56.

4.2K 256 86
                                    

Levi Pov

''Levi, stoimy już tu od 20 minut. Armin i Jean nie odbierają telefonu. Nadal jestem zdania, byś dzisiejszą noc spędził u mnie w domu.''

Otóż to! Właśnie tego chcę uniknąć. 

Ledwie Eren wypowiedział te słowa, od razu poczułem gęsią skórkę, tworząca się na ciele. Bałem się, iż chłopak ponownie jakoś wpoi we mnie viagrę. Niestety w czasie szarpaniny z Minho, zgubiłem gdzieś klucz do chaty, który znajdywał się w tylnej kieszeni moich spodni. Zapewne wypadł. Do tego nikogo nie ma w domu, a moi przyjaciele widocznie są tak bardzo zajęci sobą, iż nawet nie zauważyli, że wraz z Jaegerem dobijamy się do ich telefonów.

Szatyn domyślając się co chodzi mi po głowie, poklepał mnie bratersko po ramieniu, następnie spojrzał głęboko w oczy ''Nie dotknę cię, Levi. Obiecuję...''

Momentalnie poczułem piekące mnie policzki, najchętniej zapadłbym się pod ziemią, dlaczego ten facet tak łatwo potrafi wytrącić mnie z równowagi? Z największą przyjemnością obróciłbym głowę w bok, byle tylko nie musieć patrzeć w pożerające mnie szmaragdowe tęczówki, niestety dłoń szatyna, którą umiejscowił na moim podbródku, blokowała mi ten ruch. 

Kiedy Eren przejechał, powoli, kciukiem po mojej dolnej wardze, mój oddech momentalnie przyspieszył.

''...chyba że będziesz tego chciał~'' Dokończył zdanie z zadziornym uśmiechem czekoladowłosy.

Żwawo wyrwałem się z chwytu chłopaka, który błyskawicznie zaczął zwijać się z śmiechu.

''Gdyby tylko wzrok potrafił zabijać, byłbyś już martwy Jaeger! Ech... dzisiaj definitywnie nie jest mój szczęśliwy dzień.'' Jęknąłem zrezygnowany.

Pogrążony w własnych negatywnych myślach, nawet się nie zorientowałem, kiedy nagle zielonooki objął mnie w pasie, podniósł i z werwą przerzucił przez ramię, kierując się w stronę zaparkowanego auta.

''Co ty robisz?! Oszalałeś?''

''Na pewno nie pozwolę na to, byś spędził całą noc na dworze. Kirstein i Arlert nie odbierają telefonu i marne są widoki na to że się to zmieni, a ty i tak jesteś już cały przemoczony, tylko jeszcze jakiegoś choróbska ci brakuje, więc po prostu cię porywam.'' Odparł zaiście spokojnym głosem Eren.

''Jaeger! Puszczaj, natychmiast!'' Zacząłem drzeć się na całą okolicę, z pewnością budząc przy tym sąsiadów.

''Ok, jak sobie życzysz księżniczko.'' I z tymi oto słowami, dosłownie wrzucił mnie do samochodu.

Syknąłem z bólu, ponieważ oberwało mi się po plecach, pomimo tego że siedzenia były w miarę miękkie. O nie, tak tego na pewno nie zostawię!

''Nie oto mi chodziło ty skończony idioto!'' Odfuknąłem oburzony, próbując podnieś się z fotela samochodowego. ''Nie chcę-''

''Levi Ackerman! Czy ci się to podoba czy nie! Na razie zostaniesz w tym aucie i nigdzie nie będziesz mi uciekał! Bądź trochę bardziej odpowiedzialny.'' Zakomunikował Eren, czule głaszcząc mnie po czarnej czuprynie. Ostatnie zdanie nie miało już rozkazującego tonu, tylko brzmiało jakoś bardziej... delikatnie? Czy mi się to tylko wydaje?

Znów zapieliśmy pasy, a po chwili fura ruszyła z piskiem opon. Całą drogę, aż do domu Jaegera, panowała między nami niewygodna cisza, ale żaden z nas nie odważył się na to, by zacząć jakąkolwiek rozmowę. Dojechanie na miejsce było dla mnie wybawieniem, ponieważ nie musiałem już być zamknięty z Erenem, na tak małym metrażu, jakim był pojazd.

''Wejdź.'' Powiedział szatyn, otwierając przede mną, tak dobrze mi już znane, drzwi frontowe. Przeszedłem przez próg po czym zatrzymałem się w miejscu, nieśmiałym spojrzeniem zerknąłem w stronę zielonookiego, który zdjął już swoją kurtkę, patrząc na mnie wyczekująco.

''Co?'' Odparłem dalej nie wiedząc o co mu chodzi.

''Rozbieraj się Levi.'' 

Efekt Niebieskiej Tabletki wersja ERERIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz