Rozdział 4

512 24 30
                                    

Miłego czytania :))))

5 marca 2019r.

Ten wyjątkowy, piąty dzień marca był niebywale szczerym oraz zaskakującym dniem, dniem wyznań oraz oświadczania ważnych informacji bliskim sobie osobom. Zarówno Lucas, który już przeprowadził poważną rozmowę z Shannon i miał to za sobą, jak i nasza Amybeth wiedziała, że musi dzisiaj pomówić ze swoim przyjacielem od serca - Louisem. Właśnie szykowała się do wyjścia, przyglądając się sobie w lustrze i sprawdzając czy wygląda ładnie i jednocześnie schludnie. Była ona ubrana w biały, przylegający top bez rękawów, który idealnie podkreślał jej fenomenalną figurę, czarne dzwony, wyglądające bardzo estetycznie na jej nogach oraz zwykłe, lecz jednocześnie bardzo wykwintne, czarne buty na niskim obcasie. Nałożyła na siebie granatową, bardzo wygodną kurtkę z psią łapką na prawej piersi. Dobrała do tego ubioru małą, czarną torebkę, którą przewiesiła sobie przez ramie i ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze.

Wyszła z mieszkania, które znajdowało się na 5 piętrze i skierowała się na schody. Zdecydowanie wolała tą formę przemieszczania się w każdym budynku i nawet znana była wśród bliskich ze swojej niesłychanej energiczności. Z wind korzystała wtedy, kiedy musiała czyli przykładowo gdy miała ze sobą bagaż. Jej przyjaciele zawsze wybierali windę i za każdym razem to ona szła sama po schodach i do grupy dołączała ostatnia. Będąc już na pierwszym piętrze, zauważyła ona panią Crimony, - uroczą i przemiłą starszą panią, która mieszkała piętro niżej Amy - wchodzącą na piętro swoim dość skocznym, jak na starszą osobę krokiem. Pani Crimony również zauważyła rudowłosą, przystanęła i uśmiechnęła się do niej pogodnie.

-- Dzień dobry Pani ! Piękny dzień mamy prawda? Co u Pani słychać? -- powiedziała Amybeth, odwzajemniając uśmiech i również stając na chwilę.

-- Witaj, moja droga. Muszę się zgodzić, gdyż właśnie wracam z parku i wygląda on nieziemsko o tej porze roku. Wszystkie drzewa są łyse, jakby martwe, lecz na każdym z nich powoli rozwijają się pąki kwiatów. Polecam ci tam zajrzeć! I u mnie wszystko jest w porządku, dziękuje -- mówiła, gestykulując żywo przy opowieści o parku, jak to miała w zwyczaju -- Gdzie pędzisz, tak elegancko ubrana. Wyglądasz obłędnie, kochana.

-- Na pewno na powrocie zajrzę tam! Wie pani, pani Crimony jaką mam słabość do natury, więc takie widoki to sama przyjemność. Spotykam się z przyjacielem, aby przekazać mu naprawdę cudowną nowinę, która prawdopodobnie znów odmieni moje życie -- wyznała rudowłosa.

-- A jakaż to nowina, kochaniutka? -- zaciekawiła się starsza pani. Wiedziała kim jest Amybeth i naprawdę podziwiała ją za taki talent do aktorstwa, pomimo tak młodego wieku. Podejrzewała, że owa nowina związana jest z kolejną, cudowną rolą, otrzymaną przez dziewczynę.

-- Nawet nie wie Pani, jak bardzo chciałabym to teraz powiedzieć, lecz jestem już spóźniona i muszę uciekać. Wpadnę do Pani później i wyjawię tą ekscytującą nowinę -- spojrzała na staruszkę przepraszającym wzrokiem, mówiąc ostatnie słowa na pożegnanie -- Do widzenia pani Crimony! Miło było panią ponownie zobaczyć -- po tych słowach popędziła przez schody, pomimo swoich niskich obcasów, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź od sąsiadki.

-- Do później drogie dziecko! -- krzyknęła za nią, śmiejąc się pod nosem z jej wybuchowego zachowania. Naprawdę lubiła tą dziewczynę i już nie mogła się doczekać jej wizyty przy herbacie i ciastku, podczas której, ogłosi tą tajemniczą nowinę.

~~~~

Po około dwudziestu minutach Amybeth stała przed mieszkaniem swojego przyjaciela. Od ponad dwóch lat mieszka w tym samym mieszkaniu na drugim piętrze w dość ładnym budynku mieszkalnym, trochę dalej  położonego od centrum niż mieszkanie dziewczyny. Jej mieszkanie miało cudowne, miejskie widoki na wszelakie bilbordy i zatłoczone ulice, a mieszkanie Louisa posiadało urocze widoki na pobliskie parki oraz trasy rowerowe.

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz