Rozdział 29

407 21 4
                                    

Zostałam obudzona przez mój alarm w telefonie. Musiałam se nastawić na Max 10 żeby nie spać co 12.  Wstałam z łóżka i poszłam zrobić sobie śniadanie. Nagle ktoś dzwoni do naszej grupki. To była Martyna. Dołączyłam ja,Noah i Finn.
M- Co jest?
G- Pomocy!
N- Co jest?
G- Stachu mnie uwięził w piwnicy! Ratujcie mnie!
M- Coooo?!
N-Przecież on nie istnieje?
G- Tez tak myślałam No ale... help!
F- W jakiej to piwnicy?
G- Tam gdzie mieszka maja i noah
M- Dobra idziemy po ciebie.
F- Juliet! Idziemy do piwnicy! Martyna tam jest! Dobra idziemy.
M- Dobra to ja się ubieram i idę
N- Ja tez
G- Dobra ja kończę...idzie tu...
M- To pa
F- Będziemy za 5 minut
N- Paa
O kurde. Stachu żyje! Odrazu się ubrałam nie jedząc śniadania i wyszłam z domu. Przy piwnicy już czekał tam noah.
M- Hejka
N- Hej
Pocałował mnie na powitanie.
M- Gdzie reszta?
N- Będą za-
*pukpuk*
F- Ktoś nas wpuści?
N- Tja
Noah otworzył drzwi.
J- Gdzie graza?
M- W piwnicy. Stachu ją uwięził.
J- Stachu?! Omg!
F- Dobra wchodzimy!
I finn zrobił z buta wiedzam. W dupie ze drzwi się rozwaliły. Juliet otworzyła buzie, ja w sumie tez.
F- Teraz możemy iść.
M- Ale...piwnica była już otwarta
F- Ojc... dobra kupię drzwi a jeżeli ktoś to zobaczy to na stacha zwalić
J- Dobra chodźmy uratować Martynę.
Każdy powoli schodził na dół oprócz noah. Noah se tańczył tance z tik toka.
M- Co ty kurde robisz?
N- Emmm... o boze zagapiłem się przepraszam.
M- Martyna jest w piwnicy, idziemy ja ratować a ty kurde se tańczysz
N- No dobra dobra już idę
Noah pocałował mnie w policzek i poszliśmy powoli do piwnicy.
J- Dobra teraz które wejście?
M- Nie wiem trzeba zobaczyć. Dobra to ja z noah idę w prawa stronę a ty i finn w lewą.
J- Ok
I każdy poszedł tam gdzie poszedł. Szczerze powiem nie lubie chodzić do piwnicy bo nie dość ze jest tam ciemno jak w czarnej dupie to jeszcze boje się ze  jakieś potwory mnie slapią (jak np. Stachu Martynę).
M- Boje się...
N- Czego?
M- Ze mnie tez Stachu porwie
N- Zobaczysz. Ja bym cię uratował i bym skopał tego stacha.
M- Haha
Przytuliłam się do noah. Wiem ze przy nim moge czuć się bezpiecznie. Nagle zobaczyłam lekko uchylone drzwi. Zerknęłam przez nie i zobaczyłam Martynę.
M- Widzę Martynę. Noah zawołaj po resztę
N- Dobra.
Noah zawołał finna i Juliet. Szybko do nas przybiegli.
J- Jest tam Martyna
N- Tak
M- Idziemy
Weszliśmy tam gdzie była Martyna. Siedziała przywiązana do krzesła. Miała na sobie worek na śmieci.
G- Boze jesteście!
M- Jesteśmy
F- Dobra teraz szybko trzeba cię odwiązać zanim Stachu przyjdzie.
Noah u finn  odplatywali Martynę a ja i Juliet zdemowalismy z niej worek na śmieci. Udało nam się ja uwolnić. Nagle usłyszeliśmy chalas. To był Stachu.
S- Mam tu paroweczkiii....
Zobaczył nas. Staliśmy jak słup tylko ze ja wyglądałam jak krasnal ogrodowy.
S- Widzę ze was jest więcej na śniadaniu.
Spojrzał się na nas jak kurde jakiś psychopata. W ręku trzymał garnek z parówkami.
J- ZBIR
Chcieliśmy uciec lecz Stachu złapał mnie za rękę.
M- Pomocy!
Noah to zobaczył. Natychmiast podszedł do niego i mu przywalił w brzuch wtedy mnie puścił. Stracił przytomność.
M- Dziekuje
N- Mówiłem ze cię uratuje
Mocno się do niego przytuliłam.
G- Ej gdzie wy idziecie?!
J- No kurde to jakiś pedofil!
G- Ale stracił przytomność! Może coś mu jest!?
M- Chcesz ratować człowieka który cię porwał?!
G- Nie zostawimy go martwego!
F- Martwego?
G- A jak stracił przytomność i przy okazji mógł nom....
Martyna do niego podeszła i sprawdziła czy żyje.
S- Mam cię!
G- Aaaaaa!!!
Stachu złapał Martynę za rękę. Każdy z nas się darł.
S- Teraz to będziemy jeść razm i wiecznie parówki!
G- Pomocy!!
Nie wiedzieliśmy jak Martynie pomuc. Baliśmy się stacha. Nagle z dupy pojawił się Alan.
J- Kurna gościu co ty tu robisz?!
A- Martyna do mnie zadzwoniła ze jest tutaj i mam jej jakos pomuc
M- Słuchaj. My już ja uratowaliśmy ale przyszedł Stachu i ją znowu porwał.
S- Stachu?
N- Gość który ja porwał
A- Oooo nieeee
Alan natychmiast wszedł tam gdzie była Martyna. Stachu go nie widział bo Alan był za nim.
G- Alan!
S- Jaki Alan?
Stachu się odwrócił a Alan go jebną w ryj ze upadł. My mieliśmy niezły seans.
M- Nagrywasz to?
J- Noooo
F- Wyślij na grupce potem
J- Ok
Alan podszedł do Martyny.
G- Boze dziekuje ci
Martyna przytuliła alana.
A- Dobra teraz można iść.
G- A co ze stachem?
Stachu leżał na podłodze nie przytomny. Leciała mu krew z głowy.
M- Mozee..l jednak trzeba zadzwonić po pogotowie.
N- Przyda się
A- Dobra ja dzwonię
Alan zadzwonił po 112 Po 6 minutach się zjawiła się karetka i policja. Lekarze zbadali stacha i go wzięli do ambulansu. Tym czasem policja gadała z nami.
P- Dobra wiec co się stało?
G- To było tak i nie wiem jakim cudem ale szlam sobie do sklepu po bolki i poczułam jak ktoś mnie złapał za barki. Wtedy ten facet wciągną mnie do tej piwnicy. Wsadził mnie w worek na śmieci i zawiązał mnie do krzesła.
P- Dobrze...co było dalej?
G- I on gdzieś se poszedł mówiąc ze idzie robić dla nas parówki. Wtedy zadzwoniłam po moich przyjaciół. Oni przyszli mnie uratować i gdy mi pomogli przyszedł i zaczął nas gonić. Potem znowu mnie złapał a jeszcze przed tem chciał złapać moją przyjaciółkę i jej chłopak kopną tego faceta w brzuch. Myślałam ze stracił przytomność wiec podeszłam do niego i mnie złapał. Potem przyszedł mój taki inny przyjacielu i go walną w głowę po czym stracił przytomność.
P- Dobrze. Jeszcze będziemy przesłuchiwać tego pana stacha i jeszcze porozmawiamy z waszymi rodzicami bo jesteście nie pełnoletni.
F- Ekhm...przepraszam ze przerywam ale można powiedzieć ze ja jedyny z tąd jestem pełnoletni i wszystko widziałem wiec nie musi pan wzywać rodziców.
P- Ile pan ma lat?
F- 18
P- Dobrzeeeeee... to może wtedy pan zeznawać.
F- Ale my niechcemy iść z tym do sądu
M- My po prostu chcemy tego zula,pedofila żebyście go zamknęli. Jakiś psychopata!
P- Emmmm...dobra to wy jesteście czyści mimo ze te wszystkie obrażenia były spowodowane przez was ale rozumiem ze to robiliście dla obrony i w koncu nie moge was ukarać bo jesteście dziećmi. Oprócz tej jednej osoby...
F- Ja nikogo nie uderzyłem!
P- Ehhhh...dobra zostawiam was. Do widzenia
G- Diwidzenia
Policja pojechała za karetką.
N- Dziwna ta policja
M- Nooo
G- Ej dobra odprowadzicie mnie do domu.
J- Tak
I poszliśmy w stronę Martyny domy. Przy okazji opowiadaliśmy to wszystko wiktori przez telefon.








20 coś. Nie byliśmy na dworzu mimo ze była ładna poga. Pisałam sobie wtedy z natalą. Za 2 dni będzie w Polsce z Jaedenem. Nie moge się doczekać! Dobra jest już PUZYNO wiec poszłam zrobić wieczorna rutynę.








Witam was ❤️💗
Przepraszam ze wczoraj nie było rozdziału. Miałam zły dzień i nom.. mam nadzieje ze kolejna cześć się wam spodoba🥺💓

Kochać amerykanina | Noah Schnapp💓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz