"Opowiem ci pewną historię.."

232 9 1
                                    

NARRATOR
Dzień zapowiadał się jak zawsze. Karolina wstała wcześnie i jak zawsze przygotowała pyszne śniadanie dla swojego męża. Jak zwykle obudziła go buziakiem. Zawsze schodzili razem za ręke na dół i Karolina na kolanach Mikołaja jadła śniadanie. Gdy zjedli Mikołaj wszystko odniósł i ubrał się i pojechali do pracy. Gdy tylko weszli na komende, wszyscy ciepło ich przywitali. Oni poszli do pokoju socjalnego, zostawili swe rzeczy w szafkach i poszli się przebierać. Gdy się przebrali, z pokoju socjalnego zabrali pas, broń i radia i udali się na odprawę.
KAROLINA
R: Witam wszystkich na odprawie. Dzisiaj szczególną uwage zwracajcie na sklepy, ponieważ dziś o 6 rano dostaliśmy informację od dochodzeniówki, że został okradziony sklep. Bandyci bądź bandyta może ponownie wkroczyć dlatego proszę o szczególną ostrożność.
Nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem.
Jaskowska przydzieliła nam rewir i ruszyliśmy.
M: Dochodzeniówka dała dupy?
K: Pewnie tak
M: Aż dziwne, a to do nas zawsze mają pretensje a teraz sami dali dupy
K: Przynajmniej dla nas ciekawsza robota
M: Zgadza się, i lepsze statystyki
K: Pewnie
M: Pamiętam, kiedy jeszcze Kwieciński się nami interesował, to się czepiał głównie statystyk i rozdzielił mój patrol z Olą, bo ojciec Oli był na zwolnieniu. I pracowałem z Moniką, oczywiście na początku bardzo mnie wkurzyła bo pytała się o rzeczy, które nie miały znaczenia w tej robocie. A potem zostaliśmy kumplami. Niestety na interwencji postrzeliła agresywnego gościa i została zawieszona ale tak naprawde uratowała życie kobiety i swoje. Kilka dni później przed tragedią dałem jej kulę, którą mnie postrzelono.
K: Jaką tragedią?
M: Kiedyś ci opowiem
K: No mam nadzieje, że nie będę musiała długo czekać
Wybuchnęliśmy śmiechem i dalej opowiadałem o czasach, gdzie Kwieciński dobierał się każdemu do dupy.
Nagle zobaczyliśmy jak ze sklepu wybiega jakaś postać, szybko włączyliśmy bomby i dogoniliśmy postać. Kiedy ją złapałem, zdjąłem tej osobie kaptur. Była to moja była żona.
Kamila: O Mikołaj, cześć
M: No ja nie wierze..
K: 00 dla 005
J: Słucham?
K: Wyślij radiowóz na Zimną 39
J: Przyjąłem, a co się stało?
K: Kradzież, ale raczej nie chcesz wiedzieć kto to zrobił
J: No mówcie
K: Kamila Białach, mówi ci to coś
J: Okej, jednak wolałem nie wiedzieć, bez odbioru
Kamila: Puszczaj mnie
K: Zamknij sie
Kamila: Spierdalaj dziwko
K: No i ładnie, masz paragrafik za obrażanie funkcjonariusza na służbie, coś jeszcze?
M: Karolina spokojnie-
Kamila: Byś sie tylko puszczała suko
K: Rozumiem
Kamila: Mikołaj jeszcze do mnie wróci zobaczysz
K: Nie ma problemu
MIKOŁAJ
Strasznie się poczułem słysząc to, ale nie mogłem po sobie dać niczego poznać
Kamila: No nawet ci na nim nie zależy
K: Dobra dosyć tego
Nagle wybiegł człowiek ze sklepu
S: Dzień dobry! Stefan Białach, to ona mnie okradła?!
K: Tak prosze pana, proszę o dowód i pojedzie pan z nami
S: Dobrze
K: I przy okazji, komenda miejska się kłania, Podkomisarz Mikołaj Białach i Karolina Białach
S: Synu?
Popatrzyłem na niego z nienawiścią, na szczęście przyjechał drugi patrol i zawieźli Kamile na komende a my pojechaliśmy z moim ojcem na komende.
M: To słuchamy, jak było
Mówiłem poważnym i oschłym głosem, miałem już dość.
S: No więc ta pani weszła do sklepu, przeglądała towar i wzięła do torby i zwiała
M: Mhm, czy u pana jest jakiś monitoring?
S: Jest ale-
M: Dobrze, to jak narazie wszystko, pojedziemy z panem do sklepu i weźmiemy laptopa
Wyszliśmy z pokoju przesłuchań i poszliśmy do radiowozu.
K: 005 do 00
J: Słucham was piątka?
K: Jedziemy z właścicielem sklepu po monitoring
J: A co z Kamilą?
K: Patrol ją zgarną
J: Okej, to jedźcie
K: Dobra, bez odbioru
Mój ojciec próbował coś mówić ale nie miałem zamiaru z nim rozmawiać, z resztą z Karoliną też, było mi przykro.
Kiedy wzięliśmy laptopa z monitoringiem, zostawiliśmy pana, powiedziałem, że będziemy do niego dzwonić i pojechaliśmy.
K: Mikołaj, co ci jest?
M: Nic, nie chce o tym rozmawiać
K: Na przerwie pogadamy, ja tak tego nie zostawie
M: Teraz ci zależy tak?
Miałem łzy w oczach ale szybko je wytarłem i całą drogę oboje milczeliśmy.
Dojechaliśmy na komende i daliśmy nagranie dyżurnemu
J: Dobra robota, weźcie sobie przerwe
K: Okej, dziękujemy
Poszliśmy do pokoju socjalnego, nie zamierzałem rozmawiać z Karoliną.
Kiedy weszliśmy ona zamknęła drzwi od pokoju, podeszła do mnie i zaczęła całować, spodobało mi się to, nie potrafiłem złościć się na Karolinę, po chwili oderwaliśmy się od siebie.
M: Nie potrafię się na ciebie złościć, przepraszam
K: Nie przepraszaj, wtedy co Kamila powiedziała, że do niej wrócisz to źle mnie zrozumiałeś, miałem na myśli, że spoko nie ma problemu i tak nie wróci.
M: Aa, to się wygłupiłem
K: Daj spokój, będzie dobrze
M: Wiem
K: To powiesz mi co z tym ojcem?
M: No po prostu oszukał mnie, mówił, że moja matka wciąga narkotyki a kilka lat temu, zanim cię poznałem otrzymałem list adresowany do mnie i był to list od matki z 1977, dzień przed jej śmiercią. Napisała, że nie dawała rady i że dłużej nie mogła żyć i była nawet plama krwi na liście. Dlatego go nienawidzę.
K: Przykro mi
Karolina przytuliła się do mnie mocno.
Nagle wszedł Jacek
J: Zgłosił sie do nas Stefan Białach, kto to jest?
K: Ojciec Białacha
J: A okej, to wam go przyprowadze
K: Nie ma takiej potrzeby, powiedzieliśmy mu, że jak będzie coś to go zaprosimy
J: No ale jak to tak
K: Jacek, Mikołaj nie chce z nim rozmawiać, proszę cie niech inny patrol go przesłucha, wiem, że łamiemy regulamin ale Mikołaj sie popłakał prawie jak go zobaczył
J: A co takiego zrobił
M: Oszukał mnie w sprawie matki, starczy?
J: Dobra
Akurat weszła Jaskowska
R: Co tu robi jakiś Stefan Białach
K: Pani komendant, to ojciec Mikołaja, chce coś od niego pewnie ale Mikołaj się popłakał jak go zobaczył i sądze, że to zły pomysł go przesłuchiwać
R: To samo chciałam powiedzieć, inny patrol już tu jest i go przesłucha
M: Dziękuje pani komendant
R: Mikołaj, a co się stało
M: Oszukał mnie ze sprawą mojej matki, tak naprawdę popełniła samobójstwo
R: Przykro mi, a skąd wiesz?
M: Kilka lat temu otrzymałem list, była tam krew, niewiadomo czy mojej matki ale adresowany do mnie
R: A masz ten list?
M: Pewnie
R: Daj mi go, przekaże technikom
Dałem list pani komendant i pojechaliśmy na patrol
K: Masakra co?
M: Nie wiesz jeszcze jaka..
K: Damy rade
M: Wiem, ogólnie dziś Dominika do nas wpada
K: O to świetnie
M: No, chciała konika zobaczyć
K: Hahahah, przyzwyczaiła się
M: No..
K: A jak z Anią
M: Nie wiem, nie mam z nią kontaktu, to jakaś masakra
K: Po pracy zadzwonimy do niej
M: Okej..
Była już 18, wróciliśmy z Karoliną do domu, o 19:40 przyszła Dominika, bardzo lubi Karoline. Posiedziała z nami i o 21 wyszła.
Ja z Karoliną wzięliśmy wspólną kąpiel i poszliśmy spać.
----------------------------------------------
Dziwna sprawa z tym ojcem Mikołaja co? W następnym rozdziale będzie jeszcze ciekawiej! Do jutra kochani!!

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz