II.V

109 11 3
                                    

MIKOŁAJ
Obudziłem się, wziąłem telefon, była godzina 12, spałem tylko 4 godziny.. Popatrzyłem na moje prawo i ujrzałem słodko śpiącą Karoline, pocałowałem ją w czoło i powoli wstałem. Poszedłem wziąć prysznic, po prysznicu ubrałem się i zaliczyłem "poranną toalete", po toalecie udałem się na dół by zrobić jakieś śniadanie, dzisiaj mieliśmy wolne z Karoliną, nagle moja komórka zaczęła dzwonić, na wyświetlaczu wyświetlało sie "Jacek", odebrałem.
J: Cześć Mikołaj
M: Cześć Jacek, jakaś sprawa?
J: Tak, zastępujesz Ole na patrolu, jest chora, jeździsz z Borysem.
Słysząc to troche sie zmartwiłem, bo niby lubie Borysa ale on chyba nie zbyt mnie lubi.
M: No dobrze, o której?
J: O 14
M: Okej, cześć
Rozłączyłem się i wróciłem do robienia śniadania. Kiedy je zrobiłem, zobaczyłem Karolinke, podszedłem, pocałowałem ją i przytuliłem.
K: Cześć skarbie
M: Cześć, słuchaj, o 14 mam służbe z Borysem
K: Ola chora?
M: Tak, Jacek mi powiedział
K: No dobrze a o której wracasz?
M: 22
K: No okej, to będę czekać z kolacją
M: A dzisiaj jedziesz po rzeczy?
K: Tak, Emilka mi pomoże
M: Dobrze, dobra jedzmy
Usiedliśmy i zjedliśmy wspólnie śniadanie.
O 13:20 zacząłem ubierać buty oraz kurtke.
M: Dasz rade?
K: Tak, a ty?
M: Oczywiście, że tak
K: 200%?
M: 200% skarbie
Uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliliśmy.
K: Do później
M: Do później - uśmiechnąłem się i wyszedłem.
Udałem sie na komende, kiedy wszedłem do pokoju, był tam już Borys.
B: O cześć Mikołaj, ty będziesz zastępować Ole?
M: Tak, chora jest
B: A i pani komendant prosiła, żebyśmy przyszli razem do niej
M: Jasne, poczekaj na mnie przy kadrze, 5 minutek dosłownie
B: Okej
Po 5 minutach udaliśmy sie z Borysem do komendant.
R: Wejść
M: Jesteśmy pani komendant
R: Okej, więc dowódcą patrolu jest starszy aspirant Białach, macie rewir 8, za 30 ruszajcie
M: Dobrze
Wyszliśmy z gabinetu komendant.
B: To jakaś kawa?
M: Pewnie
Borys wyglądał na przyjaźnie nastawionego do mnie.
Zrobiliśmy sobie po kawie i udaliśmy sie do pokoju służbowego.
M: To co u ciebie słychać?
B: No jest okej, odkąd wydalili mnie z jednostek specjalnych pracowałem w trójmieście, w prewencji, szef zaproponował mi przeniesienie sie do was więc się zgodziłem, podniesie mi to statystyki.
B: A co u ciebie? Słyszałem, że jesteś w związku z Karoliną
M: Tak jesteśmy razem, ale bardzo cie prosze abyś zachował to dla siebie, narazie nie chcemy plotek itp.
B: Nie no jasne, nie ma problemu.
J: Cześć wam
M: Cześć Jacku, masz coś dla nas?
J: Tak, ale chodźcie do sali odpraw, będziecie pomagać w akcji antyterrorystycznej
B: Dobra, chodźmy
Poszliśmy do sali odpraw.
R: Więc tak, udajecie sie z antyterrorystami o tutaj, fabryka amfy.
M: Okej
Jaskowska wyjaśniła nam jak wygląda cała sprawa i udaliśmy sie na miejsce.
KAROLINA
Pojechałam do siebie do mieszkania, miałam tam czekać na Emilke, która mi pomoże spakować rzeczy do Mikołaja. Po 5 minutach przyszła Emilka i zabrałyśmy sie za pakowanie.
E: Fajnie macie z Mikołajem
K: Wiem, na ranczo będzie nam dobrze
E: A planujecie dzieci czy coś?
K: Jestem bezpłodna...
E: Ojej, a Mikołaj wie?
K: Nie nie wie, ale mu powiem, może dziś - posmutniałam
E: Karolina, zaakceptuje to, kocha cie
K: Boje sie, że nie
E: Przecież to odpowiedzialny facet, mu nie zależy, żeby zrobić ci dzieciaka tylko, żeby być z tobą
K: Masz racje, dobra to co jedziemy?
E: Jedziemy kochana
Pojechałyśmy na ranczo wypakować moje rzeczy.
E: Ładnie tu macie, wrecz przepięknie
K: Wiem, wiesz, że Mikołaj chciał sprzedać to miejsce?
E: Naprawde?
K: No, ale go powstrzymałam
E: To dobrze, tu jest naprawde pięknie
Wypakowałyśmy z Emilką rzeczy i przy okazji Emilka została na obiad.
MIKOŁAJ
Akcja antyterrorystyczna sie udała, po akcji wróciliśmy na komende i sie przebraliśmy oraz wyjechaliśmy na patrol.
B: Masakra, tyle tych fabryk
M: Ehhh, nic na to nie poradzimy
B: A jak Ola, mówiła ci konkretnie jak sie czuje?
M: Nie, Jacek tylko powiedział, że jest chora, Jacek będzie wiedział wiecej, po pracy jedzie do niej
B: Oni są razem czy tak po przyjacielsku?
M: Są razem, wczoraj sie pogodzili
B: Mhm - burknął
M: Coś nie tak?
B: Nie nie, skręć tutaj, będzie szybciej do 8
M: Okej
Kręciliśmy sie z Borysem po mieście, nagle odezwała sie do nas komendant, prosiła, aby Borys poszedł do niej, dlatego pojechaliśmy na komende i ja udałem sie do Jacka by dowiedzieć sie czemu niezadowolona komendant wezwała Borysa a Borys udał sie do niej.
M: Moge?
J: Tak, a czemu nie na patrolu?
M: Kończymy wcześniej bo komendant Borysa wezwała
J: Hm, nie mam pojęcia o co może chodzić
M: A jak z Olą?
J: Dobrze, szczerze myśle, że jest w ciąży bo sporo sie wczoraj wydarzyło no i dzisiaj miała wymioty itp
M: A robiła testy
J: Jak do mnie dzwoniła to powiedziała, że kupi 3 i jak wróce to mi powie
M: To powodzenia stary, dobra ide uzupełnić raporty
J: Jasne, do zobaczenia jutro
M: Cześć
Udałem sie do służbowego uzupełnić papiery, nagle zadzwoniła do mnie Karolina.
M: No cześć słonko
K: Cześć, jak tam?
M: A dobrze, komendant wezwała Borysa w trybie natychmiastowym i powiedziała, że kończymy wcześniej więc siedze teraz nad papierami i zwijam sie do domciu
K: O to nawet lepiej, musze z tobą pogadać
M: Brzmi groźnie pani aspirant
Zaśmiałem się i po chwili Karolina ze mną.
K: Bo ma brzmieć, dobra uzupełniaj papiery i do domu
M: Jasne
K: Kocham cie
M: Ja ciebie też
K: Pa
Odłożyłem telefon i skończyłem papiery, nagle wszedł wściekły Borys i zaczął sie pakować.
Nie chciałem nawet pytać co sie wydarzyło, dlatego powiedziałem krótkie "Pa" i wyszedłem sie przebrać, kiedy już sie przebrałem i miałem brać rzeczy usłyszałem krzyki z dyżurki, kiedy pobiegłem tam, zobaczyłem Borysa bijącego Jacka, odrazu odciągnąłem go od niego. Szybko inny policjant sie nim zajął i chwile potem przyszła komendant sprawdzić co jest grane.
R: Jacek, co sie stało?
M: Borys go pobił
R: No cudownie, dobra Mikołaj, odwieź Jacka do domu.
M: Okej
J: Zaczekaj na mnie na parkingu
Tak też zrobiłem, zabrałem rzeczy i udałem sie na parking, po 5 minutach Jacek wyszedł z komendy i odwiozłem go do Olki.
M: Trzymaj sie i powodzenia
J: Dzięki, cześć
I odrazu spod bloku Oli wyruszyłem do siebie.
Kiedy wszedłem do domu, usłyszałem ciche szlochanie z salonu, kiedy wszedłem w głąb mego domu, ujrzałem siedzącą Karoline z paczką chusteczek, podszedłem cicho i przytuliłem ją od tyłu całując w skroń.
M: Co sie dzieje słoneczko
K: Mikołaj.. bo chodzi o to, że jestem bezpłodna... - wtedy Karolina całkowicie sie rozkleiła.
Wtedy wziąłem ręce i poszedłem na "przednią" strone kanapy, ukłękłem przed Karoliną i złapałem ją za dłonie.
M: I myślałaś, że z tego powodu cię zostawie? - zacząłem cicho - Przecież jesteś dla mnie wszystkim, nie mógłbym cie zostawić, nic sie nie stało, mi zależy tylko na twoim szczęściu, chodź tu do mnie. - wystawiłem ręce w przód i po chwili Karolina wylądowała w moich ramionach, cały czas płakała. Wziąłem ją więc na ręce i zaniosłem do góry do sypialni, delikatnie położyłem ją na łóźku i sam położyłem się obok. Przytuliła sie do mnie i po 15 minutach Karolina spała. Po chwili zasnąłem razem z nią.
(słodziaki nasze❤️ dop. aut)

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz