50. To koniec

19 5 5
                                    

Jeonnie, Hoseok, Tae i Minji dogonili grupę po kilku minutach. Ich przyjaciele stali przy jakichś drzwiach. Wyglądało na to, że właśnie na nich czekali, bo jak tylko zauważyli zbliżającą się czwórkę, zaczęli machać w stronę nadchodzących towarzyszy. Gdy w końcu ci do nich dobiegli, stanęli przed nimi zgięci w pół, oddychając ciężko, z rękami na kolanach. 
- Uff - odetchnęła od razu Jiran. - Już myśleliśmy, że coś się wam stało. 
- Czemu się odłączyliście? - spytał Minhyung. - To mogło się źle skończyć. 
- Hej, wszystko w porządku? - zapytała Seol, dostrzegając nagle w czwórce jakieś dziwne i nieswoje zachowanie.
- Poczekajcie, chyba jednej osoby brakuje... - powiedział wtedy Kira, tuż po dwukrotnym przeliczeniu wszystkich osób stojących dookoła. - Kto...

- Gdzie jest Sunglee? - natychmiast przerwał mu Yoongi. - Gdzie...
W tym momencie Jeonnie upadła na swoje i tak potłuczone już kolana. Wiedziała, że nie uda się jej dłużej tego wszystkiego w sobie dusić. Z pochyloną głową i dłońmi na twarzy, zaczęła najzwyczajniej w świecie płakać. Po chwili, nieznacznie się chwiejąc, podszedł do niej Hobi, położył jej dłoń na ramieniu i tak jak ona, powoli osunął się kolanami na ziemię. 
Minji milczała z opuszczoną do dołu głową, a przez jej ciało przechodziły lekkie dreszcze. Taehyung natomiast, zaciskając do bólu zęby, podszedł chybotliwym krokiem do Namjoona, po czym stając z nim twarzą w twarz, spojrzał mu w oczy znaczącym i wyjawiającym wszystko spojrzeniem.

- H..hej? Co...co się stało? - zaczęła drżącym głosem Yongsun.
- Dlaczego... płaczecie? - zapytał, nierozumiejący, a raczej niechcący zrozumieć, Jungkook.
- Hej! Słyszycie!? Co się wydarzyło!? - naciskał Yoongi, po czym podszedł do Taehyunga i drżącą ręką złapał go za kołnierz kombinezonu. - Odpowiedzcie!
- Odpuść im, Min - odezwał się do niego Kira. - Przecież wszyscy wiemy, co się musiało stać.
- Nie... To nie prawda... - Yoongi szybko zabrał dłoń z ubrania Tae i złapał się nią za włosy. - Co się tam stało!? Gdzie, do cholery, jest Sunglee!?
Nikt mu nie odpowiedział. Wszyscy milczeli, zaciskając zęby i wpatrując się tępo w podłogę lub jakąś pobliską ścianę. Słychać było tylko głośny płacz Jeonnie, która po prostu nie potrafiła go powtrzymać.

- Nie mam pojęcia, co teraz czujecie, ale nie możemy tutaj tak stać - przerwał całą tą wstrząsającą chwilę Kyora. 
Mimo że miał on rację, każdy, gdy usłyszał jego słowa, poczuł jakieś dziwne ukłucie w klatce piersiowej. To... bolało.
- Soonho, musimy iść tędy, tak? - mężczyzna zapytał białowłosego na swoich plecach i skinął głową na zamknięte, żelazne drzwi, znajdujące się tuż przed nimi.
- T..tak - odparł chłopak, na wpół zakłopotany i zdezorientowany nagle skierowanym do siebie pytaniem.
- W porządku, tu jeszcze zadziała moja karta - stwierdził Kyora i jedną ręką wygrzebał z kieszeni swój identyfikator, a następnie przyłożył go do czytnika.

Po chwili drzwi piknęły, zaświeciło się zielone światło i zamek puścił. Czarnowłosy nacisnął klamkę, po czym odwrócił głowę w stronę pozostałych osób ze swojej tymczasowej drużyny. Nie trzeba było się szczególnie przyglądać, żeby zauważyć, że wszyscy z nich byli w nienajlepszym stanie. I psychicznym, i fizycznym. 
-  Idziecie? - zapytał.
- Tak, idziemy - odparł po paru sekundach Namjoon, któremu najszybciej z całej grupy, ale równie trudno, udało się z opanować te wszystkie emocję. - Seol, Jiran możecie pomóc wstać Jeonnie i Hoseokowi? Od razu jak się podniosą, idziemy do wyjścia. Już ani jedno z nas nie zostanie w tym miejscu. 

* * *

Wchodzili po schodach na górę. Nie wiedzieli czemu właśnie tędy, dlaczego w górę, a nie w dół i dokąd dojdą, ale tak pokierował ich Soonho. O dziwo nikomu z nich, nawet Kirze, nie przemknęła przez głowę myśl, że chłopak może chcieć zaprowadzić ich w jakiś ślepy zaułek. W końcu niezaprzeczalnym było to, że był z SURVIVALU i nikt nie powiedział, że faktycznie chce im pomóc czy jest to jakiś kolejny podstęp. Jednak tak naprawdę za dużego wyjścia nie mieli. W końcu gdyby nie Soonho, już pewnie by nie żyli, a ciało każdego z nich powoli dopalałoby się w płomieniach pożaru.
- Jeszcze kawałek i powinniśmy dojść do wyjścia na zewnątrz - powiedział białowłosy.
- Świetnie - wyzipiał Kyora, z którego, tak jak i z Joona, już praktycznie lał się pot, gdyż ludzki bagaż na ich plecach dawał o sobie coraz bardziej znać. 

VIRUSOZATION  • | •  BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz