Zero x Reader

510 29 8
                                    

Za ten rozdział, chce do końca stycznia mieć 300 obserwujących. Nie ma za co.

- Dziecko już wróciło? - spytała Zero.

- Nieee wydaje mi się - odpowiedział Toby.

- A Slender?

- Raczej nie...

- Okej, no to gramy dalej! - krzyknęła.

- Ale ja chce mieć wybór! - krzyknęłaś.

- Jesu dobra... Ktoś widział gdzieś ten kapelusz?

- No ja gdzieś widziałem - odpowiedział Offenderman.

Zero spojrzała na niego z politowaniem widząc na jego głowie kapelutek.

- Ciekawe gdzie?...

- Ostatni raz widziałem go przy lustrze - powiedział nawet nie spojrzawszy w jej stronę.

- Tam często go widujesz? - spytała retorycznie (Dialog bezwstydnie zerżnięty ze skeczu kabaretu Ani Mru Mru, musiałam...).

- Raczej. No masz go - zdjął go z głowy i podał Zero.

Co ciekawe były w nim kartki i nawet nie wyleciały. Hm...

- Dobra Czytelniku, losuj jak chcesz...

Zaczęłaś losować.

Wyjęłaś karteczkę a tam...

Zero

- Whathe Whathe?

- Co jest? Kogo wylosowałaś? - spytał przejęty Toby.

- Zero.

- Whathe Whathe?...

Najwidoczniej ci nie wierząc wzięła od ciebie karteczkę, i przyjrzała się dokładnie napisanemu imieniu.

- No niby moje pismo...

- To co teraz?

- Do szafy - wzruszył ramionami Offender.

Czułaś, że coś się święci. I to bynajmniej przez tego białego zboczeńca. O co mu chodzi?...

Nie miałyście za dużego wyboru, mimo wszystko, i weszłyście do szafy. Ciemno, cicho. W sumie, wypadałoby zacząć jakiś temat, bo niby co macie robić przez siedem minut?

- Coś mi tu śmierdzi... - powiedziała podejrzliwie Panda.

- Sorka...

Zero dziwnie się na ciebie spojrzała, właściwie to szukała cie wzrokiem, bo jest ciemno!

- Za co?

- Jadłam czosnek - wzruszyłaś ramionami.

- Jesu, nie to! Coś czuję, że Offender maczał w tym swoje białe długie paluchy...

- No ja nie wiem... Ale faktycznie, że to jest trochę niecodzienne...

- Gdyby Slendy dowiedział co tu się wyrabia to by chyba nam wszystkim głowę urwał.

- Trochę widział...

- Dobrze, że nie wszystko. Może zmieńmy temat... Co tam u ciebie? Jak się czujesz z tym, że teraz będziesz niemal cały czas brana do szafy?

Zajebiście

- Jest okej, w sumie to nie wiem. Trochę tego jest, ale mam nadzieję, że będzie w miarę normalnie. W sensie, że nagle nam tu coś nie wyskoczy, nie wystrzeli nas w powietrze, nie przeniesie do innego wymiaru itp.

- No czaje czaje... Ale cóż, dajemy jakoś radę i ty, przede wszystkim też, to dobrze.

Nagle... (kurna uwielbiam ten moment). Nagle coś się zatrzęsło.

- Właśnie o tym mówiłam! - krzyknęłaś.

Nie zdąrzyłaś nawę dobrze otrzymać równowagi i już leciałaś w dół. Nawet nie wiesz gdzie i jak po prostu spadałaś. Nie widziałaś nic wokół siebie, bo obraz tak szybko migał ci przed oczami, że nawet nie zdarzyłaś zauważyć czegoś konkretnego. W końcu upadłaś, ale co ciekawe nic ci się nie stało. Rozejrzałaś się dokoła szukając wzrokiem Zero i przy okazji oglądałaś miejsce, w którym się znajdowałaś. Było to ogromne pomieszczenie, nawet nie widziałaś sufitu ani ścian. Całe to miejsce było takie ciemne i duszne, ledwo co wstałaś na równe nogi i poczułaś pod nimi dziwną konsystencje zupełnie nie przypominającej podłogi.

- Zero?

Odpowiedziała ci cisza. To znaczy, że nikt ci nie odpowiedział...

Nagle spod dziwnej mazi zaczęło coś wyrastać. Przestraszyłaś się, aż nie mogłaś się ruszyć. Spod dziwnej substancji wyrosła biała głowa. Widziałaś tylko białe włosy, nie było twarzy... Przynajmniej z twojej perspektywy.

- [Twoje Imię], gdzie jesteś? - spytała głowa odwracając się w twoją stronę. Zobaczyłaś dobrze ci znaną twarz Zero.

- Bosze to ty!

- No ja... Musisz jakoś wejść w tą maź...

- Co ty? Nie ma mowy? To jest bleee...

- Nie dyskutuj! Dzięki temu pojawisz się w PIS WC.

- Że co kurna? Ale my z góry...

- Dobra, nie ględź tylko dawaj - i schowała głowę w mazi.

Ty, dość obrzydzona tym... czymś... Powoli włorzyłaś w to nogę, później drugą. Faktycznie poczyłaś jakby coś pod spodem było. Po chwili cała byłaś w dziwnej mazi i spadłaś z sufitu w salonie PIS WC. Bolał cię tyłek, ale byłaś szczęśliwa, że znów jesteś w miejscu, które znasz.

- I co tam? - spytała Panda podając ci rękę.

Ty ją przyjęłaś i podniosłaś się.

- Co to było w ogóle?

- A... Nic ciekawego, może kiedyś się dowiesz... - poszła sobie do kuchni.

Zamówione przez: Pieselkaa

Siɛdɛm kʊrռa Miռʊt W Niɛbiɛ || CrɛɛpʏpastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz