Sorka, że tak późno, ale mi się nie chcę...
Offenderman zbudził się w salonie na kanapie. Nikogo tam nie było prócz jego samego. Rozejrzał się dokoła i wstał. Potarł się po głowie i tak po prostu spojrzał się pod stół. Leżał tam jego kapelutek, którego szukał całe wieki! No może góra pół dnia... Słońce powoli wstawało i oświetliło twarz Offendera. Ten wstał, włożył swój kapelusz na głowę i gdzieś poszedł.
...
- To co gramy? - spytałaś.
Wszyscy dziwnie się na ciebie spojrzeli.
*Taa... Za chwilę. Albo wiecie co? Zacznijcie beze mnie, zasady znacie nie? Siedem minut i wyjazd.*
- A ty dokąd? - spytał Masky, w sumie to gówno go to obchodziło, ale to on zwykle zadaje głupie pytania... No i Toby.
*Mam parę spraw do załatwienia... Lepiej nie róbcie tu biby, bo pan Slender od razu mnie zabije... Pa pa!* i wyszłam.
- No niby Dziecko, a zachowuje się jak rodzic... - powiedział Candy.
Część ludzi (?) wzruszyło ramionami o zaczęła się gra.
- No dobra Czytelniku, idź do szafy, a temu komu będzie się chciało to do ciebie wejdzie... - powiedziała Zero.
- To ja już nie mam wyboru? - spytałaś
- No... Jak na razie nie. Idziaj! - wepchnęła cię do szafy.
Siedziałaś, a właściwie stałaś sama w ciemnej szafie. Czekałaś, aż ktoś przyjdzie, a tak naprawdę modliłaś się, żeby jednak nikt nie przyszedł. Słyszałaś rozmowę, a raczej kłótnie dziejącą się poza szafą. Nie mogłaś dokładnie zrozumieć co mówią, bo ściany szafy są dobrze zabezpieczone... Nagle drzwi otworzyła Zero i wepchnęła do szafy Jacka (tego roześmianego). Panda zamknęła drzwi i zostałaś sam na sam z Roześmianym. Na poczatku nie wiedziałaś co powiedzieć, jak zareagować, bo mimo wszystko ty nie miałam żadnego wyboru. Trochę było ci dziwnie.
- Hej, [Twoje Imię], nie martw się, przecież wiesz, że ci nic nie zrobię! - dodał ci, mimo wszystko, otuchy.
Wiedziałaś, że Jack nie jest taki zły, może trochę psychiczny... i roześmiany... Ale był w porządku. Naprawdę w porządku.
- Spokojnie, wiem. Znamy się nie od dziś - uśmiechnęłaś się i lekko zarumieniłaś czego on i tak nie zobaczył.
- Haha, no wiadomo!
- Macie jeszcze dwie minuty! - krzyknęła Zero.
- Kto odlicza ten czas? - spytał klaun.
- Masky... Choć w sumie nie wiemy czy ten stoper Dziecka działa... - podrapała się po brodzie.
- To nie lepiej odliczać, ze zwykłego zegarka?
- Y... Nie? A poza tym ty masz swoją robotę, a ty swoją, więc co się drzesz?
- Dre się, bo wasza robota rujnuje moją!
- Dobra, spoko! Siedźcie se tam ile chcecie!
- No nareszcie...
- Spokojnie Jack, nie ma co się denerwować.
- Jak nie ma co? Wkurzają mnie a to mnie wkurza... No powiedz, że ciebie nie...
- No, ale...
- No widzisz!
Nie wiedziałaś jak uspokoić Jacka. Właściwie to wiedziałaś, ale trochę się bałaś, poza tym wstydziłaś się to zrobić. Ale cóż, fabuła musi się toczyć dalej! W pewnym momencie, gdy drzwi od szafy niemrawo zaczęły się otwierać, ty przyciągnęłaś do siebie Jacka i go pocałowałaś. Ten, jak i ci co szafę otworzyli, byli nieco skołowani... Ale Jack w ogóle się nimi nie przejął i pogłębił pocałunek.
- Siedem...
- Cicho niech siedzą - przerwał jej Masky zakrywając ręką jej usta, a drugą ręką zamknął drzwi od szafy.
Zamówione przez: Pieselkaa
Przez to, że wczoraj nie pojawił się rozdział kiedyś zrobię więcej na jeden dzień... Chociaż obiecałam Wam że zamówienia będą realizowane przez ferie, a nie codziennie więc...
![](https://img.wattpad.com/cover/99717466-288-k458087.jpg)
CZYTASZ
Siɛdɛm kʊrռa Miռʊt W Niɛbiɛ || Crɛɛpʏpasta
FanficRozdziały z plusem mają moje własne arty, proszę ich nie kopiować, no chyba że za moją zgodą. Plusy znikną kiedy wszystkie rozdziały będą miały moje arty. Najprawdopodobniej jedyne Siedem Minut W Niebie z Creepypastami na Wattpadzie! (Znaczy chyba...