"Mała rozgrywka jeszcze nikomu nie zaszkodziła"

166 8 0
                                    

MIKOŁAJ
Minęło kilka dni, nie spałem przez te kilka dni, chodziłem po domku i czuwałem. Nie chciałem kolejny raz stracić Karoliny, była dla mnie wszystkim.. Jeremiasz też...
Myśląc o tym nie zauważyłem, że Karolina bacznie mi się przygląda.
K: Skarbie?
M: T-Tak?
K: O czym tak myślisz?
M: O wszystkim i niczym
K: Mikołaj, nie stracisz mnie, kocham cię i jesteś dla mnie wszystkim, Jeremiasza też nie stracisz, jesteśmy z tobą i będziemy cię wspierać
M: Ehh, nawet już o wsparcie nie chodzi, tu chodzi o nasze szczęście, ja nie chce kolejny raz pozwolić na to, żebyś ode mnie odeszła rozumiesz? Już raz zawiodłem i pozwoliłem na to, teraz gdybyś odeszła, to byłby koszmar.. nie daje sobie rady psychicznie.
K: Dasz radę, jesteś twardzielem, jestem z tobą i przetrwamy wszystko tak?
M: Tak
Uśmiechnęliśmy się do siebie i pocałowaliśmy się.
Nagle zadzwoniła Jaskowska, potrzebowała nas do akcji, Kamil był w pobliżu. Jeremiasz został z Zielińskim a my wzięliśmy broń, kamizelki i ruszyliśmy.
K: O Karolincia, wrócisz do mnie prawda?
K: Ani mi się śni, było mnie nie zostawiać dla jakiejś kariery!
K: Chciałem dla nas dobrze
K: Jasne, zostawiając mnie na lodzie?
K: Nie zostawiłem!
K: ZOSTAWIŁEŚ, ODSUŃ SIĘ
K: Ale Karolincia..
K: SPIERDALAJ, NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE ROZUMIESZ?!
On nagle wyciągnął nóż i zaczął biec w moją strone, nagle poczułem ból..
K: MIKOŁAJ!
Zobaczyłem tylko jak Karolina strzela do Kamila, ja leżałem z wbitym nożem w brzuch.
R: WEZWIJCIE POMOC!
J: POMOC JUŻ JEDZIE
K: Mikołaj, nie zostawisz mnie prawda?
M: Nie... nie zostawie - powiedziałem słabym głosem
K: Przepraszam..
M: Nie płacz słoneczko, wszystko jest w porządku.. tylko czuje ból
K: W porządku?! Ten psychol wbił ci nóż w brzuch!
M: I co z tego? To ja powinienem zostać wtedy postrzelony, nie ty, to ja powinienem cierpieć, nie ty
K: Ale co ty mówisz?!
M: Mówię, co uważam za słuszne
K: Mikołaj przestań!
Nagle zobaczyłem ratownika
R: Wszystko dobrze
Zamknąłem oczy, poczułem jak przenoszą mnie do karetki, w karetce straciłem przytomność.
Otworzyłem oczy, obudziłem się na jakimś polu, zobaczyłem Karoline i moich przyjaciół z komendy, przed nimi był krzyż i napis ŚW PAMIĘCI KOMISARZ MIKOŁAJ BIAŁACH
Komendant wydawała polecenia a oni strzelali. Karolina i Jeremiasz płakali.
Nagle przemówił do mnie jakiś głos
X: Naprawdę chcesz ją zostawić?
M: Nie, jest dla mnie wszystkim
X: W takim razie wróć do niej, ratuj wasz związek, nie pozwól jej odejść, potrzebuje cie, Jeremiasz też.
[...]
Poczułem jak ktoś trzyma mnie za ręke, otworzyłem oczy i zobaczyłem Karolinę, patrzyła na moją ręke.
K: Wiem, że mnie nie zostawisz
M: To dobrze, że wiesz....
K: Mikołaj, kochanie ty żyjesz
M: Tak, żyje, muszę żyć dla ciebie, dla Jeremiasza
K: Jak się czujesz?
M: Boli mnie brzuch
K: Jesteś po 5 godzinnej operacji
M: Aż tyle trwał mój sen?
K: Jaki sen?
M: Miałem wizje, widziałem całą komende przed moim grobem, ciebie i Jeremiasza, płakaliście. Potem jakiś głos zapytał czy naprawdę chce cię zostawić, ale zaprzeczyłem i on powiedział, że mam ratować nasz związek i nie pozwolić ci odejść i wróciłem
K: Za dużo wrażeń kochanie
M: A co z Kamilem?
K: Nie żyje, na miejscu zginął
M: A ty poniesiesz jakieś konsekwencje?
K: Nie, to była obrona konieczna
M: Tyle dobrze, a co z Jeremiaszem?
K: Jest u Nowaków, zostanie tam kilka dni, chce pobyć trochę z tobą
M: Jasne, lepiej dla niego
K: Martwił się o ciebie, pytał o ciebie
Nagle wszedł lekarz
L: Cud się zdarzył, wybudził się pan, jak się pan czuje?
M: Brzuch mnie boli a tak to świetnie
L: Dobrze, za chwile przyjdzie do
pana lekarz, pojedziemy na badanie
M: A kiedy wyjde?
L: Rana nie była poważna ale było blisko, myślę, że jutro wieczorem
M: Dziękuje
K: Ciesze się
M: Ja też
K: Chcesz wody?
M: Poproszę
Karolina podała mi wody, napiłem się.
Po chwili przyszedł lekarz, pojechaliśmy na badanie.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Czuję się dużo lepiej, dzisiaj również przyjeżdża Jeremiasz.
Ja natomiast dzisiaj jestem gotowy do nocnej służby. Była 18, jedliśmy kolacje, nagle drzwi od domu się otworzyły, przyszedł Jeremiasz z Wiktorią.
J: Hej tato!
W: Dzień dobry!
M: Cześć młodzi, dacie sobie rade?
J: Jasne tato
M: No dobra to my powoli będziemy wychodzić
J: Tylko uważaj na siebie
M: Spokojnie, zawsze uważam
K: To pa dzieciaki
J: Pa mamo i tato
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na komende.
KAROLINA
Bałam się o Mikołaja, ale wiem, że da sobie rade. To twardziel, zawsze dawał rade.
Kazałam Mikołajowi założyć kamizelke bo się bardzo martwiłam, wyglądał grubo ale pasowało mu to. Wyruszyliśmy w teren.
M: Tęskniłem za tym, przyda mi się to
K: Ja też za tym tęskniłam
Złapałem na krótko Karoline za ręke bo prowadziłem.
J: 00 do 005
K: Słuchamy Jacusiu
J: Miło was słyszeć, chciałem na pogadanke
K: Haha, my również się cieszymy, bardzo chętnie pogadamy ale na komendzie
J: Dobra, macie zgłoszenie, ciężkie pobicie
K: Uhuhu, adres
J: Miodowa 10
K: Okej, jedziemy tam
M: Jak dawno nie było pobić na nocnych
K: No
Dojechaliśmy na miejsce.
P: O witam, znalazłem tego faceta pobitego, pomoc już go zabrała
K: Witam, na początku, Podkomisarz Karolina Białach i Podkomisarz Mikołaj Białach
P: Witam, tutaj leżał, był strasznie pobity
M: Mhm, dokumenty prosimy
Pan dał mi dokumenty a ja go spisałem
K: A wiec, widział pan coś szczególnego?
P: Tak, jego telefon nieustannie dzwonił, dzwoniła do niego nijaka Nikola
K: Hm, być może to dziewczyna, narzeczona lub żona
P: Żona może nie, bo nie posiadał obrączki
M: No dobra, Karola zostań z panem prosze a ja powiem Jackowi, żeby przysłał techników a ja przeszukam teren
K: Dobra
Karola została z panem a ja poszedłem koło radiowozu
M: 005 dla 00
J: No co tam?
M: Przyślij tu techników, niech zabezpieczą teren a ja przeszukam okolice tego terenu, może znajdę jakieś fanty
J: Jasne, uważaj
M: Spokojnie, bez odbioru
Założyłem rękawiczki, wziąłem latarke i przeszukałem teren, znalazłem torbe i plecak, we krwi
M: Karola! Mam coś
K: Co tam masz
M: Torbe i plecak we krwi
K: Przeszukaj
Przeszukałem torbe i znalazłem mnóstwo woreczków z narkotykami, strzykawki, kase i inne niebezpieczne fanty
K: O cholera
M: 005 dla 00
J: Co jest piątka?
M: Znalazłem torbe i plecak we krwi, w torbie znalazłem dużo woreczków z narkotykami, kase, strzykawki i inne niebezpieczne fanty, a w plecaku były narkotyki i paszporty
J: O cholera, dobra zaczekajcie na techników a tego świadka narazie odeślijcie do domu
M: Jasne
K: Prosze pana, może pan wracać do domu, w razie wypadku i zauważenia czegoś niepokojącego prosze do nas dzwonić, tutaj nasza wizytówka
P: Dobranoc
K: Dobranoc
K: Cholera
M: Masakra
T: Cześć, co macie dla nas
M: To mamy
T: O jasna cholera, nieźle ktoś zatańczył
M: Jak widać
T: Dobra, daj to, resztą zajmą się kryminalni
K: Jasne, narka
Pojechaliśmy na komende napisać raport.
K: Wiesz co, ty powinieneś być dowódcą
M: Karo, mówiłem, że nie chce tego zmieniać
K: No dobra
M: Chodź sie przytul
Karolina wstała, usiadła mi na kolanach i przytuliła się.
M: To będzie ciężka noc
K: Zgadzam się, takich akcji jeszcze nie mieliśmy
M: No nie mieliśmy
Nagle wszedł Jacek
J: Witam gołąbeczki
M: Masz już wyniki?
J: Jasne że mam
M: To pokazuj
J: To twój ulubiony przestępca
M: Pięknie, Wasyl.. a gdzie jego przyjaciel Kubek?
J: Siedzi w kiciu dalej
M: To tyle dobrze, dobra macie jakiś monitoring czy coś?
J: Pewnie, zapraszam do mnie
Poszliśmy do pokoju dyżurnego, przeanalizowaliśmy nagranie, technicy zabezpieczyli pełno dowodów na to, że to Wasyl.
M: Okej, a wiecie gdzie może być?
J: Nie, ale mam pomysł gdzie może być
M: Ja też, pamiętasz gdzie mnie więzili?
J: Tak
M: No to tam musi być
J: Tam gdzie o mało cię mecenasik nie zabił?
M: No, a dokładnie prawie przerobił na warzywo
J: Dobra nie ma co wspominać, jedźcie tam, atecy też tam będą
M: Jasne
Poszliśmy do radiowozu i pojechaliśmy do domu, gdzie kiedyś więzili mnie Wasyl, Kubek i Mecenas
K: O czym wy mówiliście?
M: A nieważne, stara akcja, stare dzieje
K: No dobra, choć przestraszyłam się troche
M: E tam, dobrze wiesz, że zawsze się wpakuje w jakieś tarapaty
K: No właśnie wiem i zaczynam się bać
M: Nie bój się
K: No dobra, jesteśmy
Wysiedliśmy, przywitaliśmy się z atekami i weszliśmy do domu. W domu znaleźliśmy śpiącą ekipe Wasyla, zatrzymaliśmy ich wszystkich.
W: Znów się spotykamy Białach
M: Racja, jak tam, wyszedłeś z kicia i już ci się zachciało?
W: A gdzie twoja Olcia?
M: A co cie to interesuje
W: No interesuje mnie to bo kończy wam się czas
M: Co do cholery
M: 005 dla 00
J: Co jest
M: Olka została w domu?!
J: No tak
M: Cholera, zadzwoń do niej, Wasyl coś zaczął pieprzyć
Poczekałem aż Jacek się odezwie.
J: Ma wyłączony telefon
M: Kurwa mać, trzeba ją namierzyć
J: Dobra, wracajcie na komende
M: Już jedziemy
K: Mikołaj ja zadzwonie do Jeremiasza
M: Okej
K: Halo, synku?
J: Hej mamo, obudziłaś mnie, co się stało?
K: Jest u ciebie Wiktoria?
J: Nie, pojechała do siebie
K: Zadzwoń do niej i oddzwoń do mnie
J: Okej
M: I co?
K: Prawdopodobnie została też porwana
M: Cholera
K: O Jero dzwoni
J: Mamo, ona odebrała, są uwięzione w starych magazynach na osiedlu starych domóstw
K: Okej, dziękuje, zostań w domu, cześć
M: I co?!
K: Stare magazyny na osiedlu starych domóstw
M: Zgłoś Jackowi
K: 005 dla 00
J: Co tam
K: Mamy ich, jedziemy na osiedle starych domóstw, są tam stare magazyny, Jeremiasz zadzwonił do Wiktorii
J: Dobra, wezwe wsparcie, bez odbioru
M: Oby nic im nie było
K: Oby..
Pojechaliśmy na miejsce, na szczęście Ola i Wiktoria były całe.. No nie do końca, Wiktoria miała pocięte ręce. Pomoc zabrała je do szpitala a my wróciliśmy na komende, na komendzie zastaliśmy Jacka w ciężkim stanie.
M: Stary, Ola jest cała, Wiktoria też
J: Naprawdę?
M: Tak, Oli nic nie jest tylko Wiktoria ma pocięte ręce, ale zabrała je karetka więc jest wszystko w porządku.
J: Ehh, ale ja jestem głupi
K: Zachowujesz się indentycznie jak Mikołaj, przestań się obwiniać, a teraz jedź do domu i odpocznij, a jutro z rana odwiedź Ole i Wiktorie i bądż przy nich
J: Masz racje, cześć
K: Cześć
M: Ale agresywnie
K: Tobie też należy sie opierdol
Zrobiłem smutną minę, po chwili Karolina uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła.
K: Kocham cię, wracajmy do domu
M: Jasne, ja ciebie też
Pojechaliśmy do domu, to był ciężki dzień, na po południe byliśmy umówieni z Aśką, Szymonem, Olą, Jackiem, Wiktorią i Jaskowską na rozgrywke w siatkówkę.
RANEK
KAROLINA
Obudziłam się, zajrzałam do Jeremiasza, nie było go w swoim pokoju, więc zeszłam na dół, czekał on już ze śniadaniem.
K: Jesteś kochany synku
J: E tam mamo, smacznego
K: Smacznego - uśmiechnęłam się do niego
Po chwili zszedł Mikołaj
M: Cześć wam
J: Hej tato, zrobiłem śniadanie!
M: Ale super, dzięki
J: Smacznego
Zjedliśmy wspólnie śniadanie.
O 13 mieliśmy być u Zielińskiego i mieliśmy wspólnie pojechać na plaże. Poszliśmy się ubrać. O 12 byliśmy gotowi i wyruszyliśmy.
O 12:30 byliśmy już u Zielińskiego.
Sz: Siemka!
M: Cześć Szymon
Przywitaliśmy się i czekaliśmy na Nowaków.
J: Witam, czekaliście na nas?
M: Ola!
O: Mikołaj
Mikołaj przytulił Ole, nie byłam zazdrosna bo wiedziałam, że są najlepszymi kumplami.
M: Dobrze, że nic ci nie jest
O: No na szczęście
Jeremiasz przytulił Wiktorie.
W: Hejj
J: Jak się masz?
W: Jest dobrze, ale te rany szczypią
J: Oni ci to zrobili prawda?
W: Tak, dobrze wiesz, że skończyłam z tym
J: Wiem, ale wole się upewnić
W: Haha, jasne
M: No dobra, lecimy
Pojechaliśmy na plaże, zaparkowaliśmy i zgromadziliśmy się przy boisku gdzie gra się w siatkówkę plażową.
M: Mała rozgrywka jeszcze nikomu nie zaszkodziła
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Było nas sporo, Mikołaj, ja, Jeremiasz, Jacek, Ola, Wiktoria, Szymon, Aśka, Jaskowksa, prokurator Zieliński i ojciec Aśki.
Graliśmy 5, zmienialiśmy się co rozgrywke kto ma być sędzią. Bawiliśmy się świetnie. Później stwierdziliśmy, że jako że jest ciepło to wejdziemy do wody i zagramy w wodzie. Graliśmy niedaleko brzegu bo jednak Jeremiasz i Wiktoria mieli po 15 lat, nie chcieliśmy ich narażać na utonięcie. Później graliśmy faceci kontra "facetki". Facetki wygrały, za wygraną faceci postawili nam frytki w pobliskim barze. Spędziliśmy miłe południe. Przed wieczorem, gdy słońce zachodziło, siedzieliśmy wspólnie i zrobiliśmy ognisko. Siedziałam w objęciach Mikołaja. Co jakiś czas dawał mi buziaka w czoło, fajnie było się spotkać. Co jakiś czas spoglądałam na rane Mikołaja, była zaszyta ale blizna została. Bardzo mnie to zasmuciło ale po chwili mi przeszło.
MIKOŁAJ
Siedzieliśmy wspólnie przy ognisku, zbliżała się godzina 20.
R: Fajnie, że mogliśmy się spotkać wspólnie i porozmawiać. Mogliśmy się wyluzować, pograć, pośmiać się. Fajnie było.
M: Ja również się ciesze pani komendant.
Sz: My również
J: Ja też prosze pani
R: Dajcie spokój, przejdźmy na ty, chociaż po robocie bądźmy na ty.
M: Okej, tak będzie bardziej luźno.
J: Racja
K: Kiedyś będziemy się musieli tak spotkać
A: Racja, fajnie było
F: Fajnie, że mogłem dojść do porozumienia z prokuratorem Zielińskim
Z: Ja również się ciesze Franciszku
R: Dobra, to w poniedziałek widzimy się w robocie moi drodzy
M: Do zobaczenia!
J: Dowidzenia!
Pani komendant i prokurator poszli do domu. Szymon i Aśka poszli o 21. A my z Nowakami zostaliśmy i poszliśmy o 22.
Pojechaliśmy z Karoliną i Jeremiaszem do domu.
---------------------------------------------
Siemaneczko, wykorzystałam sugestie user50063045 ❤️❤️ Za którą bardzo dziękuje! Kolejny rozdział jutro! Cya❤️

-Take me to the Wonderland- RachwałachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz