II.I

163 9 4
                                    

MIKOŁAJ
Dziś zaczynałem pracę z nową partnerką, szczerze? Nie podobało mi się to. Dobrze pracowało mi się z Olą, ale niestety... Byłem już na komendzie, zostałem na parkingu, ponieważ w silniku mojego auta zaczęło coś gruchotać, po chwili niedaleko mnie przyjechał motor, była na nim ładna, wysportowana blondynka, zaś po chwili podszedł do mnie nikt inny jak nasz ulubiony dyżurny Jacek.
J: Widziałeś?
M: Widziałem, zanim ty widziałeś
J: Coś poważnego?
M: Wiesz co, nie wiem. Niby jest stan ale coś mi w silniku gruchocze, chyba będę musiał wybrać się do mechanika.
J: Ty, wyglądasz jak z krzyża zdjęty
M: Bo tak się czuje - powiedziałem zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.
M: Pół nocy nie spałem, masakra
J: A nie cieszysz się na dzień z nową partnerką?
M: A daj spokój, z czego ja mam się cieszyć?? Nie dość, że mi auto fiksuje to jeszcze zaczynam patrol z jakąś dziunią
J: Nie będzie tak źle
M: Tak? A chcesz się zamienić? Ty będziesz cały dzień z panną w radiowozie, słuchał jej rozkazów a ja będę siedział w twoim klimatyzowanym pokoiku i gapił się w monitor
J: Tylko błagam cię, bądź dla niej miły, jakiegoś pączka na start czy coś
M: No pewnie, laska na bank jest na diecie albo zaczyna diete cud fit i z miejsca się na mnie obrazi
P: Hej, niedługo odprawa, a Jaskowska nie lubi spóźnień
Zamknąłem maske auta i udaliśmy się z Jackiem na komende.
KAROLINA
Usłyszałam całą rozmowę, rozumiałam Mikołaja, nie byłam na niego zła. Po chwili wysiadłam z motoru i udałam się na komende, kiedy się przebrałam musiałam jeszcze zajść do kadry. Byłam gotowa pod sam koniec odprawy, weszłam do pokoju odpraw.
K: Dzień dobry pani komendant, przepraszam za spóźnienie ale musiałam jeszcze iść do kadry.
J: Poznajcie, aspirant sztabowy Karolina Rachwał
K: Cześć - powiedziałam do wszystkich i podałam im ręce
J: Aspirant Sztabowy Rachwał, będzie jeździć z Starszym Aspirantem Białachem w piątce
-po odprawie-
K: To co, skoczymy na jakiegoś pączka?
M: Bardzo śmieszne...- mruknął
Zeszliśmy na parking i ruszyliśmy w droge.
M: Przepraszam za rano-
K: Nic nie szkodzi - przerwałam mu zdanie
M: Wiesz, nie to że jestem jakoś uprzedzony ale do tej pory jedynymi kobietami jakie mną rządziły to były moje córki
K: A Jaskowska? Też jest kobietą - zaciekawiłam się całą sytuacją
M: No tak ale ona jest komendantką
K: Aa czyli bycie komendantem odbiera jej płeć tak?
M: I pomyśleć, że jeszcze sto lat temu nikt by nie przypuszczał, że kobiety będą służyć w policji
K: No widzisz
M: Owszem są zadania w których jesteście potrzebne, ba nawet niezbędne.. to może ja się zamknę
To było urocze, widać było, że Mikołajowi głupio było za ranek.
Chwile później otrzymaliśmy pierwsze wezwanie, wezwanie było do bijatyki, jak sie później okazało, z Mikołajem byliśmy bardzo zgrani. Po interwencji udaliśmy się na komende do dyżurnego, przekazaliśmy mu ważne informacje do sprawy i pojechaliśmy do straży miejskiej by odebrać nagrania z miejskiego monitoringu o które poprosiliśmy w trakcie interwencji. Po 40 minutach byliśmy w siedzibie straży granicznej, pokazali nam ciekawe ujęcia, ale to co zobaczyliśmy na ostatnim fragmencie, byliśmy w szoku.
M: Tej, przecież to żona pobitego
K: No to mamy chyba sprawczynie
M: Ale przecież miała alibi
K: Ci którzy skłamali też będzie trzeba ich zabrać do nas
M: No dobra, zgłosze sytuacje Jackowi a ty zgraj na pendrive i na komendzie przedstawimy to im jako dowód.
K: Jasne
MIKOŁAJ
M: 00 dla 005
J: Słucham cie Mikołaj
M: Mamy sprawczynie, jest to żona tego pobitego
J: Ale mówiliście, że ma alibi
M: No ma, tyle, że sfałszowane
J: Dobra, jedźcie po tą żone a ja wyśle inne patrole po pozostałych
M: Bez odbioru
K: Dobra lecimy
Udaliśmy się do radiowozu i pojechaliśmy do żony pobitego, okazało się, że nie była sama.
Ż: Cholera jasna, musimy zwiewać, oni nas prędzej czy później złapią
Rzuciliśmy sobie z Karoliną spojrzenia poruzomiewawcze i weszliśmy do środka.
M: Już to zrobiliśmy, ręce do góry
K: I radze wam nie próbować uciec bo będziecie mieli przesrane
M: 00 dla 005, mamy wszystkich
J: Dobra, wysyłam patrol, bez odbioru
K: I po co wam to było?
Ż: Dostał za swoje i tyle
M: Super
Po 5 minutach przyjechały inne patrole a ja z Karoliną udaliśmy się na komende, był to już koniec naszej służby.
K: Ale bajera co?
M: A weź, tylko sobie w papierach nawaliła - zaśmiałem sie
K: No cóż, masz czas dziś wieczorem?
M: A mam, dlaczego pani aspirant o to pyta?
K: No wiesz, meczyk, piwko i totalny chill
M: To jesteśmy umówieni, 20 u mnie
K: No i wspaniale
Kiedy dojechaliśmy na komende, zdaliśmy broń, spisaliśmy raport i po przebraniu się Karolina pojechała do siebie a ja do siebie. Miałem 2 godziny na uszykowanie wszystkiego, po drodze zakupiłem wino i kilka piw. O 19:30 usłyszałem dzwonek do drzwi, była to Karolina.
M: Zapraszam - gestem ręki zaprosiłem blondynke do środka,
K: Ulala, ale budżet
M: No, mecz za godzine
K: No, to co robimy?
M: Dostałem ostatnio fajny zestaw planszówek od córek i wiesz
K: Wow, Białaszku, ty i planszówki?
M: No tak
K: Haha, jasne, że zagramy
Nagle zadzwonił mój telefon, był to nikt inny jak sam dyżurny.
J: Cześć Mikołaj, słuchaj, musisz przyjechać jak najszybciej na komende. Zaraz zadzwonie do Karoliny.
M: Nie musisz, jest ze mną, ale czemu?
J: Jest akcja, ale szczegółów dowiecie się na komendzie
M: Okej, zaraz będziemy
K: Co jest?
M: Jest akcja, musimy jechać
K: Dobra, twoim?
M: Tak, dziś u mnie przenocujesz
K: Dzięki, dobra lecimy
Pojechaliśmy na komende, przebraliśmy się jak najszybciej i udaliśmy się w pośpiechu na odprawę.
KAROLINA
Na odprawie dostaliśmy plany budynków, gdzie mieszczą się nielegalne zakłady. Z Mikołajem doskonale znaliśmy te miejsca, udaliśmy sie z AT do pierwszego miejsca, niestety zatrzymaliśmy tylko jakichś pijaczków oraz dokumenty, które nie miały znaczenia dla sprawy, prokurator Zieliński był wściekły.
P: Jak mogliście to spieprzyć
R: To nie była ich wina
P: Dobra, jedźcie do kolejnych miejsc
Zdenerwowana całą sytuacją wyszłam z pokoju odpraw i udałam się do radiowozu, pół minuty później przyszedł Mikołaj.
M: Pojebana akcja co?
K: Weź lepiej nic nie mów
Jak sie później okazało musieliśmy wrócić na komende.
J: Oddajcie swoje telefony
M: Ty sobie żartujesz tak?
J: Nie
K: Dobra Mikołaj, to nie ma sensu i tak jesteśmy czyści
Daliśmy dyżurnemu telefony i poszliśmy do naszego pokoju.
K: No ja pierdole, prosi nas o pomoc a potem szuka na nas paragrafów.
M: Masakra.
Nagle przyszła pani komendant.
R: Chodźcie ze mną na parking
Wstaliśmy i udaliśmy sie na parking za komendant.
P: 500 tyś złoty, no pięknie, 250 tyś na głowe, ostro gracie
M: To nie jest nasze
Po chwili zszedł do nas dyżurny i wraz z prokuratorem komendant i dyżurnym udaliśmy sie do gabinetu komendant.
J: Jesteście czyści
R: Panie Zieliński, ręcze za moich ludzi
P: No właśnie nie słychać tej pewności
M: Te pieniądze nie są nasze
P: To dlaczego zostawiliście radiowóz otwarty
K: Bo musieliśmy gonić podejrzanego typa, nie było czasu na zamknięcie radiowozu ale i tak daliśmy ciała
R: Dobra, wszystkich telefony sprawdziliśmy
P: Co ma pani na myśli?
K: Że to pan spieprzył te akcje i chce szukać winnych
R: Prosze dać telefon
P: Całkiem powariowaliście, do tego czasu prosze zatrzymać asp. szt. Rachwał i st. asp. Białacha, paragraf 228 kk
Miałam ochote wybuchnąć, ale Mikołaj spojrzał na mnie spojrzeniem oznaczającym "i tak jesteśmy czyści, niewarto".
Rzuciłam odznaką na blat i poszliśmy z Mikołajem do PDOZ, zdjęliśmy biżuterie, paski, sznurówki i zostaliśmy aresztowani do wyjaśnienia. W celi byliśmy razem, usiadłam na łóżku i oparłam sie plecami o ściane i patrzyłam w sufit.
M: Wylądowaliśmy w areszcie
K: To jest już przesada
Nagle przyszedł Adam.
A: Potrzebujecie czegoś?
K: NIE, ADAM, IDŹ [zirytowany ton głosu]
A: Dobrze..
M: Karo i tak jesteśmy czyści, wyjdziemy stąd szybko
K: Mieliśmy oglądać mecz i spędzić miły przyjacielski czas a trafiliśmy do celi rozumiesz? Policjanci w celi?
M: Karo, to sie zdarza, nie martw sie
Mikołaj podszedł do mnie i mnie przytulił, pierwszy patrol razem i już trafiłam do celi...
Nie wiedziałam która jest godzina ale chyba około 2 w nocy przyszła komendant.
R: Jesteście wolni, Zieliński zawalił, miał jakąś aplikacje szpiegowską
Wyszliśmy z celi, wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do pokoju socjalnego i usiedliśmy na fotelach.
M: Jest 1:38, masakra
K: 5 godzin w celi? Pięknie..
M: Dobra, jedziemy do mnie
K: Ta
Wzięliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy do Mikołaja.
MIKOŁAJ
Gdy byliśmy u mnie, pierwsza wzięła prysznic Karolina a potem ja i po prysznicu Karolina poszła na kanapę a ja do siebie, to był ciężki dzień.

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz