81.

4K 236 283
                                    

Levi Pov

''Armin?''

''Hm?''

''Jak wyglądam?''

Mój przyjaciel zlustrował moją postać z góry do dołu.

''No więc... gdybym nie miał chłopaka, to-''

''Kochanie tylko wypowiedz dalej te słowa, a wypieprzę cię tak że nie będziesz umiał chodzić przez tydzień. Uwierz, nawet jeśli lubisz zabawę na ostro, koniec końców i tak nie będzie ci się to podobać.'' Powiedział monotonnym głosem Jean tak, jakby było to najnormalniejszą rzeczą na świecie.

Arlert natychmiast zamknął swoją buzię, co wywołało szeroki uśmiech na moich ustach. Naszemu biedakowi aż odjęło mowę.

''Dobrze wyglądasz Levi.'' Odpowiedział Kirstein puszczając mi oczko.

''Ej! Dlaczego ty możesz tak powiedzieć, a ja nie?!'' Naburmuszył się Armin, kątem oka spoglądając na swojego chłopaka.

Kiedy moi współlokatorzy nadal się nawzajem droczyli, ja wróciłem do swojego pokoju. Zerknąłem na zegarek stwierdzając że Eren może pojawić się lada chwila.

''Dobra Levi, będzie dobrze.'' Powiedziałem sam do siebie otwierając jedną z szuflad komody, gdzie znajdują się prezerwatywy które kiedyś podrzucił mi Arlert. O dziwo nie wyjąłem jednej, ale aż trzy gumki.

Nigdy nic nie wiadomo.

Nawet nie zdążyłem wziąć kolejnego głębokiego oddechu, a już usłyszałem dzwonek do drzwi. Jaeger.

Biegnąc po schodach prawie się wywaliłem, na szczęście udało mi się odzyskać równowagę.

''Wszystko się jakoś ułoży.'' Powtórzyłem, chwytając za klamkę.

Eren Pov

Po raz kolejny zaniemówiłem, widząc przed sobą drobną sylwetkę, stojącego w futrynie chłopaka.

''Wyglądasz przecudownie~'' Wyszeptałem mu do ucha, co wywołało czerwony rumieniec na jego porcelanowych policzkach.

''Dziękuję ty też.'' Odpowiedział czarnowłosy.

''No to wyruszamy.'' Chwyciłem go za rękę, prowadząc go pewnym krokiem w stronę zaparkowanego na podjeździe samochodu.

______________

Tym razem nasza randka również przebiegła zgodnie z planem. Klasycznie pojechaliśmy coś zjeść, a później zdecydowaliśmy się na spacer po okolicy. Ale tym razem coś wydawało być się inne, Levi nie był tak bardzo spięty, był szczęśliwszy i bardziej zdecydowany w tym co robił.

Postanowił dać nam szansę, co sprawiło że to spotkanie stało się jednym z najlepszych jakie dotychczas mieliśmy.

Levi Pov

Mogę powiedzieć iż zaliczam ten wieczór do bardzo udanych. Pomimo dyskusji które do tej pory prowadziliśmy, czułem się całkiem swobodnie, nie wyczuwałem tego nieprzyjemnego napięcia które towarzyszyło nam na początku naszej znajomości, z czego bardzo się cieszyłem. Po prostu byłem zadowolony z tego, że jak na razie nie skoczyliśmy sobie z szatynem do gardeł.

Zerknąłem na towarzysza, wyczuwając że chce coś powiedzieć, lecz wydawał się być zdenerwowany. Ciekawe o co chodzi?

A więc Jaeger również potrafił odczuwać zaniepokojenie... hm.

Czyżby jednak mu na mnie zależało?

''Levi.'' Powiedział zwracając całą moją uwagę ku sobie.

''Cały dzisiejszy wieczór maiłem coś na końcu języka.'' Kontynuował brunet.

''Och, czy to nadal papryczka chili z kolacji? Dalej język cię piecze?'' Zażartowałem, by trochę go po wkurzać. Bardzo zabawna sytuacja, po tym jak ją zjadł, wypił chyba cały dzbanek wody, a przecież mówiłem mu że nie ma tego jeść.  

Momentalnie echem w moich uszach rozbrzmiał dźwięczny śmiech.

''Nie ty mój mały idioto, a tak poza tym następnym razem powinieneś bardziej uważać na to co mówisz panie Ackerman, bo jeszcze zażądam byś ugasił ten pożar twoim językiem.'' Powiedział puszczając mi oczko.

I znów udało mu się doprowadzić do tego, iż ze wstydu ucichłem. Mogę się założyć że moja twarz znów przypomina dorodnego czerwonego pomidora i nawet nie zorientowałem się, kiedy szatyn oplótł moje ciało swoimi silnymi ramionami.

''Levi, spróbujmy być z sobą, teraz już tak na poważnie.'' Powiedział na jednym tchu czekoladowowłosy, co spowodowało że otworzyłem szeroko oczy, nie spodziewałem się tego, iż ta sytuacja nadejdzie aż tak szybko.

''Więc, ja, Eren...''

''Nie Levi, nie zrozumiałeś.'' Powiedział chłopak, co sprawiło że poczułem się zakłopotany.

Więc jednak nie chciał?

Miał na myśli coś całkiem innego, a nie związek z nim?

''To nie było pytanie, przy którym powinieneś się zastanowić. Prośbą też to nie było. Jest to stwierdzenie, decyzja. Decyzja którą teraz podjąłem, zanim znów zdążysz się wycofać i uciec.''

Jego dłoń zaczęła błądzić po moim policzku, a ja dobrowolnie oddałem się przyjemnej pieszczocie. Nasze spojrzenia stały się jeszcze bardziej intensywne.

''Od tej chwili jesteś mój, a ja twój.'' Powiedział kładąc swoje pełne i miękkie usta na moich, aby przypieczętować swoje wyznanie.

Nasze języki tańczyły z sobą delikatnie muskając się nawzajem, gorące wilgotne wargi dopasowywały się do siebie idealnie, jak dwie części układanki. Zatopiony w namiętnym pocałunku przylgnąłem bardziej do ciała szatyna, oddając się uczuciu nie do opisania, aż w końcu zostaliśmy zmuszeni do tego, by oderwać się od siebie z powodu braku tchu.

Kiedy odsunęliśmy się od siebie, jak w transie spojrzałem w jego szmaragdowe oczy. ''Tak, jestem twój.'' Wyszeptałem cichutko.  



Kochani przepraszam was za moją nieobecność i brak rozdziałów, to nie był ten moment w moim życiu bym mogła skupić się na pisaniu, nie mogę również obiecać iż w najbliższym czasie będę wstawiać często rozdziały, ale postaram się o systematyczność w pisaniu, ponieważ wiem że wielu z was czeka na dalsze części opowiadania, dlatego dziękuję wam za wasz odzew i wszystkie miłe komentarze które tutaj zostawiacie, mam nadzieję że mi wybaczycie, gorąco was pozdrawiam i życzę miłego dnia skarby 😘😘😘😘😘😘❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜❤️💜

Efekt Niebieskiej Tabletki wersja ERERIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz