Rozdział 32

420 17 24
                                    

Nie pamietam o której godzinie wstałam. Nikt już nie spał.
G- O matko wstałaś
M- Która godzina?
J- 09:47
M- O kurde to za wcześnie. Pójdę jeszcze spać.
N- Oj nie nie nie nie nie
M- Czemu?
Na- Policja tu jest
M- No to idę spać
Położyłam się gdyż po sekundzie noah podciągną mnie za nogi.
M- Co ty lulwa robisz?
N- Jest akcja
M- Jaka?
Na- Jaeden z Jackiem poszli gadac z policją i ciekawe co będzie
M- A ha
W- Ej chodźcie coś się dzieje
Pobiegliśmy wszyscy do okna. Jaeden miał wielkie okna. Takie bardzo fajne konta.
J- Kurna leją się
F- Gdzie?!
G- Oblali policję wiadrem i zwiali... daleko...
Na- O nie to trzeba ich szukać!
W- Jak policja pójdzie
M- Ona nie pójdzie... dobra ja idę żreć
J- Ja tez
F- I ja
N- Ciebie finn nikt nie pytał o zdanie
F- Ehhh...
Zeszliśmy na dół. Napotkaliśmy się na madke JAEDENA. Wyglądała jak kobieta z tureckiego serialu.
Jm- Oh dzień dobry dzieciaczki. Natalia widziałaś mojego synusia. Spóźnił się na śniadanko.
Na- Przykro mi to mówić ale pani syn ucieka teraz policji
Jm- Oh nie! Przynieście mi wody zaraz zawału dostanę.
Grała teraz damę w opałach. Kurde... ale ma młoda mamę. Finn przyniósł mamie jaedena wode.
Jm- Dziekuje ci finnnn.... czemu ta szklanka jest pusta?
F- No wie pani... trochę się napilem i-
J- Finn nie chlej tyle tylko przynieś ta cholerna wodę
F- Dobra
Finn pobiegł znowu do kuchni.
W- Dobra idę robić nam śniadanie.
G- Pomogę ci
W- Okej
Jm- Ohhh... dziękuje wam dzieci.
N- Nie ma za co
Jm- Słuchajcie. Chce żebyście odnaleźli mojego dżejdingdąga.
Na- Dżejdigdąga?!
Jm- To mój synuś!
N- Hehe... mami synek
M- Noah...
jm- Jak zjecie śniadanie... pokaże wam coś
To brzmiało trochę dziwnie. Po 5 minutach dziewczyny zrobiły dla nas śniadanie. Po zjedzeniu poszliśmy za mamą jaedena. Prowadziła nas za dom. Tam była wielka stajnia z końmi.
Jm- Proszę. Jeden dla 2 osób
Podzieliliśmy się tak: Ja z Noah, Juliet z Finnem, Wika z Martyną a Natalia sama.
Na- Dobra ruszymy.
Jm- Uważajcie na siebie szukając go. O kurczę!
N- Coś się stało?
Jm- DŻEJDINGDĄG spóźnił się ja balet
M- KURNA WIEDZIAŁAM ZE BALET ĆWICZY!
W- I pani dostaje powiadomienia?
Jm- No oczywiście
G- Xd
Na- Dobra jedziemy. Dowidzenia pani!
Jm- Trzymajcie się!
I ruszyliśmy jak na dzikim zachodzie. Czułam się jak jeden z amerykańskich kowboi. Trzymałeś się mocno noah wtulają się w niego. Był taki hoot jak jemu czuprynka latała.
Na- ZATRZYMAĆ SIĘ!
Każdy się gwałtownie zatrzymał.
F- Co jest?
Na- Jaeden dzwoni!
G- Jest teraz wiadome ze on żyje.
Na- Halo?
Jd- pomóż mi
Na- Co się stało?
Jd- Zgubiłem policję i zgubiłem się z Jackiem w lesie.
F- JAPIERDZIELE
Na- A wiesz którędy biegłeś do tego lasu?
Jd- Jak jest fontanna obok plaży cn?
Na- Nom
Jd- No to tendy biegłem
Na- Dobra jedziemy pa.
Rozłączyła się i zaczęliśmy galopować. Po 4 minutach byliśmy obok Fontanny. Powoli kłusowaliśmy w stronę lasu. Krzyczeliśmy „Jaeden" i „Jack". Nie dawali znaków życia.
J- A jak ich dziki zjadły?
F- To zjemy te dziki
G- Yyyyyy...co xd
W- Martwię się o Jacka
Na- Ja tez...
M- Dobrze ze mam ciebie noah
N- Wiadomo
Przytuliłam go bardziej. Po chwili usłyszeliśmy szelest liści w krzakach. Przestraszyliśmy się ale byliśmy ciekawi co to takiego było. Z krzakach wyłonił się grazer. Nie miał koszulki, spodni tez (gacie miał spokojnie) był w skarpetka i sandałach. Miał we włosach powbijane patyki z liśćmi.
W- O jejku Jack ty żyjesz.
G- Boze co ci?
J- On ewoluuje
W- On się nie zamienia w dzika ze wścieklizna
Jg- Nie! Chciałem was ostrzec!
F- Przed czym?
Jg- Po 1 weźcie mnie z tąd bo jakas sarenka chce się ze mną umówić na tance wu
W- SARENKA?! Z TOBĄ!? O NIEEEE...
Jg- A 2 sprawa to Jaeden jest gdzieś tam. Bal się ze mną tak wyjść bo boi się ze ludzie pomyślą ze ze zwierzęciem się zachowuje.
Na- To nas do niego zaprowadź
M- A gdzie są wgl twoje ubrania?
Jg- Sarenka je zjadła
N- Boze święty.
J- Dobra zaprowadź nas do DŻEJDINGDĄGA
Jg- Do kogo Xd?
W- Powiemy później
Jack nas zaprowadzał do jaedena. Chodził jak by był napalony.
Jg- Ej a wy z kad macie te konie?
N- Mama jaedena nam dała
Jg- To on ma konie?
M-Nie on tylko jego mama
Jg- a ha...o jest tam!
Znaleźliśmy jaedena który tarzał się po ziemi.
Na- Kochanie moje!
Jd- Przyszliście po nas!
Natalia wyszła z konia i podbiegła do Jaedena.
Na- Oooo DŻEJDINGDĄG
Jd- CO!? Z kad wiesz ze-
J- Twoja mama nam mówiła
Jd- Mówiłem jej ze ma mnie nazywać masimo a nie.
G- Dobra jedziemy bo głodna jestem.
J- Przecież jedliśmy nie dawno śniadanie
G- No i?
N- Dobra chodźmy już.
Jg- A policja nas nie złapie?
W- Chyba nie powinna
I biegliśmy już w stronę powrotna. Po 15 minutach byliśmy już przy jaedena domie.
Jm- O jejku DŻEJDINGDĄG!
Jego madka podbiegła do niego i go mocno przytulia.
Jd- Mamo boje się policji...
Jm- Dzejdingdag ...
Jd- Mamo nie nazywaj mnie tak!
Jm- Ehhhh... jeżeli będzie policja ja z nimi pogadam okej?
Uśmiechnęła się do niego jakby nigdy nic.
Jd- Dobrze
Jm- A teraz śmigać do domu haha
Nasza paczka poszła do domu jaedena. Grazer dostał czyste ubrania. Nie jaedena ubrania tylko jego mamy.... miał na sobie turkusowa długa sukienkę.
Jg- Nie ma czegoś innego?
W- Tak wyglądasz pięknie!
Jg- Ehhhh
Jd- Co robimy?
Na- Nie wiem.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy poszliśmy na dół. Gdy otworzyliśmy drzwi ujawnił nam się....
M,N,F,J,G,W,Jg,Jd,Na- LULU?!


To be continues 😏




Witam was💗
Kolejny rak rozdział wiec i hope you like it haha😏😂💗

Kochać amerykanina | Noah Schnapp💓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz