- Hoseok!
- Nie! Nie zostawimy ich! Nie ma mowy! Choćbym miał iść po nich sam!
- Nie gadaj głupot i się uspokój!
- O co wam chodzi!? Nie wiem, jak w tej sytuacji można być spokojnym! Przecież Jeonnie, Taehyung...!
- Hoseok, posłuchaj nas, prosimy...
- Nie! Mam dosyć słuchania innych! Chcę działać!
- Przestań się wydzierać! Zaraz zrobisz sobie krzywdę! Uspokój się!
- Puść mnie!
- Hoseok!
- Puść...!
- Hej!
- Aarghh!Przez chwilę nastała zupełna cisza. Hobi zatoczył się do tyłu, trzymając obie ręce w okolicach lewego policzka. Na trawę skapnęło parę kropelek krwi.
- Teraz się w końcu uspokoisz!?
- Yoongi! To nie było konieczne! - wrzasnęłam.
- Było, nie było. Poskutkowało - odpowiedział.
Tutaj miał rację. Hobi przestał wariować. Cios w twarz przywrócił zmysły chłopaka do normalności. Teraz stał on do nas tyłem, nieruchomo, ciągle trzymając dwie dłonie w miejscu, gdzie przed chwilą ocuciła go pięść Mina. Cała nasza jedenastka, która zebrała się za jednym z namiotów, gdzie ledwo dochodziło światło ogniska, wpatrywała się w stojącą w półmroku sylwetkę Hoseoka.- Ho-Hobi? - zaczęła niepewnie Jiran.
Chłopak nie odpowiedział. Stał nadal odwrócony do nas plecami.
- Hose...? - zaczął Jimin, ale nie dokończył.
Od strony Hobiego dobiegł nas cichy, powstrzymywany szloch.
- Przep...praszam! Ja...ja... - z emocji chłopak aż cały drżał. - Ja... To nie b...byłem ja...
Po tych z trudem wyduszonych z siebie słowach, powoli ugięły się pod nim kolana i opadł bezsilnie na ziemie.
- Hoseok... - Namjoon wolno podszedł do klęczącego i próbującego powstrzymać płacz chłopaka, po czym delikatnie położył mu swoją dłoń na ramieniu. - My... ciebie rozumiemy... I naprawdę, też chcemy odnaleźć Jeonnie i Tae.- Nie możemy jednak pozwolić emocją przejąć przez to nad nami kontroli - powiedział Kira. - Jeśli chcemy coś zdziałać musimy być opanowani.
- Ja... Przepraszam - powtórzył przez zatkany nos Hobi.
- Nic się nie stało - odparł Jungkook. - Każdy czasami ma chwilę takiego załamania.
- I od tego właśnie ma się przyjaciół - dodała Yongsun.
- Dokładnie. Głowa do góry Hoseok - zgodził się Seokjin.
- Bądź silny - szepnęła Seol.
- Razem damy radę - odparli razem Jimin i Jiran.
- Słyszysz, Hobi? Jesteśmy z tobą - powiedziałam i również zbliżyłam się do chłopaka, kładąc mu swoją rękę na drugie ramię.- Dziękuję. Na...naprawdę. I jeszcze raz was przepraszam... Poniosło mnie - odpowiedział szczerze Hoseok, wycierając łzy i powoli podnosząc się z ziemi.
- Taa - odparł Yoongi. - Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. I naprawdę, nie zmuszaj mnie więcej do użycia mojej pięści, bo teraz piecze mnie jak cholera.
- On miał na myśli: "Hoseok, jesteś naprawdę twardym człowiekiem, a twoja szacha przerosła nawet moje oczekiwania. Szacun, stary." - powiedział z uśmiechem Jin.
Min coś odburknął i wytknął mu, że Hobi przecież jest od niego młodszy. Natomiast ja i Namjoon mogliśmy zobaczyć, jak końciki ust, stojącego obok nas chłopaka, lekko przekszywiają się ku górze.* * *
- Czy ktoś wolałby jednak w tym nie uczestniczyć? - zapytałam cicho zgromadzonych w ciemnym namiocie. - Macie prawo...
- Eonnie, wszyscy są za! - zapewniła Jiran.
- No dobra. To zaczynamy. Rozdzielamy się. Wszystko zgodnie z planem. Spotkanie po 100 biegowych krokach na wschód - podsumowałam na koniec. - Chodźmy.
Wyszliśmy wszyscy z namiotu, najciszej jak się dało, po czym podzieliliśmy się na ustalone wcześniej grupki. Hoseok, Yoongi i Seol pobiegli od razu na wschód. Jimin, Jiran, Kira i Yongsun przyczaili się za namiotem, czekając na odpowiednią chwilę, którą Namjoon, Seokjin, Kook i ja mieliśmy im zapewnić.Namierzyliśmy nasz cel wśród ciemności dopiero po jakimś czasie. Dron leciał aktualnie wprost nad namiotem Raein i Kyory z SURVIVALU. Dokładnie tam, gdzie musieliśmy się dostać, by zabrać zapasy. Naszym zadaniem było nic innego, jak dyskretne spacyfikowanie latającej i patrolującej teren obozu maszyny.
Problematyczna była wysokość 5 metrów, na jakich znajdował się dron, ale i tak najtrudniejszą częścią było zdjęcie go stamtąd tak, aby nie obudzić dwojki z SURVIVALU. Na szczęście mieliśmy pszygotowany plan i wierząc w jego powodzenie, zaczęliśmy wykonywać jego następujące punkty.Jungkook był zdecydowanie najszybszy z nas wszystkich i nie grzeszył również brakiem sprawności oraz zwinności. Na znak Joona wystartował jak z procy i błyskawicznym "naruto runem" przemieścił się do jednych z pobliskich dronowi krzaków, padając wśród nich na "placka". Króliczy wabik celująco spełnił swoją rolę. Latająca maszyna wyraźnie wychwyciła poruszenie na ziemi. Zatrzymała się, po czym z jej podwozia wysunęło się świecące pomarańczowym kolorem coś, co przypominało mały czujniczek. Następnie zaczęła ostrożnie i powoli zbliżać się do krzaka z Kookiem.
Teraz przyszła kolej dwójki Kimów. W ukryciu, za namiotem, mieli dobry widok na miejsce, do którego zbliżał się dron, a jego świecący w półmroku czujniczek tylko ułatwiał im robotę. Trzymali już w ręku ustawione do rzutu scyzoryki, o których posiadaniu przezornie nie powiadomili staffu SURVIVALU.
Machina była już tuż tuż buszu, w którym nieruchomo leżał Jungkook. Odległość, jaka dzieliła ją z dwoma ostrzami trzymanymi przez chłopaków, wynosiła niecałe 10 metrów. Joon i Jin zamachnęli się, tak jak w planie, jeden dwie sekundy po drugim, po czym rzucili scyzorykami w kierunku drona.Narzędzie Seokjina, który miotał po Namjoonie, okazało się zupełnie niepotrzebne. Namowi udało się idealnie wycelować w środek maszyny, dzięki czemu żaden backup ani poprawki nie były potrzebne. Dron z drobnym trzaskiem został odepchnięty do tyłu przez siłę, z jaką uderzyło w niego ostrze, jednak nie skasowało go to całkowicie. Unosił się teraz nieco ponad metr nad ziemią, przy czym ciągle stopniowo opadał.
W tym momencie przyszła kolej na mnie. Nie chowałam się już razem z Kimami za tamtym namiotem. W czasie, gdy Kook odciągał uwagę machiny, cichutko zmieniłam swoją pozycję, na taką, z której mogłam szybko podbiec do naszego "niedobitka" i ściągnąć go do parteru już na dobre.Nasz plan nie posiadał defektów. W końcu jego głównym twórcą był Kira, co nie znaczyło, że inni w ogóle nie przysłużyli w jego powstawaniu.
Zgodnie ze swoją rolą, wystartowałam więc ze wszystkich sił do uszkodzonego oraz niepewnego w locie drona. Skoczyłam ku niemu i złapałam go w obie ręce, po czym robiąc kontrolowanego fikołka, pobiegłam z nim do przodu, wgłąb lasu. Zmierzałam na południe, oddalając się przy tym od obozowiska, aby nie budząc Raein i Kyory, dobić i całkowicie zniszczyć złapaną machinę jakimś kamieniem. Powodzenie dalszej części akcji, zależało już tylko od Yongsun, Jimina, Jiran oraz Kiry, którzy po oczyszczeniu przez nas terenu, mieli za zadnie podkraść się do składu znajdującego się przy namiocie dwójki z SURVIVALU i podwędzić stamtąd trochę żywności i broni.Pozostało mi tylko na nich liczyć, gdyż ja sama, od razu po zajęciu się dronem, miałam udać się na ustalone miejsce zbiórki, 100 biegowych kroków na wschód i dodatkowo dla mnie, około 20 kroków powrotnych na północ. Byłam jednak dobrej myśli, gdyż narazie wszystko udawało nam się bez najmniejszego potknięcia.
Gdy uznałam, że jestem już wystarczająco daleko od obozu, zatrzymałam się i na szybko znalazłam jakiś kamień, którego w lesie nie trzeba było jakoś specjalnie szukać. Następnie położyłam mocno podniszczoną maszynę na trawie i przytrzymując ją jedną ręką, walnęłam w jej sam środek kilka razy najostrzejszą stroną znalezionego kamienia.Dron, całe szczęście, nie bronił się w żaden możliwy dla niego sposób. Po paru ciosach, zgasiły się wszystkie jego światełka. Całkowicie "martwy" i wypruty z kabelków oraz mechanizmów, leżał w bezruchu na ziemi. Odrzuciłam swoją broń gdzieś za siebie i dla pewności kopnęłam jeszcze dwa razy maszynę. Bez dwóch zdań była już zniszczona. Otarłam czoło z paru, znajdujących się na nim kropelek potu i odetchnęłam.
- W porządku - powiedziałam sama do siebie. - To wracam.
Nie czekałam i nie odpoczywałam ani chwili dłużej. Natychmiast pobiegłam wyznaczonym schematem do miejsca zbiórki. Choć wiedziałam, że wszystko musiało pójść dobrze, to i tak chciałam jak najszybciej upewnić się temu na własne oczy.____________________
Noijak?
Mam pytanie: Chcielibyście pov Jeonnie i Tae, czy wolicie razem z Sunglee, Namjoonem, Seokjinem, Kirą, Seol, Hoseokiem, Yoongim, Jiran, Jiminem, Yongsun i Jungkookiem w niepewności i obawie poczekać do ich odnalezienia (bądź nie hehe) ??
Proszę napisać.
CZYTASZ
VIRUSOZATION • | • BTS
FanfictionIII część "SURVIVALU • | • BTS" Saga powraca po długiej rocznej przerwie :') 미안해 엄마 ಥ‿ಥ