Wieczór był tego dnia naprawdę chłodny. Temperatura była niska, a wiatr wiał mocno i porywiście. Chłopak szedł przed siebie bardzo szybkim krokiem, chcąc najprędzej jak to tylko możliwe znaleźć się w domu i wypić ciepłą herbatę. Jego policzki i nos zdążyły lekko się zaczerwienić, a ręce zdrętwieć, mimo, że cały czas schowane były w kieszeniach jego kurtki. Zakupy, które były głównym celem jego podróży znajdowały się w plecaku, co bardzo ułatwiło mu dojście z nimi do domu.
Gdy tylko wszedł do środka, pierwszą czynnością, którą wykonał zaraz po zapaleniu światła i zamknięciu za sobą drzwi, było odłożenie ciężkiego plecaka na podłogę i zdjęcie z siebie puchowej kurtki. Po chwili ponownie podniósł plecak z ziemi i udał się z nim do kuchni, aby rozpakować zakupy. Kiedy już skończył, nalał do czajnika wodę i włączył. Wyjął z szafki swój ulubiony kubek z napisem "co mnie nie zabije to mnie rozpierdoli nerwowo" i położył go na blat. Wrzucił do kubka saszetkę, wsypał dwie łyżeczki cukru i zalał wodą. Herbata musiała się zaparzyć, dlatego w międzyczasie wziął z salonu koc i zabrał go do swojego pokoju. Podszedł do laptopa, który znajdował się na jego biurku i go włączył. Czekał chwilę aż się odpali, a gdy już to zrobił, wszedł na Netflixa w poszukiwaniu czegoś ciekawego do obejrzenia. Gdy w końcu udało mu się na coś zdecydować, zszedł na dół i zabrał ze sobą na górę swoją herbatę.
Kiedy znalazł się już w swoim pokoju i miał zamiar zabrać się za oglądanie filmu, który wcześniej sobie wybrał, usłyszał dobiegające z zewnątrz dźwięki. Początkowo planował olać sprawę, jednakże nasilający się hałas skutecznie mu na to nie pozwalał. Mocno podirytowany odstawił powoli kubek z gorącym naparem na biurko i zaczął nasłuchiwać. Po chwili chłopak był już pewien, że dźwięk dobiega z zewnątrz. Jisung nie tracąc czasu, od razu zbliżył się do okna i wyszedł na balkon. Gdy tylko znalazł się na zewnątrz przez całe jego ciało przeszły ciarki, spowodowane chłodnym powiewem wiatru. Chciał jak najszybciej ponownie znaleźć się w środku, dlatego podszedł do balustrady i spojrzał się w dół, szukając wzrokiem źródła dźwięku.
Długo szukać nie musiał, gdyż jego oczom ukazał się słaniający chłopak, który nie był w stanie ustać prosto chociaż przez parę sekund. W tamtym momencie autentycznie odebrało mu mowę. Jisung nie był w stanie opisać poziomu swojego zdziwienia, gdy zobaczył stojącego w jego ogródku chłopaka z gitarą. Wyglądał jakby zupełnie nie kontaktował ze światem. Na jego oko, był po prostu mocno nawalony, albo naćpany. Han nie miał bladego pojęcia, co jakiś nieznajomy chłopak, robi w jego ogródku, ale jedno wiedział na pewno. Wcale go tu nie chciał. Obok nieznajomego na ziemi, leżał ogromny bukiet czerwonych róż, co tylko spotęgowało zdziwienie u Jisunga. Han chciał już podjąć próbę kontaktu z nieznajomym, gdy nagle chłopak odezwał się pierwszy.
- TO MÓJ PREZENT DLA CIEBIE BEJB! SPECJALNIE ZABRAŁEM SWOJEMU TACIE GITARĘ KIEDY NIE PATRZYŁ! MAM NADZIEJĘ, ŻE CI SIĘ SPODOBA! - wykrzyczał, po czym popatrzył się na gitarę, a po chwili zaczął ciągnąć za przypadkowe struny.
Jisung stał w miejscu w kompletnym szoku. Nie wiedział, kim jest ten człowiek i jak znalazł się w jego ogródku. Gdy Han chciał go już o to zapytać, nieznajomy zaczął śpiewać.
- AS LONG AS YOU LOVE ME WE COULD BE STARVING, WE COULD BE HOMELESS, WE COULD BE BROKE!
- WYJDŹ Z MOJEGO OGRÓDKA! - krzyknął w końcu zdenerwowany Jisung.
Kiedy chłopak kontynuował i Han nie doczekał się od niego żadnej odpowiedzi, wszedł z powrotem do domu i zszedł na dół do kuchni. Wziął z szafki nowy kubek, nalał do niego zimnej wody z kranu i z powrotem poszedł na balkon. Patrzył się jeszcze przez parę sekund na nieznajomego w nadziei, że ten przestanie i sobie pójdzie.
- MASZ KILKA SEKUND NA TO, ŻEBY OPUŚCIĆ TĄ POSESJĘ!
Chłopak zachowywał się jednak, jakby kompletnie go nie słyszał, dlatego też Jisung nie mając innego wyboru, wylał na niego całą zawartość kubka. Dopiero wtedy nieznajomy w końcu zwrócił na niego swoją uwagę.
- Nie podobał ci się mój występ?
- Masz natychmiast wyjść z mojego ogródka!
- Nie złość się tak, złość piękności szkodzi, skarbie.
- Przysięgam, jeżeli zaraz się nie zamkniesz, zejdę tam do ciebie, a wtedy będzie już za późno na ucieczkę!
- Czekam kwiatuszku - powiedział i usiadł po turecku na trawie, uśmiechając się głupio.
- Nie mów tak do mnie! - krzyknął mocno podirytowany Han.
- Będę mówił, jak będę chciał - poinformował.
Jisung wrócił do środka i zaczął ubierać na swoje nogi buty. Zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł z domu, obchodząc go dookoła. Bardzo szybko pojawił się w ogródku, w którym jeszcze przed chwilą rozmawiał z nieznajomym. Nie było go, ale na ziemi dalej znajdował się piękny bukiet róż. Kolejną oznaką tego, że jeszcze przed chwilą tu był, były jego spodnie, które wisiały teraz na płocie. Biedny musiał paradować po mieście na samych majtkach. No cóż, za nazwanie go kwiatuszkiem, nie było mu go ani trochę szkoda. Jisung spojrzał się na bukiet róż, który leżał na ziemi i go podniósł, wychodząc z ogródka. Wszedł do domu i od razu poszedł wsadzić bukiet róż do wazonu. Jisungowi chciało się śmiać z całej tej zaistniałej sytuacji. Brzmiało to tak nierealnie i głupio, że jak spróbuje komuś o tym opowiedzieć na pewno mu nie uwierzy. Jeszcze przez chwilę uśmiechał się lekko na myśl o tej sytuacji, gdy w końcu postanowił wrócić do swojego pokoju i obejrzeć w końcu film.
CZYTASZ
𝐴𝑠 𝑙𝑜𝑛𝑔 𝑎𝑠 𝑦𝑜𝑢 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑚𝑒 || 𝑚𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔
FanfictionGdzie pijany nieznajomy chłopak pojawia się w ogródku Jisunga, a ten stara się go stamtąd przegonić.