24.

5.7K 343 239
                                    

Levi Pov

''Armin!''

''Taa-aaak~'' Jasnowłosy przekroczył próg mojego pokoju z śpiewem na ustach i wtedy przed oczami pomachałem mu paczką prezerwatyw które, jeszcze sekundę temu, leżały na mojej nocnej szafce.

''Co to ma być?! To był na pewno twój pomysł Arlert!''

Chłopak popatrzył na mnie pytająco, rozkładając dłonie.

Przewróciłem nerwowo oczami. Warcząc przez zaciśnięte zęby wysyczałem ''Tylko mi nie wmawiaj, że to nie ty zostawiłeś w moim pokoju paczkę gumek z sweetaśnym napisem 'zużyj mnie' na opakowaniu, co?! Dlaczego do cholery?!''

Blondyn posyłając mi obrażoną minkę, skrzyżował ręce na piersi ''To nie byłem ja. A nawet gdyby! Prezerwatywy mają chronić. A co jeśli tym razem zostaniesz czymś zarażony, jak będziesz się bzykać z kimś po kątach? Bo z tobą to nigdy nic nie wiadomo. Może ten twój kolega znów się pojawi i znikniecie na szybki numerek w kibelku?''

Głośno westchnąłem ''Po pierwsze, ok może to było miłe z twojej strony, ale dziś na pewno nie będę się z nikim pieprzył, a już na pewno nie w jakiejś obskurnej kabinie. Po drugie porozmawiam tylko z właścicielem klubu i znikam do domciu, po trzecie proszę cię, już więcej nie rób takich rzeczy, czuję się bardzo niekomfortowo. Czy ty w ogóle nie masz poczucia wstydu Armin?''

Wydawało się, że chłopak naprawdę zaczął się nad tym grubo zastanawiać, ale jednak nie zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, ponieważ przerwałem jego rozmyślenia.

''Boże! Szybko zwijamy się i lecimy do tej dyskoteki, chcę to mieć już jak najszybciej za sobą.'' Chłopak wzruszył tylko ramionami, wołając koniomordego, który z ciężkim sercem rozstał się z pokojową kanapą. 

W zacnym komplecie ruszyliśmy w drogę, do naszego docelowego lokalu.

Docierając na miejsce, natychmiast poprosiłem o spotkanie z właścicielem. I widocznie moje szczęści mi dopisywało, ponieważ dowiedziałem się iż ów facet również był obecny, przesiadując w swoim biurze. Jednakże najpierw nie uzyskałem zezwolenia na spotkanie, ponieważ personel stwierdził, że ich szef ma dużo pracy, nie mając czasu na jakieś pierdoły. Wtedy się wkurzyłem, robiąc niezłą awanturę i już mieli mnie wypierdolić z baru, kiedy nagle obok mnie pojawił się drobny blond chłopak, który rozkazał by ochroniarze mnie puścili, co natychmiastowo uczynili. Nieznajomy skinieniem głowy pokazał, że mam podążyć zanim.

Przez dobrych kilka minut szlajałem się, przez korytarze, za blondynem, który miał mnie doprowadzić do 'świętego' miejsca przeznaczenia.

''Zaczekaj tutaj.'' Powiedział pracownik, który kazał mi warować przed ciemnobrązowymi drzwiami, za którymi prawdopodobnie znajdywała się osoba z którą tak bardzo chciałem porozmawiać.

Chłopak zniknął za wrotami, jednak po chwili znów się pojawił, dziwnie się do mnie uśmiechając ''Może Pan wejść.'' Powiedział blondyn, szerzej otwierając drzwi.

Powoli wchodząc do pomieszczeni, zauważyłem że pokój ten był wystylizowany bogato. Na pewno nie szczędzono na to kasy. Z otwartą buzią rozglądałem się po czterech ścianach, lecz niezbyt długo. Kilka sekund później mój wzrok przykuła postać, siedząc do mnie tyłem na obrotowym krześle, za masywnym drewnianym biurkiem.

''Teraz może Pan powiedzieć, co sprowadza Pana w nasze skromne progi.'' Powiedział ów blond asystent.

Ja pierdolę skromne progi. Biednie to na pewno tutaj nie jest.

Głośno przełknąłem ślinę, ale w końcu odważyłem się zabrać głos, zaczynając swoją wypowiedz ''Chcę porozmawiać o jednym, z gości, który przychodzi do tego klubu.'' Wydukałem, zaciskając swoje spocone dłonie, na kawałku materiału moich spodni.

Panująca atmosfer była tak gesta, że można by było ciąć ją nożem. Zapadła chwila ciszy, w ciągu której zrobiłem głęboki wdech czekając na dalszy rozwój akcji.

''A co, jeśli ta osoba wcale nie jest gościem?'' Odpowiedział mi bardzo dobrze znany niski głos.

Z przerażeniem otworzyłem szeroko oczy, nie wiedząc co odpowiedzieć.

Nie, to nie może być prawdą, po prostu nie może...

''T-to t-ty jesteś tym szefem?!''

Słysząc moje jąkanie, facet obrócił się w moją stronę, od razu zauważyłem jego zwycięski wyraz twarzy. Opierając łokcie na blacie złączył swoje dłonie z sobą, posyłając mi zadziorny uśmiech ''Yep, pozwól że się oficjalnie przestawię maluszku. Eren Jaeger, jeden z najbardziej utytułowanych właścicieli ekskluzywnych linii klubów w Trost.''

Efekt Niebieskiej Tabletki wersja ERERIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz