MIKOŁAJ
Czekałem już na komendzie, byłem szczęśliwy, że wszystko pomiędzy mną i Karoliną jest dobrze. Dalej było mi przykro po ostatnich wydarzeniach. Nagle usłyszałem, jak ktoś wchodzi, była to Karolina.
K: Cześć Mikołaj
M: Cześć kochanie
Pocałowaliśmy się na powitanie i Karolina poleciała się przebrać, gdy wróciła, usiadłem na biurku i patrzyłem na nią, była taka słodka. Akurat zapinała pas, popatrzyła się na mnie i zaśmiała się, nagle wzięła broń i magazynek i naładowała broń, mówiąc:
K: Nie gap się tak na mnie, jeszcze cię przez przypadek postrzelę. [uśmiechnęła się]
M: Nie sądzę, jesteś profesjonalistką, a będę się gapił, bo cię kocham.
Wstałem z biurka i zbliżyłem się do Karoliny, ona tylko posłała mi uśmiech i zaczęliśmy się całować.
Po chwili wszedł Jacek.
J: Uuu. Przepraszam.
[Oderwaliśmy się od siebie.]
K: Nie szkodzi.
J: Nie chciałem przeszkadzać.
K: Nie przeszkadzasz, znaczy w sumie.
Karolina popatrzyła na mnie i się zaśmiała.
J: Wróciliście do siebie?
M: No i nie zamierzamy się ukrywać.
J: Słuchajcie, prywatnie to.. Nareszcie!
Razem z Karoliną wybuchliśmy śmiechem, uwielbiałem, gdy się śmiała.
J: A służbowo to nic nie widziałem, nic nie słyszałem.
K: No i za to cię lubimy.
J: A właśnie, nie widzieliście przypadkiem raportów z wczoraj, Emilka miała zostawić.
Karolina wskazała na półkę.
J: No to słuchajcie, jeszcze raz wam gratuluję i wszystkiego dobrego wam życzę.
K: Ale my się jeszcze nie pobieramy, spokojnie.
Zaśmialiśmy się.
J: Ale tak na wszelki wypadek
M: dzięki stary.
J: Jak będziecie gotowi do służby to mnie poinformujcie
M: Jasne Jacku.
Jeszcze chwilę pogadałem z Karoliną i nagle wszedł Jacek z panią, pani miała zgłoszenie o naćpanym policjancie.
Kobieta była dziennikarką, dostarczyła nam dowód w postaci nagrania, gdzie widać jak policjant testuje sprzęt i tłumaczy, że jeśli sprzęt zabarwi się na różowo to oznacza, że dana osoba jest pod wpływem narkotyków.
Poszliśmy do komendantki, bo była to poważna sprawa, komendant zdobyła informacje, gdzie pracuje policjant, pojechaliśmy tam.
KAROLINA
Gdy byliśmy na miejscu, udaliśmy się do komendanta.
K: Dzień dobry, Aspirant Sztabowy Karolina Rachwał i Starszy Aspirant Mikołaj Białach, dostaliśmy sprawę o nijakim Mariuszu, dostaliśmy nagranie od dziennikarki, gdzie Mariusz testował nowy sprzęt narkotykowy i wszystko wskazuje na to, że był pod wpływem narkotyków i musimy go zatrzymać.
Km: Dzień dobry, wiedziałem, że z Mariuszem jest coś nie tak, ale nie myślałem, że bierze narkotyki... Mariusz jest w u siebie, obok pokoju przesłuchań.
K: Dobrze, dziękujemy.
Udaliśmy się z Mikołajem do Mariusza. Niestety zastaliśmy jego partnera.
P: Dzień Dobry
K: Dzień dobry, komenda miejska się kłania, aspirant sztabowy Karolina Rachwał i starszy aspirant Mikołaj Białach, szukamy Mariusza.
P: Mariusz poszedł do toalety, zaraz wróci.
Po paru minutach Mariusz wrócił.
Mr: Dzień dobry?
M: Dzień dobry, Mariusz tak?
Mr: Tak, chodzi o dzisiejszą sprawę z narkotykami?
K: Tak, zapraszam z nami.
Mariusz podczas drogi poczuł się źle, Mikołaj nie chciał go puszczać samego do łazienki, ale w końcu go puścił.
Po 10 minutach zaczęliśmy się niepokoić i słusznie, Mariusz nam zwiał.
K: Kurwa, 005 do 00
J: Co jest piątka, macie go?
K: Właśnie kurwa nie, uciekł.
J: ... Dobra wracajcie na komendę.
K: Przyjęłam, bez odbioru
M: Ja pierdole, jak mogłem dać zwiać Mariuszowi.
K: Dobra daj spokój, wracamy.
Kiedy wróciliśmy, Jacek powiedział, że Jaskowska czeka na nas w biurze.
J: Proszę!
K: Wzywała nas pani
J: Owszem, zdajecie sobie sprawę z tego, że uciekł wam policjant, który był naćpany na służbie
K: Jak chce Pani, to mogę ponieść wszelkie konsekwencje.
J: Zwariowałaś? Chcesz, aby nam wszystkim dobrali się do dupy? Idziecie teraz do Jacka, on wam namierzy jego adres i naprawicie to, jasne? [Jej ton stawał się spokojniejszy z każdym wypowiedzianym słowem]
K: Tak jest, do widzenia.
Wyszliśmy i poszliśmy do Jacka po adres i gdy namierzył nam adres, pojechaliśmy tam.
Okazało się, że Mariusz tam nie mieszka, żona powiedziała, że kilka miesięcy wcześniej Mariusz odszedł od żony, po pogadaniu z żoną Mariusza Kuconia, zgłosiliśmy sytuację Jackowi.
M: Niestety żona nic nie wie, co mamy robić w tej sytuacji?
J: No jak co macie robić?! Szorujcie tyłki na komendę i odbierzcie sobie przerwę a ja spróbuję ustalić adres Kuconia.
M: Dobra, przyjąłem, bez odbioru.
MIKOŁAJ
Byliśmy już na komendzie, nie byliśmy w dobrych nastrojach przez zaistniałą sytuację, widziałem, że Karolina jest przejęta tą sprawą.
M: A czy możesz się do mnie uśmiechnąć, tak jak lubię?
Karolina zaśmiała się i się uśmiechnęła.
M: Dzięki
Objąłem ją i starałem się pocieszyć.
M: Praca to nie wszystko
K: Wiem, już chcę, żeby ten dzień się skończył.
M: Mhm
K: Pojedziemy do mnie?
M: Mhm
K: Zrobię ci kolację.
M: Mhm
K: Kupimy wino.
M: Mhm
K: Jezu jak ja za tym tęskniłam.
M: Ja też, ale-
Nagle wszedł jakiś człowiek z kryminalnych.
T: O mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
M, K: no przeszkadzasz.
M: Co jest?
T: Słyszałem, że żeście niezłą manianę odwalili.
K: Oo, a jaką manianę?
M: O czym ty mówisz?
T: No daliście zwiać panu gliniarzowi.
M: A skąd to wiesz?
T: No obok przechodziłem i słyszałem jak Jaskowska rozmawia z Nowakiem.
M: O, obok przechodziłeś, to musisz mieć dobry słuch.
T: Tak się składa, że mam.
M: To jak masz, to nie będę musiał dwa razy powtarzać, zajmij się swoimi sprawami co? I daj ludziom spokojnie pracować i zjeść.
T: No jak chcecie, tylko uważajcie, żeby wam ta zupka w gardle nie utknęła
M: A ty uważaj, żebyś się tam w progu jakoś nie przewrócił
K: Jak się nudzisz, to na ryby idź!
M: Co za typ
K: No co za typ, "siema słyszałem, że daliście dupy"
M: Dobra-
K: Dobra chodź stąd, mamy jeszcze 10 minut, no chodź, bo nam tu spokoju nie dadzą
M: Aaa
Udaliśmy się z Karoliną na dach komendy, gdy tylko doszliśmy, zaczęliśmy się namiętnie całować, było cudownie, nagle oderwaliśmy się od siebie.
M: Od dzisiaj to będzie to nasze ulubione miejsce
K: I patrz, jacy my byliśmy głupi, tyle czasu straciliśmy..
Nic nie mówiąc przytuliłem mocno Karoline
K: Mam coś dla ciebie
M: Co takiego?
K: Nie mogłam dzisiaj w nocy spać i tak leżałam i patrzyłam na ciebie i napisałam to
Karolina wręczyła mi jakąś kartkę, było tam moje imię, gdy miałem już otwierać Karolina mnie zatrzymała
K: Nie, nie otwieraj!
M: A dlaczego?
K: To jest wiersz, ale nie otwieraj, wiem, że to infantylne, ale naprawdę nie otwieraj, wstydzę się, przeczytaj jak będziesz sam
M: Ale ja już nigdy nie będę sam
K: Będziesz wiedział kiedy
Ja tylko się zaśmiałem i dałem buziaka Karolince.
M: Tęskniłem za tym
K: Ja też..
KAROLINA
Wyruszyliśmy z Mikołajem na patrol, nagle przyszło mi coś do głowy
K: Mikołaj
M: No
K: Chyba wiem, kto zna obecny adres
M: Kto?
