2. Czas goni

58 10 5
                                    

Yongsun, Jungkook, Yoongi, Hobi oraz Jeonnie na czele, zaprowadzili mnie przed jeden z pokoi znajdujący się nieco bardziej w głębi korytarza. Gdy weszliśmy, a raczej Jeonnie wkroczyła do środka wejściem smoka, krzycząc "Eonnie żyje!", zastaliśmy tam Namjoona, Seokjina, Kire i Seol. Tak się złożyło, że Joon akurat jadł ramen, a stojący obok niego, niespodziewający się wrzeszczącej Jeonnie Jin, podskoczył i machnął ręką dokładnie tam, gdzie ręce Nama trzymały jedzenie. Ramen znajdował się teraz na podłodze oraz na koszulce i twarzy Namjoona.

Wszyscy zgromadzeni patrzyli się aktualnie nie na naszą przybyłą z przytupem piątkę, lecz na Joona, który z nieokreśloną miną, nadal trzymał miskę z uchowanymi resztkami posiłku, które na niego jakimś cudem nie wyfrunęły. Wzrok miał wbity w ziemię, gdzie smutno leżały nie nadające się już do spożycia, te wyfrunięte z naczynia kluski.

- Smacznego... Joonie... Wybacz... hehe... - chrząknął, nie wiedzący co zrobić i powiedzieć, wycofywujący się powoli z miejsca zbrodni Jin.
- Upsik. - powiedziała cicho Jeonnie, też najwyraźniej świadoma swojego małego wkładu w katastrofę.
- Nieźle. - skomentował Yoongi.
- Namjoon, wszystko ok? - zapytał chłopaka Hobi, który musiał zdawać sobie sprawę z ogromnej jak i bolesnej straty, jaką odniósł poszkodowany.

Joon uniósł powoli głowę. Twarz miał kamienną, ale w zaistniałej sytuacji wyjątkowo spokojną. Po chwili przeciągle westchnął, po czym powiedział:
- Chyba... jestem już przyzwyczajony.
Wszyscy oprócz mnie odetchnęli z ulgą, chyba oczekując gorszej reakcji.
Nam schylił się, pozbierał to, co się dało i poszedł z widocznym, wewnętrznym bólem wyrzucić nie nadający się już więcej do jedzenia ramen. Jin natomiast pobiegł zaraz za nim, oferując mu, że upierze mu koszulkę.
- Po tym jak się wybudził po zabiegu, wszystko mu leci z rąk. - wyjaśniła mi szepnięciem Jo. - Biedny...
- ...Ramen. - dokończył cicho Jungkook.

Gdy dwójka Kimów zniknęła w sąsiednim pokoju, nasza piątka weszła głębiej do pomieszczenia, w którym został jedynie Kira z Seol, którzy siedzieli na kanapie i przed naszym wtargnięciem byli chyba w trakcie gry w karty.
- Wejście godne demona. - powiedział w stronę Jeonnie Kira.
- Demona zabójcy pysznego ramenu. - dodał Kook, któremu widocznie było żal jedzenia. - Szkoda kluseczek.

- O, Sunglee! Obudziłaś się w końcu! - zauważyła trafnie Seol i odłożyła swoje karty do gry na bok. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - odparłam dość krótko, bo nie wiedziałam, co mogę więcej powiedzieć.
- To dobrze. - uśmiechneła się dziewczyna.
- Gdzie Tae, Jiran i Jimin? - razglądając się zapytała Jeonnie. - Poszli gdzieś?
- Tu są! - niespodziewanie krzyknął ktoś za nami w drzwiach.
Spojrzeliliśmy na wejście. Stał tam znajomy nam Kosmita, a tuż za nim para Ji. Każdy z nich trzymał w ręce foliową, białą siatkę sklepową.

- Widzę, że zdążyliśmy idealnie. - spostrzegając moją osobę, powiedział Jimin, potrząsając torbą niesioną w ręce. - Przynieśliśmy szamanko z okazji powrótu nas wszystkich do kompletu!
- O! - krzyknął podekscytowany Królik, wyglądając przy tym zupełnie jak wystawiający głowę zza trawy i poruszający noskiem zwierzak, który wyczuł coś dobrego w pobliżu. - A ramen jest!?
- Jest! - odpowiedział chłopak.
- To ja pójdę po Namjoona i Seokjina! - zawiadomił nas Hobi, po czym szybko jak strzała, pomknął w stronę sąsiedniego pokoju. - Joon! Chodź tu! Twój ramen zmartwychwstał!

* * *

Jedzenie, którego od tak dawna nie miałam w ustach, smakowało teraz szczególnie i wręcz wybornie. Ramen okazał się być idealnym pokarmem po 4-dniowej śpiączce i powrocie do żywych.
W trakcie wspólnego posiłku i towarzyszącym mu rozmową dowiedziałam się o paru rzeczach, które miały miejsce podczas mojej nieobecności. Mianowicie RaeIn przekazała im wczoraj informację na temat działania, jakiego najprawdopodobniej podjął się MedJed. Chodziło o zmutowanego stwora, który przebywał razem z nami podczas gry na wyspie. Podejrzenia dotyczyły uprowadzenia przez nich owego żyjącego skutku nieudanego doświadczenia i przewiezienia go do ich tajnego laboratorium.

Z mutantem, oprócz Yoongiego, mieli do czynienia jak narazie tylko Taehyung, Jeonnie oraz Hoseok. Kiedy temat o nim został poruszony, było po nich widać, że nie wspominali tego spotkania zbyt miło. Niestety szansa na to, że ponownie go zobaczą, była raczej duża.
Dodatkowo dowiedziałam się, że Namjoon wybudził się z pozabiegowej śpiączki już po 2 dniach. Tak jak ja, czuł się od razu dobrze i nic związanego z pogorszeniem zdrowia mu nie dolegało. Także mogliśmy tylko dziękować Kookowi, Jo, Jiminowi i Jiran za to, że znaleźli owy "lek" w bunkrze, ratując tym samym naszą dwójkę od nieuchronnie zbliżającej się przemiany.

Po skończeniu uczty, zgodnie z prośbą RaeIn cała nasza trzynastka udała się do salonu na szóstym piętrze. Gdy winda otworzyła się, ukazując duży, biały salon z rozłożonym na praktycznie całej powierzchni, czerwonym dywanem, przypomniała mi się chwila z naszego pierwszego przybycia tutaj. Tamtego dnia, w tym miejscu z powrotem spotkaliśmy się wszyscy razem po naszym podziale na grupy i rozłące mających jeszcze miejsce na wyspie. To było dobre wspomnienie.

Po kolei wyszliśmy z obszernej windy. W pokoju czekali już na nas członkowie staffu SURVIVALU. RaeIn i ta druga, czarnowłosa dziewczyna o imieniu MinJi stały za czarną kanapą otaczającą niski, szklany stolik, znajdujący się w centrum pomieszczenia. Obok nich stali znani nam z widzenia, dwaj mężczyźni, czarno i białowłosy. Ten pierwszy, gdy zobaczył jak wchodzimy, szepnął jeszcze coś szybko blondynce do ucha, na co ta kiwnęła lekko głową i spojrzała w naszą stronę.
- Dobrze, że już jesteście. - przywitała nas krótko. - Nie zwlekając, przejdźmy od razu do głównego tematu spotkania. Usiądźcie tutaj i wysłuchajcie tego, co mamy do powiedzenia.

Jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Po tym jak spoczęliśmy na otaczającej szklany stół, czarnej kanapie, RaeIn zaczęła mówić:
- Jako, że czas nas goni, ustaliliśmy już dokładny dzień opuszczenia głównej bazy, w której się teraz właśnie znajdujemy. Będzie to dzień jutrzejszy.
Miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
- Że kiedy? - spytałam nie do końca grzecznie, ale poprostu nie byłam gotowa na taki obrót spraw. Przecież dzisiaj z rana byłam jeszcze nieprzytomna, a jutro miałam już zacząć pracować?
- Jutro. - odpowiedział mi cimno czarnowłosy mężczyzna.

- Chwila, jeśli opuszczamy to miejsce, to musimy gdzieś jechać, tak? - spytała Jiran. - Gdzie w takim razie jedziemy?
- Na początku, przed naszym głównym celem, zahaczymy jeszcze o jedno miejsce. - odparła jak gdyby wimijająco RaeIn. - Będzie to nasza stacja pomocnicza. Zostaniemy tam z dzień, góra dwa, a później udamy się już tam, gdzie musimy się udać.
- Czyli? - zapytał Joon, widząc, że blondynka nie chce za bardzo zdradzać punktu docelowego naszej wyprawy. - Co dokładnie jest naszym głównym celem?
- Reszty dowiecie się w odpowiednim czasie. - odparła stanowczo kobieta. - Musicie narazie zadowolić się tym, co przed chwilą usłyszeliście. A teraz przygotujcie się na jutrzejsze opuszczenie bazy.

____________________

Drugi rozdzialik is here (๑°꒵°๑)・*♡
Mam nadzieję, że dzięki temu ff nie zanudzicie się na śmierć siedząc w domu podczad koronaferii ;>

VIRUSOZATION  • | •  BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz