"No to w drogę!"

109 7 0
                                    

po krótce powiem, że nie mam co robić jak narazie więc napisze ten rozdział, jutro w piątek też, w sobote i niedziele również. Od poniedziałku startuje z grafikiem.

MIKOŁAJ
Dzisiaj była moja ostatnia służba przed wyjazdem z Nowakami.
Pojechaliśmy z Karoliną do pracy, niestety nikogo nie było, żeby pojechał z Karoliną więc zdecydowałem, że z nią pojade.
Weszliśmy na komende, przebrałem się i rozpocząłem odprawę.
M: Witam na porannej odprawie, więc tak, składy patroli się nie zmieniły ale w patrolu 005 Karolina nie ma partnera, więc dzisiaj jadę z nią. I mam jeszcze jedną sprawe na dziś, pilnujcie parków, bo wznowili metode trucia ludzi, dzisiaj rano trafił do szpitala bezdomny, zeznał on, że znalazł jedzenie to zjadł, w jedzeniu wykryto trutkę na szczury i inne substancje trujące. To wszystko na dziś, do roboty.
Zamknąłem mój gabinet, poszedłem do pokoju socjalnego, ubrałem kamizelke i wraz z Karoliną ruszyliśmy w teren.
K: Tęskniłam za tym
M: Ja też kochanie ale wiesz jak jest
K: Wiem, ale po wakacjach mam nadzieję, że to się zmieni
M: Ja też
Wystawiliśmy z Karoliną sporo mandatów za nie sprzątanie po psach w wysokości nawet do 5000zł.
O 14 zgłosiliśmy zmiennikowi Jacka przerwe i pojechaliśmy na komende, jedząc napisaliśmy raport i poszliśmy na dach komendy.
K: Nasze ulubione miejsce
M: Dokładnie
K: Pamiętasz mój wiersz, który ci dałam?
M: Tak, do tej pory go nie przeczytałem
K: I dobrze
Wybuchnęliśmy śmiechem.
KAROLINA
Siedzieliśmy z Mikołajem na dachu, po kilkunastu minutach, wyjechaliśmy w teren.
K: Nie mogę się doczekać tego wyjazdu
M: Ja też
Przez resztę dnia nic się nie działo, Mikołaj zadzwonił do Jaskowskiej, Jaskowska powiedziała, że urodziła kilka dni temu zdrowego synka i bardzo dziękuje Mikołajowi za bycie lojalnym komendantem.
Pojechaliśmy do domu, jutro z rana wyjeżdżaliśmy do Zakopanego.
Kiedy wróciliśmy do domu, czekał tam już Jeremiasz.
MIKOŁAJ
Zjedliśmy kolacje i zabraliśmy się za pakowanie. Spakowałem sporo rzeczy, spakowałem też pare długich spodni i bluz ponieważ jeden dzień mieliśmy spędzić w górach. Kiedy byłem spakowany, zrobiłem sporo kanapek, dla mnie Karolinki i Jeremiasza.
KAROLINA
Jak to kobiety, miałam sporo rzeczy ale się mieściły, kiedy już byłam spakowana poszłam zobaczyć do Jeremiasza jak mu idzie i do Mikołaja po czym poszłam pierwsza pod prysznic.
JEREMIASZ
Pakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, naładowałem 3 powerbanki, ponieważ w samochodzie mamy 1 kontakt na nawigacje, do plecaka spakowałem opakowanie na okulary, gdzie miałem wkładane szkła przeciwsłoneczne, abym mógł widzieć kiedy jest słonecznie mając okulary. Spakowałem również czapki z daszkiem, airpodsy, earpodsy oraz ładowarke do laptopa. A do torby na laptop spakowałem laptopa.
Ułożyłem bagaż tak aby mi nie przeszkadzał. Gdy mama wyszła spod prysznica, ja poszedłem się umyć. Po umyciu się zabrałem szczoteczke do zębów, paste, grzebień, dezydorant, szampony i inne potrzebne mi kosmetyki.
MIKOŁAJ
Gdy zrobiłem kanapki, poszedłem na góre i kiedy Jeremiasz wyszedł ja poszedłem pod prysznic i również spakowałem potrzebne mi kosmetyki. Po umyciu się wszyscy wspólnie usiedliśmy na kanapie.
M: Spakowani?
K: Jasne
J: Tak tato
M: Dobra, plan jest taki, o 4 obudzę was, pójdziemy spakować walizki do bagażnika, i zaczekamy na Nowaków i my będziemy jechać pierwsi a Nowakowie za nami, kiedy będziemy zbliżać się do autostrady, Jeremiasz zadzwonisz do Wiktorii i spytasz czy są blisko nas. I kiedy wjedziemy na autostrade to zatrzymamy się przy najbliższym Mc'Donaldsie lub KFC. Zaczekamy na Nowaków i zjemy wspólnie, też wezmę nam jakieś burgery czy co tam będziecie chcieli. Później będziemy już tylko się zatrzymywać na toalety. Ewentualnie po 4 godzinach lub 5 godzinach jazdy się zatrzymamy na mc lub kfc.
K: Okej, a jak będziemy się zatrzymywać na toalety to się kontaktujemy z Nowakami?
M: Tak, żeby wiedzieli, i kiedy już będzie się zbliżać koniec autostrady to do nich zadzwonimy.
J: Świetnie!!
M: Dobra, Jeremiasz idź już spać bo się nie wyśpisz
J: Jasne, dobranoc
K: Dobranoc
My z Karoliną jeszcze zostaliśmy i porozmawialiśmy.
K: Dasz radę?
M: Tak, pamiętasz, kiedy Wolański chciał mnie dorwać i pojechałem na służbe nie spiąc całą noc? Dałem radę.
K: No dałeś, ale na przerwie usnąłeś i jakiś obywatel zrobił ci zdjęcie
M: E tam, nic się nie stało, wycofał to z resztą
K: No dobrze, ufam ci i wierze, że dasz radę, dobra jest 21:46, idziemy spać
M: Tak jest dowódco
Karolina się zaśmiała, przytuliła mnie i poszliśmy do sypialni.
K: Dobranoc
M: Dobranoc
NARRATOR
I małżeństwo zasnęło.
Jednakże Mikołaj miał sen, okazuje się, że bardzo okropny sen.
SEN MIKOŁAJA
Szedłem korytarzem (...) Wszyscy pracownicy naszej komendy mnie witali, uśmiechali się do mnie, rozmawiali. Nigdzie nie widziałem Karoliny. Gdy wszedłem do pokoju socjalnego zobaczyłem Olę Wysocką, moją najlepszą przyjaciółkę, to z nią zaczynałem moją pracę w prewencji.
Cześć Mikołaj rzekła do mnie swoim delikatnym i radosnym głosem. Odpowiedziałem Cześć Ola.
Jak z Karoliną, pogodziliście się?
A no tak (...) Karolina okłamała mnie i poszła na dyskoteke z jakimś facetem... Nie odpowiedziałem nic. Nie miałem ochoty poruszać tego tematu. Ruszajmy, zmieniłem temat i powiedziałem oschłym głosem. Wyjechaliśmy w teren, cały czas rozmyślałem o Karolinie, nadal ją kocham, jest dla mnie wszystkim, dlaczego mnie okłamała (...) Spędziliśmy razem noc, kochaliśmy się, obiecywała, że ten facet nie ma dla niej znaczenia! Dlaczego Karolina?! Dlaczego mnie zostawiasz, ja nie chcę cię stracić! (...) Mikołaj, musisz o nią walczyć, odezwała się Ola. Miała rację, służba nie była łatwa po służbie pojechałem do jej mieszkania.
Otworzyła mi po chwili i rzuciła się w me ramiona. Przytuliłem ją i staliśmy tak dobre 10 minut.
Mikołaj, ja cię przepraszam, powinnam ci powiedzieć wtedy. Powiedziała i z jej oczu poleciały łzy, słone łzy...
Już dobrze, jestem tutaj nigdy cię nie zostawie (...) Powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Weszliśmy do jej mieszkania i usiedliśmy na kanapie.
Mikołaj, ten facet to Kamil Serocki, mój były narzeczony. Zanim przeniosłam się do was, mieliśmy mieć ślub ale zostawił mnie dla kariery, rok później przeniosłam się do was i poznałam ciebie. Ja naprawde go nie kocham, kocham tylko ciebie, on zaprosił mnie na spotkanie, ja chciałam aby dał nam święty spokój. Powiedziała trzymając mnie za rękę (...)
No już dobrze, wierzę ci. Następnym razem powiedz mi wcześniej...
Przytuliłem ją mocno do siebie i miałem ochote jej nigdy nie puszczać. Tak przesiedzieliśmy cały wieczór. Wypiliśmy lampke wina, rozmawialiśmy. Następnego dnia pojechaliśmy razem na służbe. Cała służba minęła nam świetnie. Wieczorem siedziałem na komendzie. Kiedy wejrzałem przez okno ujrzałem Borysa i Karoline.
On trzymał broń i celował w nią. Wybiegłem z bronią.
JEŚLI MASZ CELOWAĆ, TO DO MNIE! Krzyknąłem.
On wtedy wycelował we mnie i oddał strzał, zamknąłem oczy kiedy nagle usłyszałem upadnięcie, to była Karolina, dostała prosto w serce.
KAROLINA! Krzyknąłem.
Przepraszam cię Mikołaj. Powiedziała bardzo słabym głosem i zamknęła oczy. Kiedy przyjechała pomoc, zakryli ją czarnym workiem.
Jest już za późno, przykro mi. Powiedział lekarz.
MIKOŁAJ
Obudziłem się i ułożyłem w pozycji siedzącej. Ujrzałem Karoline, usłyszałem jak oddycha.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem w czoło. Spojrzałem na zegarek w telefonie, była 3:47. Wstałem i poszedłem się ubrać, wyłączyłem budzik i poszedłem zrobić sobie kawę. Cały czas myślałem jakie znaczenie może mieć ten sen.
M: Borys jest w więzieniu, nic się jej nie stanie, jeśli on ma wrócić to ja zgine nie ona. Coś mnie wzięło, wziąłem kartke i zacząłem pisać list pożegnalny, na wypadek, gdy rzeczywiście Borys się pojawi i mnie zabije.
Karolino, żono moja, piszę ten list, bo miałem sen, piszę to przed naszym wyjazdem z Nowakami. Chcę abyś wiedziała, że jeśli Borys mnie zabije, to zajmij się Jeremiaszem i naszym domem. Mnie nie będzie ale będę nad wami czuwać. Będę z wami, będę was chronić, będę waszym Aniołem Stróżem. Kocham cię nad życie, jesteś moją miłością życia. Te lata, które przeżyliśmy razem były jednymi z najcudowniejszych w moim życiu. Może czasem było źle ale to jest bez znaczenia, bo mamy siebie. Byliśmy dla siebie wsparciem, Jeremiasz nasz synek, brał z nas przykład, mam nadzieję, że z Wiktorią będzie szczęśliwy tak jak ja byłem z tobą. Kiedy zjawił się Kamil w naszym życiu, przestałem ci ufać, ale dalej cię kochałem. To rozstanie było błędem, którego nigdy sobie nie wybaczę. Nigdy sobie nie wybaczę, że płakałaś przeze mnie, byłaś smutna, wściekła, bezradna (...) Złamałem obietnice, którą złożyłem ci w lesie. A co do lasu, wtedy tak bardzo chciałem cię pocałować. Odsunęłaś się, bardzo mnie to przygnębiło, ale mimo wszystko się nie poddawałem.
Zawsze, kiedy działa ci się krzywda, ja zawsze się martwiłem, wypruwałem sobie żyły, nie spałem po nocach, martwiłem się o ciebie jak cholera. Nie wiem co bym sobie zrobił, gdyby coś ci się stało. Jeszcze ta akcja, gdy cię Borys postrzelił, gdy usłyszałem, że gdybym nie zaczął natychmiastowej resustytacji, to nie zobaczyłbym cię już nigdy. Ale w środku byłem szczęśliwy, uratowałem ci życie, gdybym cię stracił, nie miałbym po co żyć. Pamiętaj, że gdy zginę, nie odchodź z policji, nie zabijaj się, nie rób nic. Bądź przy Jeremiaszu, ale odwiedzaj mnie czasem na cmentarzu, pogadamy poprzez modlitwę. Kocham cię moja najdroższa.
Twój mąż na dobre i na złe, w chorobie i nieszczęściu Mikołaj.
Skończyłem pisać i schowałem list w teczce i schowałem do szafy z dokumentami. Była godzina 4 równo. Poszedłem na górę i obudziłem Karolinke.
M: Kochaanie, wstajemy
Nagle uśmiechnęła się i wstała.
K: Cześć kochanie
Dała mi buziaka w usta i przytuliła się do mnie
M: Cześć
Uśmiechnąłem się ciepło i objąłem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i Karolina poszła do toalety się ubrać i przygotować. Ja tymczasem poszedłem obudzić Jeremiasza.
M: Wstajemy synu
J: Już już tato wstaje
M: I to mi się podoba
Jeremiasz zaśmiał się i wstał, ja udałem się na dół i wyłączyłem wszelkie sprzęty. Po chwili zeszli Karolina i Jeremiasz, nagle ktoś zapukał do drzwi, byli to Nowakowie.
M: Witam
J: Cześć
Weszli do środka i usiedliśmy.
M: Więc tak, my będziemy jechać pierwsi, przed autostradą Jeremiasz zadzwoni do Wiktorii i powiecie gdzie jesteście.
O: Jasne, to co ruszamy
M, K, J, W, J: Ruszamy
Uśmiechnięci poszliśmy do swoich aut i ruszyliśmy w drogę.

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz