II.XXII

122 8 2
                                    

MIKOŁAJ
Ta noc była dla mnie ciężka, ciągle przed oczyma miałem tę najgorszą scenę a potem zakrwawioną Karolinę, cud, że żyje. Była 9, dostałem kilka dni wolnego.. Wstałem, zrobiłem sobie śniadanie, lecz prawie nic nie zjadłem.. Ubrałem się i pojechałem do szpitala.
Gdy tylko wszedłem do szpitala, zapytałem gdzie znajduje się Karolina, odrazu udałem się do jej sali, widok zmroził mnie, Karolina podłączona do tych wszystkich kabli. Usiadłem na krzesełku, które było obok jej łóżka, złapałem ją za ręke i patrzyłem na jej bladą twarz.
M: Kochanie.. to ja powinienem teraz tu leżeć, nie ty.. - próbowałem powstrzymać łzy ale mi to nie wyszło.
M: Mam nadzieje, że szybko do mnie wrócisz..bo po prostu tęsknie. - łzy same leciały.
M: Tak cholernie za tobą tęsknie.. lekarze mówią, że twój stan jest stabilny ale i tak się martwie..
M: Pewnie teraz byś się zaśmiała i nazwała mnie słodziakiem.. z twoich ust brzmi to cudownie..
TYMCZASEM KAROLINA
Słyszałam jego głos, chciałam otworzyć oczy i go przytulić ale nie mogłam, byłam bezsilna, nawet uśmiechnąć się nie mogłam, Mikołaj, nie zostawię cię, nigdy..
X: Chcesz się do niego przytulić, wrócić?
K: Pewnie, że tak, on jest częścią mnie, ja sobie bez niego nie poradzę..
X: Już niedługo będziesz wystarczająco silna i zobaczysz sie z nim
K: Niedługo? Czyli kiedy?
X: Narazie twój organizm jest słaby, może jakiś tydzień?
K: Ehhh...
MIKOŁAJ
Siedziałem i płakałem, to był okropny widok, okropne uczucie, czułem się winny temu wszystkiemu, nagle zadzwoniła pani komendant.
M: Zaraz wróce skarbie - pocałowałem jej bladą rękę
M: Tak pani komendant? - zapytałem
R: Cześć Mikołaj, potrzebujemy ludzi.. mam nadzieję, że jesteś na siłach..
M: Tak jestem, to nawet lepiej, że pani dzwoni, nie będę myślał o tym wszystkim..
R: To przyjeżdzaj.
M: Jasne, do zobaczenia
Rozłączyłem się i poszedłem pożegnać się z moim skarben.
M: Kochanie, przyjadę wieczorem, muszę stawić się na służbe, kocham cię skarbie moje...
Wstałem i udałem się na komendę.
Wyglądałem bardzo źle, oczy czerwone od płaczu, cóż..
Wszedłem na komende i odrazu poszedłem się przebrać, miałem jeszcze 30 minut do odprawy więc zrobiłem sobie herbatę oraz udałem się do pokoju, nagle wszedł, niższy ode mnie, brunet z blizną pod nosem i dwudniowym zarostem.
?: Cześć, jestem Szymon
M: Mikołaj
Sz: Wiele o tobie słyszałem, cieszę się, że będziemy razem pracować
M: Ja również się ciesze
Sz: Słyszałem o wypadku twojej żony, nie martw się..
M: Ehh, gotowy, bo niebawem odprawa?
Sz: Tak, możemy iść
Wyszliśmy i udaliśmy się na odprawę.
Na odprawie przydzielono nam spokojniejszy rewir, po odprawie udaliśmy się po kamizelki, broń i radia i wyjechaliśmy na patrol.
TYMCZASEM KAROLINA
X: Jesteś silna, dasz radę
K: Dam radę
X: To trzymajcie się i nie zmarnuj tej szansy..
Nagle oślepiło mnie światło, leżałam wpięta do jakiś kabli, nagle przyszedł lekarz.
L: Jak się pani czuje?
K: Dobrze, gdzie jest mój mąż, ile tu leżę?!
L: Spokojnie, zaraz powiadomię pani męża a leżała tu pani 2 dni, teraz przewieziemy panią na podstawowe badania i myślę, że jutro pani wyjdzie.
K: Dobrze
TYMCZASEM MIKOŁAJ
Mieliśmy akurat przerwę kiedy do naszego biura przyszła komendant.
R: Mikołaj
M: Tak?
R: Karolina ona..
M: Co z nią?
R: Wybudziła się, po przerwie możecie podjechać do niej
Serce waliło mi jak szalone, moja Karolinka się wybudziła!
Sz: Gotowy?
M: Tak, możemy jechać
Pojechaliśmy z Szymonem do szpitala miejskiego, wysiedliśmy skierowaliśmy się do recepcji.
M: Dzień dobry, Aspirant Sztabowy Mikołaj Białach, gdzie leży Karolina Białach?
R: Leży na sali 40, prosto korytarzem i w lewo
M: Dziękuje
Poszliśmy z Szymonem pod salę, wziąłem kilka głębokich oddechów i wszedłem do sali.
Karolina odrazu uśmiechnęła się na mój widok, podszedłem do jej łóżka i lekko się przytuliłem.
Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie i złapaliśmy się za ręce patrząc sobie prosto w oczy.
M: Jak się czujesz? - powiedziałem czule
K: Ja dobrze, a ty?
M: Wspaniale się czuje
M: Poznaj Szymona
Sz: Cześć, to ja was zostawie
Szymon wyszedł a my zostaliśmy sami, nic się dla nas nie liczyło, tylko MY.
M: Cieszę się, że żyjesz
K: Wiem, mówiłeś mi to dziś
M: Słyszałaś to?
K: Tak ale nie mogłam się ruszyć, uśmiechnąć nawet, nie miałam siły..
M: Ahh.. ale najważniejsze, że jesteś tu i żyjesz, jak badania?
K: Dobrze, nawet dziś wieczorem mogę wyjść
M: Okej to przyjadę po pracy skarbie
K: Dobrze, to do zobaczenia kochanie
M: Pa - pocałowaliśmy się i wróciłem z Szymonem na służbę
KAROLINA
Po wyjściu Mikołaja, myślami byłam przy nim, Mikołaj był super facetem, troszczył się o mnie, martwił, był idealny, nagle przyszedł lekarz, miałam kolejne badania.
-Po badaniach-
Dowiedziałam się, że mogę spróbować starać się o dziecko, ucieszyłam się z tej informacji.
-skip time-
MIKOŁAJ
Wróciliśmy z Szymonem na komende, spisaliśmy raport i poszliśmy się przebrać, po przebraniu wróciliśmy do pokoju.
Sz: Dzięki za dzisiaj
M: Ja również dziękuje
Zabrałem swoje rzeczy, pożegnałem się z Szymonem i pojechałem do szpitala po Karolinkę.
M: Hej skarbie
K: Cześć
M: Moja księżniczka gotowa?
K: Pewnie
Pomogłem Karolinie wstać i z wypisem udaliśmy się do domu.
M: Jak rana?
K: Goi się, ale dalej boli
M: Będzie dobrze - złapałem jej dłoń
K: Wiem...
K: Kotek?
M: Tak?
K: Mam małą sprawę ale to w domu
M: Jasne
Kiedy dojechaliśmy do domu, Karolinka pierwsze co zrobiła to poszła pod prysznic.
Po prysznicu usiedliśmy na kanapie i objąłem ją ramieniem.
K: Wczoraj kiedy wyszedłeś.. lekarz powiedział, że możemy starać się o dzieci..
M: To najlepsza informacja jaką mogłem usłyszeć
Przytuliłem mocno Karolinę i włączyliśmy sobie film.
K: Kocham cie - szepneła
M: Ja ciebie też

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz