Ostatnią noc w bazie SURVIVALU miałam spędzić w pokoju dzielonym z Jiran, Jiminem i Tae. Mieli u siebie w pokoju najwięcej wolnego miejsca, więc łatwo było dołożyć do nich jeszcze jedno łóżko.
Wszyscy z naszej grupki przygotowywali się już do jutrzejszego wyjazdu. Fizycznie, a także i psychicznie.
- Jimiiiin... - zawołał przeciągle Tae - Masz... Wiesz... TO?
Wołany chłopak spojrzał na Kosmite, po czym "dyskretnie" wskazał oczami mnie i Jiran. Taehyung chyba nie do końca zrozumiał o co mu chodziło i zwrócił się w naszą stronę.- Aha, muszę wam powiedzieć, no tak. - powiedział Tae i zanim Jimin zdążył go powstrzymać, zaczął nam wyjaśniać - Bo ogólnie my z Jiminem zwinęliśmy coś takiego jak szampan i...
- Co?! Skąd wytrzasnęliście szampana i kto niby go wam sprzedał...? - przerwałam Taehyungowi - Chyba, że go ukradliście...
- Nie, nie! - zaczął wybraniać się szybko Jimin, machając przy tym na wszytkie strony rękami. - Tae... Aish... Ten szampan... To nie... Nie tak...
Ja i Jiran wbiłyśmy zabójcze i oczekujące wyjaśnień spojrzenia w chłopaka.
- Ten szampan... - zaczął. - Chyba najlepiej będzie, jak po prostu wam pokażę.Jimin podszedł do swojego łóżka, po czym kucnął obok niego. Następnie zanurzył się pod meblem i po chwili wyjął z pod niego ukrytą szklaną butelkę. Ze spuszczoną głową i zakrytą jedną ręką twarzą, wyciągnął w naszym kierunku dłoń trzymającą ową flaszkę.
Gdy dokładnie zobaczyłyśmy, co chłopak trzyma w ręcę, wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- A to dobry szampan, panowie. - skomentowałam, ocierając z oczu łzy.
- Dobra, przynajmniej się nie upijemy na jutro. Dawajcie kieliszki! - zawołała Jiran.Po paru minutach piliśmy już ze z niechęcią przygotowanych i zaserwowanych nam przez Jimina szklanek z zawartością niczego innego jak Picollo. On i Tae nie byli jakoś zbyt zadowoleni tą wspólną "popijawą". W przeciwieństwie do mnie oraz Jiran.
- Nie wierzę, że chcieliście to przed nami ukryć. - powiedziała przyśmiewczo siedząca koło mnie dziewczyna.
- Właśnie! Chcieliście bez nas upić się Picollo? Nie do wiary. - dodałam, z "zawiedzioną" miną, patrząc się na chłopaków.
- Nie dręczcie już nas, błagam. Przecież dostałyście, co chciałyście. - stęknął nadal chowający twarz w dłoniach Jimin.
- Racja. - zgodziłam się i wypiłam do końca gazowany napój ze szklanki. - Truskawkowy, mój ulubiony.Gdy Picollo się skończyło, wszyscy w końcu udaliśmy się do mycia, a potem spania. Jutro mieliśmy zaplanowaną pobudkę o 7 rano, więc poszliśmy w kimę jeszcze przed północą.
Lecz, jak to z "zaplanowanymi pobudkami" bywa, nie udała się. Budzik nie zadzwonił i kilkanaście minut przed 8, obudziła nas wszystkich Jeonnie, która bez pukania, jak to zwykła robić, wparowała z niewiadomego powodu do naszego pokoju. Kiedy zobaczyła, że cała nasza czwórka nadal smacznie chrapie, w zaległej roli budzika, po kolei podchodziła osobno do każdego z nas i wywrzaskiwała mu do ucha "Zombiak w łóżkuuu!".Te traumatyczne, ale skuteczne wybudzanie bardzo szybko postawiło nas na nogi. W krótkim czasie, w normalnej sytuacji niemożliwym do osiągnięcia, byliśmy już gotowi do opuszczenia naszego pokoju oraz wyjazdu z bazy SURVIVALU. Następnie pomknęliśmy do windy, gdzie również spotkaliśmy resztę naszej grupki. Zjechaliśmy nią razem na dół, na piętro szóste, gdyż nasze tymczasowe mieszkania znajdowały się na piętrze dziewiątym. Równo o omówionej 8:00 wkroczyliśmy do salonu z czerwonym dywanem. Tam, jak zwykle, czekała już na nas znajoma nam czwórka.
- Gotowi? - zapytała RaeIn.
- Mmhmmm. - odpowiedzieliśmy wszyscy zaspanym chórkiem.* * *
Lecieliśmy wysoko nad ziemią dwoma helikopterami. Jeden, ten, w którym siedziałam ja, Namjoon, Seokjin, Kira, Seol, Yoongi i Hobi, prowadził białowłosy mężczyzna, któremu asystowała dziewczyna o imieniu Minji.
Z całej czwórki staffu SURVIVALU miałam uczucie, że właśnie ich znam najmniej. Nie odzywali się do nas praktycznie w ogóle. Pomiędzy sobą też za wiele nie rozmawiali. Byli poprostu dziwni i większość czasu milczeli. Jak się okazało, dziwili tym nie tylko mnie.- Ci dwoje są jacyś... podejrzanie dziwni. - powiedział Hoseok i kiwnięciem głowy wskazał na siedzącą na dziobie helikoptera parę.
- Dokładnie to samo sobie pomyślałam. - odparłam szczęśliwa w środku, że nie tylko mnie to dręczy. - Tacy... dziwnie cisi.
- Co macie na myśli, mówiąc "dziwni"? - spytał Min. - Może cenią sobie ciszę i spokój w wolnych chwilach. Jeśli tak, to ich całkowicie rozumiem.
- Ten typ jeszcze nie jest taki zły. - powiedział Kira, ignorując wypowiedź Yoongiego i nawet prawie mu przerywając. - Ale ta dziewczyna... Z nią jest coś nie tak. Ani razu nie słyszałem, żeby coś mówiła.
- Fakt. - zgodziłam się. - Też nigdy nie słyszałam jej głosu.- Sunglee. - zwróciła się do mnie po chwili Seol. - Czy ona przypadkiem nie odprowadzała ciebie i Namjoona, do miejsca, w którym mieli wam podać tamten "lek" z bunkru?
- Tak, to była ona. - potwierdził za mnie Joon. - Ale wtedy tylko nas odprowadziła. Nic a nic nie mówiła.
- Dziwne. - westchnął Hobi.
- Wiecie, co jeszcze jest dziwne? - zaczął Jin, z podejrzanym uśmieszkiem na ustach, po czym kompletnie nie czekając aż ktoś zada pytanie "co?", w najlepsze kontynuawał. - Dziwne jest to, że wbrew swojej nazwie "kałamarz" wcale nie służy do mazania kałem...Seokjin, zaraz po wygłoszeniu swojej błyskotliwej myśli, zaczął się śmiać jakimś dziwnym, końsko-szepczącym śmiechem. Za to wszyscy inni dookoła mieli miny w stylu "Że co proszę?" (._.), a Yoongi przybił nawet ze swoim czołem soczystego facepalma (ノ_-;)… Tylko Hoseok próbował udawać, że się śmieje.
- No bo rozumiecie... Kałamarz... Kałem marze!... Dobre, co nie?... No wiem, że tak! Hihihiehee!W chwili, kiedy śmiech Jina trochę ucichł, usłyszałam nagle odgłosy wydobywające się z przedziału, gdzie pilotowano helikopter. Natychmiast wytężyłam słuch i skupiłam się na ledwie słyszalnej rozmowie dochodzącej z przedniej kabiny, jednak przez tutejszą głośną konwersację dotyczącą niesmacznego poczucia humoru, nadal nie mogłam rozpoznać jej poszczególnych słów.
Wstałam ze swojego miejsca i powoli zaczęłam iść w kierunku dziobu helikoptera.- Sunglee, co robisz? - zauważając mój ruch, spytała Seol i nie czekając nawet na odpowiedź, podniosła się ze swojego siedzenia, po czym podeszła do miejsca, w którym stałam.
- Ktoś tam rozmawia. - odparłam cicho, wskazując dyskretnie na przedział na przodzie. - Słyszysz?
Dziwczyna na chwilę zamilkła i wsłuchała się w otaczające nas dźwięki. Po kilku sekundach kiwnęła potwierdzająco głową.
- Chodź. - szepnęłam, dając jej mały znak, abyśmy podeszły bliżej dziobu helikoptera.Cichutko, starając się nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, sprawnie prześlizgnęłyśmy się we dwójkę tuż pod samą kabinę pilota, z której dochodziły tajemnicze odgłosy rozmowy. Teraz byłam w stanie dobrze wsłuchać się w całą konwersację.
- Nie, KyoRa. - z naciskiem mówił męski głos, najprawdopodobniej należący do białowłosego. - Mówię ci. To zbyt ryzykowne. Nie damy rady.
W środku przez jakiś czas nikt nie odpowiadał, lecz po chwili coś zaszumiało i w pomieszczeniu odezwał się drugi męski głos.- Chcesz się poddać? Przecież wiesz, że nie możemy pójść na ich układ, bo by wszystko szlag trafił. - powiedział rozmówca, którym najpewniej był czarnowłosy z drugiego helikoptera porozumiewający się z naszym za pomocą radia. - Jasna cholera, ale wpadliśmy.
- SoonHo. - zawołał przez urządzenie kolejny głos, ale tym razem żeński i podobny do tego RaeIn. - Masz rację, co do ryzyka, ale zgadzam się z KyoRą. Nie możemy teraz się poddać. Rozumiesz, prawda?
W kabinie przez chwilę zrobiło się całkowicie cicho. Później jednak usłyszałam ciche westchnienie, a następnie odpowiedź białowłosego.
- W takim razie musimy się ich pozbyć. Otworzymy ogień.____________________
Whut do yall think? 🙊🙊
CZYTASZ
VIRUSOZATION • | • BTS
FanfictionIII część "SURVIVALU • | • BTS" Saga powraca po długiej rocznej przerwie :') 미안해 엄마 ಥ‿ಥ