Dedykowane dla Melodi_Shota
Wschód letniego słońca otulił mury szkoły.
Na korytarzach coraz głośniej rozbrzmiewały rozmowy.
Stołówka powoli wypełniała się uczniami.
Minęło kilka tygodni od rozpoczęcia roku szkolnego w weston collage.
Na samym wstępie, jak co roku, zostało wybranych czterech prefektów.
W tym roku byli to: Herman Greenhill z domu Green Lion, Edgar Redmond z domu Scarlet Fox, Lawrence Bluer z Sapphire Owl i Gregory Violet z Violet Wolf.
Greenhill, poważny i nie dający za wygarną, bardzo przykładający się do formy fizycznej.
Redmond niemalże zawsze uśmiechnięty, skory do zabaw i śmiechu.
Bluer siedzący w książkach, opierający się na nauce, lubujący się w ciszy i spokoju.
Violet za to bardzo tajemniczy, trzymający się na boku i szkicujący to, co sam uzna za słuszne.Czterech uczniów, każdy z innego domu.
Pomimo wielu różnic między nimi, dobrze się dogadywali.
Można powiedzieć, że zostali przyjaciółmi.
Razem dbali o szkołę i uczniów do niej uczęszczających.
Zależało im, by wykonać obowiązki jak najlepiej.
Poza wykonywaniem swoich zajęć, spędzali też dużo czasu razem.Wieczorami cała czwórka siedziała w łabędziej altanie, aż do zmroku.
Gdy słońce całkowicie chowało się za horyzontem, wracali do szkoły załatwić swoje ostatnie sprawy i samemu położyć się spać.
Choć poprawniej było by powiedzieć, że do domów wracało tylko dwoje z czwórki.
Dla Violeta i Redmonda łabędzia altana była jeszcze wspanialsza nocą.
Na początku był to zamysł zostać tam tylko na jedną noc, a nad ranem wrócić.
Ale zbyt bardzo im się to spodobało.
I to nie tylko ze względu na widoki.
Choć Gregory nie pokazuje sobą zbyt dużo, Redmond przeczuwał, że tak samo jak on do tego skrytego artysty, Violet poczuł coś do blondyna.
Nie nazywali tego w żaden inny sposób, niż przyjaźń.
Może nie chcieli się do tego przyznawać.
Ale z każdą kolejną spędzoną tak nocą, czuli że są coraz bliżej siebie i nie chcieli z tego rezygnować.
Oczywiście nikomu nawet nie mówili, że zostają w altanie dłużej niż reszta.
To była ich mała tajemnica.
Jednej nocy Violet usadził Redmonda tak, jak sobie to rozplanował w głowie i postanowił go naszkicować.
Kolejnej, Edgar po cichaczu przyniósł bukiet przepięknych kwiatów z zamysłem by je Gregory także naszkicował.
Kruczo-włosy zamiast zrobić osobny obraz, dodał ten bukiet, do szkicu Redmonda.
Violet nie spędził tylko jednej nocy nad szkicowaniem tego obrazu (choć mógłby) ale chciał się przy nim o wiele bardziej postarać niż zazwyczaj.
Pewnej nocy szkicował mimo sporego zmęczenia.
Blond-włosy w tym czasie czytał po cichutku książkę z pięknymi wierszami.
Niestety u Violeta senność wzięła górę.
Edgar dopiero po jakimś czasie zorientował się, że jego "przyjaciel" śpi w najlepsze.
Patrząc tak na śpiącego prefekta wpadł na pewien pomysł.
Zdjął z siebie plaszcz i powoli podszedł do prefekta, delikatnie okrywając go nim, tak by go nie obudzić.
Pochylając się przy kruczo-włosym, był chyba zbyt blisko niego...
Serce blondyna zabiło mocniej.
I coś pchnęło go do pocałunku swojego "przyjaciela".
To była tylko drobna chwila, ale zdążył poczuć słodki smak tych ust.
Zdziwił się pozytywnie.
Ten smak...
Tak jakby na ustach Gregory'ego roztopić wszelkie słodkości świata.
Odsunął się niechętnie od Violeta i usiadł spowrotem na swoim miejscu.
Nie miał ochoty wracać do czytania wierszy.
Rozmyślał nad tym, co jego ciało wyczynia.
Po dłuższym czasie siedzenia i karcenia siebie za swoje zachowanie, spojrzał na niebo i stwierdził, że niedługo trzeba będzie się zbierać spoworotem do szkoły.
Redmond nie chciał zbyt szybko budzić Gregory'ego, ale nie miał innego wyboru.
Gdy tylko Violet lekko uchylił oczy, zauważył od razu czym jest okryty.
Wydawało by się, że troszkę się zarumienił z tego powodu.
Ale blondyn był zbyt zajęty, żeby to zauważyć, ponieważ zbierał rzeczy, by odejść z tego jakże pięknego miejsca.Od samego rana wzrok Violeta gdy patrzył na Edgara, był nieco inny niż zawsze.
Redmond dziwił się, dlaczego tak jest, ale wydawało mu się, że ten wzrok nie ma żadnego złego znaczenia, więc nie pytał.
Gdyby tylko wiedział...
Kruczo-włosy jest bardzo czujny podczas snu i nawet jeżeli było to bardzo delikatne okrycie, zbudziło to Violeta, a co za tym idzie, bardzo dobrze czuł tamten pocałunek i tak samo dobrze go sobie zapamiętał.
Wciąż czuł dotyk ust blondyna.
W tamtej chwili nie chciał się ruszać, ani pokazywać, że się obudził, bo obawiał się, że Edgar przestanie, przestraszy się, a co najgorsze...
Już więcej do tego mogło by nie dojść.
Chciał aby ta sytuacja się powtórzyła i od rana z niecierpliwością czekał na kolejną noc spędzoną z Redmondem w łabędziej altanie.
CZYTASZ
Oneshoty z Kuroshitsuji | Zamówienia Otwarte | W Poprawach |
AcakCo ja mam tu pisać⬆️ Wejdź, złóż zamówienie i przeczytaj😉