K: A z kim widuje się codziennie i zna go jak własną kieszeń?
M: Partner z patrolu? Myślisz?
K: Tak, dobra zgłoszę Jackowi, że jedziemy tam
K: 005 do 00
J: Tak?
K: Jacku, jedziemy na komendę, gdzie pracuje Kucoń, dopytamy się jego partnera o jego adres
J: Dobra jedźcie tam
Moje przypuszczenia stały się słuszne, od razu pojechaliśmy pod dany adres, nagle zatrzymała nas kobieta
Kobieta: o dobrze, że jesteście
K: A co się dzieje?
Kobieta: no jakiś facet stoi na dachu, raz się wychyla po czym odchodzi
Ja tylko popatrzyłam na Mikołaja i pobiegliśmy na dach, gdy byliśmy na dachu ujrzeliśmy Kuconia, po przekonywaniu zabraliśmy go na komendę.
K: Jesteś świadomy konsekwencji?
Mr: To była marihuana medyczna, ja umieram, mam guza mózgu.
Zdziwiliśmy się z Mikołajem, ale dobrze rozumieliśmy Mariusza.
Mr: Nie chciałem, aby moja żona patrzyła jak umieram..
K: Zaraz wrócę
Zadzwoniłam po żonę Mariusza, by się jakoś dogadali, gdy Mikołaj wyszedł z Mariuszem, oni pogodzili się, a dla nas to był koniec służby, poszłam odnieść papiery Jackowi, kiedy nagle otrzymał, że patrol potrzebuje wsparcia do pijaka w barze, domyśliłam się, że to Borys.
K: To Borys, jestem tego pewna, bierzemy to
J: Jesteś pewna?
K: Tak, dzisiaj rano był cały zalany
J: Dobra jedźcie tam
Poszłam po Mikołaja i pojechaliśmy do baru, gdy weszliśmy, powstrzymałam Mikołaja.
MIKOŁAJ
Bałem się o Karoline, próbowała skuć go, ale niestety, zaczął się szarpać, gdy chciałem go skuć, wziął broń i strzelił do Karoliny.
M: NA GLEBĘ, JUŻ KURWA, NA GLEBĘ!
M: SKUJCIE GO KURWA
Podbiegłem do Karoliny i zacząłem reanimację. Bardzo się bałem, gdy przyjechała karetka, Karolina wróciła, ulżyło mi.
M: 005 do 00, Borys postrzelił Karoline, jadę do szpitala
J: O jasna cholera.. dobra jedź bez odbioru.
W SZPITALU
Siedziałem z łzami w oczach, nagle wyszedł lekarz
M: Co z nią?
L: Stan jest stabilny, gdybyś później rozpoczął reanimacje, nie przeżyłaby, dobra robota
M: Mogę do niej wejść?
L: Tak, tylko śpi.
Od razu udałem się do Karoliny, miałem łzy w oczach
M: Jak dobrze, że jesteś cała.
[Po poliku zleciała łezka]
Wybiła północ, ja dalej płakałem i nie chciałem wyjść.
L: Panie Mikołaju, będzie pan mógł jutro przyjść, proszę odpocząć.
Pocałowałem Karolinkę w czoło.
M: Kocham cię
I wyszedłem.. Nagle ujrzałem Jaskowską
J: Ty w mundurze?
M: Tak, pojechałem za ratownikami aż tutaj
J: Dobra, jedziemy na komendę, weźmiesz rzeczy Karoliny i się przebierzesz
Pojechałem z komendantką i wziąłem rzeczy Karoliny.
J: Mikołaj odwiozę cię
M: Nie trzeba, nie zrobię niczego głupiego.
J: Mikołaj, ledwo na nogach się trzymasz..
M: No dobrze...
Pojechaliśmy do mieszkania Karoliny, gdy tylko wszedłem, pojawiły mi się łzy w oczach, poszedłem do sypialni i położyłem się na jej łóżku, przytuliłem poduszkę i zasnąłem.
----------------------------------------------
Siemaneczko, mamy 2020 a ja piszę o Rachwałach, no ale shipy never die so.
Mam nadzieję, że spodoba wam się 1 rozdział, rozdział 2 pojawi się niebawem. Pozdrawiam!
1570 słów ❤️
CZYTASZ
-Take me to the Wonderland- Rachwałach
FanfictionKarolina była piękną i inteligentną kobietą-Zaraz! Nie Mikołaj, dopiero zaczeliście ze sobą pracować i już się zakochałeś? Kurde... Jeszcze pomyśli, że mam coś z głową.. K: Jestem! M: To smacznego - uśmiechnąłem się M: To zapraszam, panie przodem K:...