58.

4.2K 276 91
                                    

Levi Pov

''Nie patrz tak, nie zatrułem tego, ok?'' Odparł Eren.

Mimo to spoglądałem, spod przymrużonych powiek, podejrzliwie na szatyna.

''Trucizna nie jest tu tak naprawdę problemem...'' Odchrząknąłem Jaegerowi.

Czekoladowłosy przewracając oczami usiadło obok mnie. ''Viagry też tam nie ma Levi. Jedz.''

Zawahałem się ponownie, co zdawało się denerwować Erena, więc zielonooki sam skosztował zupę, by udowodnić mi że przygotowany przez niego rosołek, naprawdę nadaje się do spożycia, oczywiście bez efektów ubocznych.

Kiedy po około pięciu minutach nic cię nie stało, zostałem przekonany że zjedzenie tego dania jest całkowicie bezpieczne, więc z 'małą' pomocą chłopaka, wsunąłem w siebie to co przyniósł.

I nie tylko chodziło o to że szatyn mnie karmił...

... otóż nie, bo po tym delikatnie przetarł moje ust serwetką. Cholera, dlaczego... dlaczego moje serce bije tak szybko?

Ponieważ on zaczął się o mnie troszczyć?

Pff.

''Powinieneś się zdrzemnąć.'' Powiedział Eren odstawiając miseczkę na tacę.

Kolejny raz popatrzaliśmy sobie głęboko w oczy, zatracony w jego szmaragdowych, świecących jak iskierki tęczówkach, nawet nie zauważyłem, kiedy szatyn złożył czuły pocałunek na moim czole, powodując że moje serducho ponownie przyspieszyło rytm.

''Śnij dobrze, mały. Jak coś to wołaj, ok?'' Jaeger żegnając się tymi słowami, wyszedł z pokoju.

Próbowałem zasnąć, niestety czułem się jeszcze gorzej niż wcześniej. Prysznic nie pomógł, zupka nie pomogła, kołdra w którą jestem opatulony również nie pomaga. Leżąc na łożu, zwinięty w kulkę trząsłem się z zimna jak galareta. Nie wiedziałem co z sobą zrobić, kiedy znów rozpoznałem, przyjemnie działający na mnie głos chłopaka.

''Hej, Levi.''

Słysząc swoje imię, wystawiłem głowę spod kołderki, zdając sobie sprawę z tego w jak wielkim nieładzie znajdują się teraz moje włosy.

Szatyn susem znalazł się obok mnie, szybko odkładając szklankę na szafkę obok łóżka, zmartwiony wziął moje policzki w swoje ręce ''Cholera, cały drżysz i do tego masz temperaturę, niedobrze.''

Chciałem coś odpowiedzieć, ale nie dałem rady, tylko zakwiliłem cichutko, rzeczywiście byłem zbyt słaby. Ból głowy i całego ciała był nie do wytrzymania, czułem każdy obalały mięsień tak, jakbym przebiegł co najmniej dziesięć maratonów pod rząd.

Eren podał mi jeszcze jakieś tabletki, które grzecznie połknąłem popijając wodą, nawet już nie zastanawiając się nad tym co to jest, byleby pomogło, ponieważ nadal czułem się jak na Antarktydzie.

Marzyłem o tym, żeby temperatura w pokoju podniosła się przynajmniej o jakieś trzydzieści stopni wzwyż, aby choć trochę się rozgrzać, lub przydałby mi się jakiś wielki termofor, to też niegłupi pomysł.

I kiedy tylko ta koncepcja powiła się w moich myślach, jak na zawołanie poczułem przyjemne ciepełko, emanujące z innego ciała.

Ciała Erena.

A kiedy chłopak objął mnie silnymi ramionami przyciągając bliżej siebie, rozluźniłem się i mogłem wreszcie zapaść w spokojny sen.

Efekt Niebieskiej Tabletki wersja ERERIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz