15. Umowa

29 9 0
                                    

Gdy słońce było już bliskie wschodu, Martin, zgodnie z umową, zabrał Jeonnie na spotkanie z trzema pozostałymi, uwięzionymi osobami. Prowadził ją bez więzów przez obozowisko, ale nikt nie zwracał na nich większej uwagi. Żołnierze mieli teraz najwyraźniej rozdawane śniadania i przygotowywali się do dalszej wędrówki.
Czarnowłosy mężczyzna prowadził ją ku niedużemu namiotowi. Szedł i nic nie mówił. Gdy doszli, Martin, tak jak spodziewała się tego Jeonnie, wskazał jej palcem wejście do namiotu,
- Tam - powiedział. - Daje wam 10 minut. Potem ty wywiążesz się ze swojej części.

Dowódca Korpusu odszedł, a dziewczyna odsłoniła materiałową płachtę, stanowiącą wejście do środka namiotu. Była tam trójka ludzi. Weszła.
- Jeonnie? - usłyszała znajomy głos.
Był to Taehyung. Na twarzy miał wymalowane zdziwienie, a także mieszające się radość i smutek. Na początku dziewczyna była tak uszczęśliwiona z samego faktu, że widzi Tae, że nie zauważyła jego licznych szram, obtarć i drobnych ran na policzkach i czole.
Natychmiast podbiegła do chłopaka i rzucając się na niego, bo inaczej tego nazwać nie było jak, objęła go mocno rękami.
- O mój boże, Tae! Jak dobrze!

Chłopak nadal był zszokowony, ale niedługo potem także odwzajemnił uścisk. Po kilkunastu sekundach Jeonnie położyła ręce na ramionach Tae, odsunęła się nieco od niego i spojrzała na jego twarz. Jego oczy nie błyszczały już tak mocno jak kiedyś. Teraz były jakby czymś przyćmione, ale mimo tego delikatnie iskrzyły i cieszyły się z tego, że widzą kogoś mu bliskiego. Na pokrytej zadrapaniami twarzy chłopaka widniał także lekko smutny uśmiech. Nie był to ten kwadratowy, szczery zaciesz, który dziewczyna tak bardzo lubiła, tylko zwykły uśmiech. Ale szczery był na szczęście nadal.

- Tae, jak się czujesz? Coś cię boli? Czy oni coś ci zrobili? Wszystko dobrze? W sensie wiem, że nie wszystko jest dobrze, ale rozumiesz... Czy wszystko jest w miarę dobrze? - Jeonnie zaczęła wypytywać chłopaka.
- Tak, wszystko w miarę dobrze... - odpowiedział - ...teraz.
Jeonnie uśmiechneła się i dopiero po chwili przypomniało jej się, że przecież nie są sami. Zwróciła więc głowę w stronę dwóch pozostałych więźniów. Jednego z nich zdążyła zobaczyć już wcześniej. Była to Minji, ta dziewczyna z SURVIVALU o długich, czarnych włosach i błękitnych oczach. Patrzyła się na nią z pewnego rodzaju zadowoleniem, ale nic nie mówiła, tak jak zawsze.

Metr za nią siedział także członek organizacji SURVIVAL. Chłopak o białych włosach i żółto-brązowych oczach, którego imienia niestety nie pamiętała. W tym momencie przypomniała sobie, że ta dwójka pilotowała helikopter, którym leciała druga część grupy: Hoseok, Eonnie, Namjoon, Seokjin, Seol, Kira i Yoongi. Nie widziała ich od czasu wylotu z bazy SURVUVALU. Teraz miała szansę się czegoś o nich dowiedzieć.
- Wy - powiedziała zwracając się w stronę Minji i białowłosego. - Co się stało z waszym helikopterem? Co z resztą załogi?
Bez najmniejszego zawahania czy oporu odpowiedział jej chłopak:
- Helikopter się rozbił, lecz już po tym, jak wszyscy opuścili jego pokład. Każdy więc powinien jeszcze żyć.

Jeonnie wysłuchała, po czym usiadła na ziemi obok Tae i popatrzyła na towarzyszącą jej trójkę. Otwierała już usta, żeby powiadomić ich o tym, co powiedziała tym z Korpusu oraz jaki jest jej plan ucieczki i ich z nim dokładnie zaznajomić, ale w tej właśnie chwili powstrzymał ją od tego... głos w głowie. Ten sam głos, który słyszała przed tym, jak się dziś obudziła.
~ Ostrożnie, mogą nas podsłuchiwać.
Dziewczyna zamarła z otwartymi ustami. Za chwilę usłyszała w czaszce kolejne słowa.
~ A, wybacz, zapomniałam ci wcześniej powiedzieć, z kim tak właściwie rozmawiasz. Jestem Minji. Siedzę teraz dwa metry od ciebie.

* * *

Jeonnie błyskawicznie przeniosła wzrok na czarnowłosą dziewczynę. Ta uśmiechneła się do niej.
~ Tak, to ja. Miło cię widzieć - usłyszała.
~ J-jak ty... to robisz? - Jeonnie zapytała również w myślach.
~ Chodzi ci o telepację? Wiesz... Ja nie mówię, więc to właśnie jej używam żeby się porozumiewać. To... skomplikowana sprawa.
- Minji - nagle przerwał ich rozmowę białowłosy chłopak.
Czarnowłosa dziewczyna odwróciła się do niego, a w tym samym czasie Jeonnie poczuła jakby z jej głowy coś uszło. Trochę nią zakręciło, ale po chwili wszystko dookoła wróciło do normy.
Rozumiem - pomyślała. - Czyli w ten sposób może porozumiewać się z tylko jedną osobą naraz.

Po krótkiej chwili Minji odwróciła się z powrotem. Jeonnie znowu poczuła jak ktoś wchodzi do jej myśli.
~ Soonho chce, żebym opowiedziała ci o naszym wstępnym planie ucieczki. Wiem, że pewnie masz swój, ale ten nasz ma dość dużą szansę na powodzenie. Dodatkowo, jeśli zdobyłaś jakieś informacje, to też się nimi koniecznie z nami podziel. Tak jak wy chcemy stąd uciec, więc połączmy siły i zróbmy to razem.
Jeonnie wysłuchała w pełnym skupieniu wszystkiego, co miała jej do powiedzenia Minji. Gdy ta skończyła, Jeonnie opowiedziała jej o tym, czego przez ostatni czas się dowiedziała i co udało jej się dotychczas zdziałać. Minji była pod wrażeniem, kiedy usłyszała o akcji z Martinem i przyznała, że może ona nawet pozytywnie wpłynąć na powodzenie planu. Po około 8 minutach udało im się skończyć wszystkie ustalenia co do całej akcji.

- Hej - krótko po tym jak skończyła rozmowę z Minji, poczuła nagle czyjąś rękę na nadgarstku.
Obróciła głowę.
- Co, Tae?
- Chciałbym... - zaczął trochę zakłopotany chłopak - żebyś na siebie uważała... Nie chciałbym, żeby coś ci się stało. Rozumiesz, prawda?
- Jesne, Tae - uśmiechneła się do niego Jeonnie, biorąc jego dłoń ze swojego nadgarstka i obejmując ją własnymi. - Będę uważać. Nie musisz się martwić.
- To... dobrze
W tym momencie przerwał im białowłosy - Soonho.
- Jeonnie, kończy się już nasz czas. Liczymy na ciebie.
~ Dzięki temu, co nam powiedziałaś i temu, że zdobyłaś względne zaufanie u dowódcy Korpusu mamy większe szanse na powodzenie planu. Pamiętaj o każdym szczególe, jaki ustaliłyśmy i do zobaczenia wieczorem.

Dokładnie sekunde po zamilknięciu w jej głowie głosu Minji, płachta namiotu została odchylona przez rękę Martina.
- Pani Jeonnie, przykro mi poinformować, ale czas się skończył. Proszę teraz za mną - powiedział oschle.
Dziewczyna posłusznie wstała i nie oglądając się już więcej, wyszła z namiotu. Tuż po tym jak oddaliła się za mężczyzną od wejścia, inni żołnierze zaczęli po kolei wyciągać z środka resztę jeńców. Znowu zostali rozdzieleni. Na szczęście byli w posiadaniu niewykrywalnej dla wroga, tajnej broni, jaką była możliwość komunikacji za pomocą telepacji Minji.

Martin prowadził ją do kolejnego namiotu. Różnił się on od pozostałych. Był większy oraz wykonany z grupszego i trwalszego materiału. Było widać, że jest to miejsce, w którym odbywają się najważniejsze rozmowy organizacyjne i nie tylko.
Mężczyzna odsłonił płachtę namiotu i wskazał Jeonnie ręką, aby weszła do środka.
- Właź - powiedział bez chumoru, a dziewczyna tak właściwie nie spodziewała się żadnego "pani przodem".
Weszła. W środku stał metalowy stoliczek, najwyraźniej składany, bez krzeseł dookoła. Na nim leżała mała latarka oraz różne papiery, jedne zapisane, drugie z jakimiś obrazkami i planami.

W pobliżu stołu czekali, najpewniej na nich, dwaj żołnierze. Pamiętała ich. Był to ten ze zgolonymi włosami - Urij - oraz ten blondyn z niskim kucykiem - Lev.
Na wejście Jeonnie nic nie powiedzieli. Czekali najwyraźniej aż zjawi się także ich dowódca. Martin wszedł chwilę za nią, gdyż na wejściu musiał jeszcze wydać jakieś rozkazy kilku podwładnym.
- Dobra, jak jesteśmy już wszyscy, to możemy zaczynać - powiedział, stanąwszy obok Jeonnie. - Zgodnie z umową, którą zawarliśmy, Pani Kang odpowie nam teraz na parę drobnych pytań.

____________________

Dziś (wsm wiem, że nie dla wszystkich) oficjalnie koniec roku szkolnego.
( ✧Д✧) YES!!

VIRUSOZATION  • | •  BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz