Alois x Reader- Między Szczęściem, a Tragedią

634 15 5
                                    

Dedykowane dla AnimeIJaToZgranaPara

Rosa.
Piękne krople wody zbierające się na trawie i odbijające światło na nowo wschodzącego słońca wszystkimi kolorami tęczy.
Kolorowe kwiaty dodawały tylko wdzięku pięknemu widokowi pola.

Przy takiej pogodzie to normalne, że dzieci zaraz po przebudzeniu się chcą wyjść na dwór, spędzić ten dzień na świeżym powietrzu.

Ty także należałaś do takich dzieci.

Gdy tylko wstałaś rano, przygotowałaś na szybko jakieś kanapki i dosłownie wyleciałaś z domu prosto do swoich jedynych i najlepszych przyjaciół w wiosce, w której mieszkałaś.

Było to dwóch chłopców.
Jeden o niebieskich oczach i blond włosach- Jim, oraz jego młodszy brat Luka o rudo-brązowych włosach i ciemnych oczach.

Nie mieli zbyt szczęśliwego życia w tej wsi, jednak starałaś się jak mogłaś by im pomóc.

Tego dnia przybiegłaś ze śniadaniem prosto do nich, by jak najszybciej wyjść z nimi na dwór.

Oczywiście obydwoje spodziewali się, że z rana wpadniesz do nich jak burza, więc ty chcąc już wyważać drzwi z szokiem musiałaś stwierdzić, że z bardzo dużą siłą znalazłaś się na ziemi w ich chatce ze zdartą skórą na kolanie i łokciu.

Okazało się, że Jim zdążył otworzyć tobie drzwi w ostatnim momencie kiedy ty już miałaś na nie wpadać, przez co miałaś bliskie spotkanie z cudowną ziemią.

Oczywiście wasza trójka zaczęła się śmiać z całego tego zdarzenia, nie przejmując się skaleczeniami.

Po zjedzeniu śniadania wszyscy wybiegliście na dwór i zaczęliście od razu bawić się w berka, ślizgając się tym samym na trawie przez rosę.

Wasza ogólna zabawa potrwałaby prawie do wieczora, gdyby nie jedna z najbardziej pomocnych w tej wiosce kobiet dla towarzystwa, która także i była twoją mamą.
Ona jedyna w wiosce okazywała waszej trójce bardzo dużo uwagi i serca i z tego powodu, popołudniu zawołała was na obiad.

Zgodnie wszyscy poszliście do twojego mieszkania, by zjeść coś ciepłego.
Kobieta na codzień zapewniała wam ciepły obiad, oraz pomoc w pewnych nieprzyjemnych momentach.

Wasza trójka była praktycznie sierotami, gdyby nie to, że miałaś matkę wszyscy byli byście osieroceni i porzuceni, bez żadnej pomocy.

Po zjedzonym obiedzie wyszliście znów na dwór, jednak zamiast biegać położyliście się na już suchej trawie i rozmawialiście na temat chmur, co rusz widząc jakiś inny wytworzony z nich kształt.

Nadeszła dosyć ciepła noc.
Gwiazdy na niebie oraz księżyc nie zasłonięty przez chmury oświetlały całkowicie polanę dając jej niewyobrażalnie cudny wygląd.

Ty, Jim, oraz Luka, dalej leżeliście na trawie wpatrując się w gwiazdy i rozmawiając sobie o wielu różnych rzeczach.

Nagle rozległo się wołanie twojego imienia.
Twoja mama chciała byś wróciła już do domu.

Pożegnałaś się więc z przyjaciółmi i ruszyłaś do domu.

''''''''''''''''''''''''''
Tak mijały wam kolejne dni i tygodnie, aż do tego jednego feralnego dnia...

Wszystko się zatrzymało...
Obumarło...
Wszędzie był gień i strach...
Ty oraz twoja mama przeżyłyście, tak samo jak Jim, jednak gdy dowiedziałaś się o śmierci Luki...

Byłaś roztrzęsiona i nie wiedziałaś co masz zrobić...
Chciałaś cofnąć czas...
Zniknąć...

Była jednak jedna osoba, która mimo tego wszystkiego cały czas przy tobie była i cię pocieszała...

Jim mimo swojego wielkiego przywiązania do brata cały czas cię przytulał i uspokajał.

Po tym co się stało, Jim'a wzięto do rezydencji pewnego arystokraty, który jak się okazało, w bardzo specyficzny sposób lubił "bawić się" z chłopcami, a ciebie siłą odebrano matce, gdzie później także trafiłaś do tejże rezydencji.

Miałaś odrobinę więcej szczęścia od Jim'a, ponieważ zostałaś jedną ze służących w rezydencji Trancy, a on został jedną z "przystawek" Pana domu.

W pewnym momencie wszystko się odwróciło.
Pan domu pogrążył się w głębokim i wiecznym śnie, a Jim został nazwany jego synem, przez co od tamtej chwili nazywał się Alois Trancy.
Wypuścił wszystkich chłopców, którzy uwięzieni byli przez poprzedniego Pana domu, a ciebie poprosił byś już się nie przejmowała obowiązkami.
Jedynie kiedy przyjeżdżał ktoś ważny musiałaś ukrywać się w rezydencji, by nikt cię nie zobaczył, ponieważ dookoła byli ludzie, którzy dobrze znali historię o zaginionym synie Trancych, lecz w tej historii żadnej wzmianki o tajemniczej siostrze, czy nawet kuzynce nie było.

Rozumiałaś powód dlaczego Jim to zrobił, tak samo, jak sam się przyznał kim dokładnie jest piątka jego służących w rezydencji.
Nie miałaś do tego problemów i zaakceptowałaś życie w jednej rezydencji z pięcioma demonami.

Twoją przyjaciółką została Hannah.
Była bardzo wyrozumiała i miła.
Wydawało ci się, że skądś ona cię zna i jakby za coś chciałaby ci podziękować, jednak nie wiedziałaś dokładnie za co i skąd mogłaby cię znać.

Cieszyłaś się, że zamieszkałaś ze swoim najlepszym przyjacielem i dalej cieszyliście się obydwoje chwilami jakie jeszcze mogliście spędzić razem.

No wiem, że troszkę późno ale poprawki, poprawki i poprawki...
Ehh... To zajmuje naprawdę sporo czasu jeżeli się ma tak super autokorektę, że zmienia każde co drugie słowo...

Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wyszedł w porządku i postarałam się zostawić Happy end, jednak łatwo nie było, bo historia z Aloisem szczególnie mi się kojarzy z każdym byle by Bad end'em.

Oneshoty z Kuroshitsuji | Zamówienia Otwarte | W Poprawach |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz