Między Uliczkami Londynu- Undertaker x Elizabeth

1.1K 12 2
                                    

Dedykowane dla Ourkynna

Cichy śmiech było słychać na ulicach Londynu...
Śmiech ten należał do pewnej złoto-włosej panienki o radosnych zielonych oczach.
Ciemne pomieszczenie rozświetlane jedynie małymi płomykami świec, wypełnione trumnami różnego rodzaju...

Wiele osób wolało by szybko z takiego miejsca uciec, lub w ogóle całkowicie omijać te miejsce z daleka...

Jednak była pewna hrabianka, która nie bała się tego miejsca... Nie zwracała uwagi na wygląd miejsca w jakim się znajduje...
Zainteresowana była kimś, kto właśnie śmiał się wraz z nią...

Był to grabarz- Undertaker.

Hrabianka dopiero od niedawna zaczęła przychodzić do nowego przyjaciela.
Zaczęło się od tego, że jakiegoś dnia, złoto-włosa szła sobie wraz ze swoją służącą Paulą przez uliczkę Londynu i zobaczyła kogoś, kto wydał jej się całkiem znajomy.
Okazało się, że był to ten dziwaczny informator Ciela- jej narzeczonego, oraz z tego co pamiętała był on także starym przyjacielem rodziny Phantomhive.

Podeszła w tedy do niego i zaczęła rozmowę, która zakończyła się na zaproszeniu przez Undertaker'a zielono-okej hrabianki na herbatę i ciasteczka.

Lady Elizabeth zgodziła się, jednak nie mogła zrealizować tego planu w najbliższych dniach, więc dopiero około tydzień później zjawiła się w zakładzie pogrzebowym Undertaker'a, na obiecaną herbatkę i ciasteczka.

Rozmowa najpierw była delikatna...
Zaczęło się od wymiany zdań co do wystroju zakładu, w którym aktualnie znajdowali się roześmiani, jednak później temat zszedł na żarty z najwyższej pułki, przez co ani Lizzy, ani jej towarzysz Undertaker, nie potrafili przestać się śmiać, a co gorsza nie potrafili przerwać tej karuzeli śmiechu.

Skończyło się na tym, że oby dwoje padli na ziemię z bólu brzucha, który był oczywiście spowodowany nieustannym śmiechem.

Potrzebowali chwili żeby się pozbierać, po czym już później starali się nie śmiać, choć ciężko im to wychodziło... Jedyne na czym im teraz zależało to powietrze i uspokojenie się, by znów nie dostać bólu brzucha, jednak gdy tylko na siebie spojrzeli znów parsknęli nie pochamowanym śmiechem i mimo bólu brzucha i braku tlenu, nie potrafili poprostu się przestać śmiać.

Po długim czasie śmiechu, wreszcie udało im się jakkolwiek uspokoić i dokończyć herbatę i ciasteczka.

Lizzy oznajmiła Undertaker'owi, że będzie musiała się szykować do wyjazdu do domu, by rodzice się nie potrzebnie nie denerwowali.

Undertaker oczywiście trochę posmutniał, ale zanim Elizabeth zdążyła wyjść z zakładu dał jej kilka różowo-czerwonych róż, które idealnie pasowały pod kolor sukni złoto-włosej hrabianki.

Lizzy przyjęła róże od grabarza, po czym na szybko go przytuliła i wyszła z zakładu, machając do niego na pożegnanie.

Oczywiście to nie było ich pierwsze jak i ostatnie spotkanie, ale ich przygód i napadów śmiechu jest zbyt dużo by to opisać w jednym takim skrócie...
Jedyne co jest pewne to to, że ta dwójka nigdy się nie nudzi w swoim towarzystwie i zawsze zaczyna im brakować tlenu... Oczywiście przez napady śmiechu i długo godzinne wygłupy.

Oneshocik gotowy.
Przepraszam, że tak późno, jednak wreszcie mam nowy telefon i jeszcze ciężko mi się przyzwyczaić do nowych ustawień i nowej klawiatury, co za tym idzie trochę ciężko mi się odnaleźć, ale cieszę się, bo wiem, że już nie będę miała takich problemów jak wcześniej.

Mam nadzieję, że zamówionko wyszło i się spodobało.

Oneshoty z Kuroshitsuji | Zamówienia Otwarte | W Poprawach |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz