chwilą

*Przecież ona weszła tam pięć minut temu...*

- No... To już mamy pięć minut, odliczaj dalej - rozkazał Hoodiemu.

- A co to? Sylwestra czy Koncert Życzeń?

*Raczej to drugie...*

- No to ja sobie życzę... - Jeff nie dokończył. Przerwał mu dźwięk. Dźwięk.

Nagle coś zaczęło się robić z szafą (kurna znowu? a zaraz... przecież ja to wymyślam... DLACZEGO SZAFA?!). Coś, czyli nie wiem co, ale na pewno nic dobrego. W tym właśnie momencie jak nie pizło, jak nie buchnęło i z szafy wylecieli Slender i Reychel na podłogę, a sama szafa się natychmiastowo zamknęła.

- O... Chyba dostała Focha... - odezwał się Masky.

Zamówione przez ReychelDragon

Siɛdɛm kʊrռa Miռʊt W Niɛbiɛ || CrɛɛpʏpastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz