*Tatuś Tiany...*
NARRATOR
- Landon, gdzie my idziemy? - Roquelle skrzyżowała ramiona, patrząc na małą łódkę. - My, moja kochana, idziemy powiosłować.
- Serio? To były te twoje wielkie plany? - Uśmiechnęła się lekko, zakładając na siebie kamizelkę ratunkową.
- Nie, to nie wszystko. - Uśmiechnął się do niej.
- Przestań to robić. Sprawiasz, że się denerwuję. - Zachichotała. - W każdym razie, nie jestem do tego przekonana.
- Chodź, nigdy tego nie próbowałaś. Nie przejmuj się, tylko baw. To jest naprawdę super. - Zepchnął łódkę z piasku i wprowadził do wody. Woda była wszędzie...
Landon wskoczył na miejsce za nią, na co ona przewróciła oczami i sama zajęła swoje miejsce.
15 MINUT PÓŹNIEJ
ROQUELLE
- Nie było tak źle...
- Widzisz?
- Haha, dziękuję. To było dla mnie wyzwanie.
- Żaden problem. Możemy teraz iść na piknik zorganizowany dla nas. A później... zarezerwowałem dla nas stolik w restauracji.
- Jesteś słodki, Landon.
- Wiem.
Spojrzałam na niego. - Żartowałem, dziękuję.
Pokręciłam głową. - Hej, kocham cię. - Powiedział Landon, dotykając mojego policzka i całując moje wargi. - Ja ciebie też. - Powiedziałam, odwzajemniając pocałunek.
Z niewiadomych mi powodów kompletnie tego nie czułam. Moje myśli odbiegały gdzieś indziej odkąd poszliśmy na kajaki. Ale mimo to cieszyłam się z czasu z Landon'em.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy ujrzałam nic innego poza miłością w oczach Landon'a. Naprawdę jemu na mnie zależało.
- Jesteś wspaniała. - Uśmiechnął się.
- Dziękuję Landon. - Uśmiechnęłam się nie czując nic, no ale cóż.
--------------
NARRATOR
- Widzisz Tiana? Wszystko zależy od siły. Jak daleko chcesz by piłeczka poleciała?
- Bardzo daleko.
- No właśnie. Więc, użyj swojej całej siły i uderz w piłeczkę.
Justin zrobił kolejną demonstrację i uderzył kijem w piłeczkę, ktora po chwili szybowała w powietrzu.
- Wow. - Wyszeptała Tiana, śledząc wzrokiem białą piłeczkę.
- To takie proste.
- Nieważne, to fajne. Okej, moja kolej.
Justin stanął za nią i chwycił jej dłoń w swoją, aby się upewnić, że odpowiednio trzymała kij.
-Okej. - Powiedział, poprowadzając jej dłoń tak, by uderzyła w piłeczkę. Po uderzeniu piłeczka poleciała wysoko w górę, na co Tiana zapiszczała.
Justin się zaśmiał. - Okej, teraz spróbuj sama.
Kilka minut później Tiana nadal miała problem z trafieniem w piłeczkę. Zaczynała się frustrować, gdy kolejny raz jej się to nie udało.
- No dalej Tiana, dasz radę.
Uderzyła kijem w piłeczkę kolejny raz, ale znów nie poleciała ona tak daleko jakby chciała. Jej oczy zaczeły zachodzić łzami, a broda drżeć.
CZYTASZ
His Little Girl ● PL
Teen Fiction- Mamusiu, jaki jest tata? - Córka zapytała mnie, kiedy czesałam jej gęste kręcone włosy. Westchnęłam. - Tiana, już ci mówiłam. - Powiedziałam cicho. Nie mogłam winić jej, że zawsze o to pytała, nigdy nie poznała ojca. Nie wiedziała kim był jej ojci...