Rozdział 33

216 17 21
                                    

Gdy tylko blondynka i blondyn wyszli - Amybeth usiadła na łóżku, ukryła twarz w dłonie i zaczęła zwyczajnie szlochać z bezradności tej strasznej sytuacji. Nie mogła uwierzyć, że oni naprawdę mogą uważać, że byłaby w stanie zrobić coś tak okropnego swojej najdroższej i najlepszej przyjaciółce. Nawet malowanie, ani wyobraźnia nie mogły jej teraz uchronić od rozpaczy, którą w tym momencie przeżywała.

Brunet praktycznie od razu przysiadł się tuż obok niej i bez zawahania objął Amy ramieniem, przyciągając  ją do uścisku, który chłopak miał nadzieję, że doda jej otuchy i energii. Nie potrafił patrzeć na łzy rudowłosej, ponieważ wtedy jego oczy również zaczynały niebezpiecznie piec, po chwili zamieniając się w szklankę oraz jego humor zmieniał się diametralnie. Tłumaczył to sobie dużą empatią do ludzi, a szczególnie względem swoich przyjaciół i osób bliskich, aczkolwiek każdy wie, że mu po prostu bardzo zależy na rudowłosej i chce dla niej jak najlepiej.

Jej łzy moczyły mu w koszulkę, podczas gdy on w ogóle nie zwracał na to uwagi. Mocno trzymał Amybeth w uścisku i uspokajająco gładził ją po włosach. Jego głowa była oparta o tą McNulty i za żadne skarby świata nie chciał jej od siebie odsuwać.

Po chwili zaczął szeptać relaksacyjne słowa, które chyba zadziałały, gdyż dziewczyna odsunęła się od chłopaka ocierając trochę opuchniętą i zaczerwienioną twarz od łez. Spojrzała mu w oczy i coś niepokojącego musiało być zawarte w jej spojrzeniu, ponieważ chłopak ponownie ją do siebie przyciągnął. Gwałtowny przytulas spowodował to, że oboje przechylili się do tyłu i położyli się na łóżku, dalej będąc do siebie przytuleni.

Szybko poprawili swoje położenie, wygodniej kładąc się na łóżku i ściągając swoje buty, a następnie po prostu i bez żadnych ogródek - leżeli w ciszy, będąc w siebie wtuleni i myśląc o różnych rzeczach. Pomimo tragicznej sytuacji, oboje wymienili spojrzenia oraz wykrzywili twarz w lekkim uśmiechu. Oba serca zaczęły bić jeszcze szybciej.

-- Wierzę ci, pamiętaj o tym -- powiedział po chwili cichym tonem -- Jesteś zbyt dobra na ten świat i zbyt empatyczna, aby wyrządzić krzywdę innym. Ta osoba, która za tym stoi musi być po prostu bezduszna i zła, jeśli jest zdolna do rujnowania czyjegoś życia. Może to banalne słowa, ale... wszystko się ułoży, zobaczysz.

Dziewczyna w odpowiedzi jedynie mocniej wtuliła się w jego klatkę piersiową, podczas gdy on zdecydował się na dość odważny gest - biorąc pod uwagę ich skomplikowaną relację. Nachylił się i z lekkością motyla ucałował ją w czubek głowy. Trwało to może pięć sekund, jednak te pięć sekund dość bardzo podniosło na duchu zapłakaną rudowłosą. Dziewczyna odchyliła lekko głowę i szybko pocałowała go w policzek, po czym wróciła do poprzedniej pozycji, mając na twarzy delikatny, zadowolony uśmiech. Chłopak mentalnie złapał się za swój teraz czerwony polik i delikatnie się do niej uśmiechnął, pomimo tego, że ona tego nie widziała.

-- Dziękuję -- wyszeptała, a już po chwili odpłynęła w piękną krainę snów, w której każdy może być kim tylko zechce i spełniać swoje najskrytsze i największe pragnienia.

Brunet ostrożnie odwrócił twarz w jej stronę i na widok jej spokojnej miny, podczas snu - uśmiechnął się pod nosem. Zbliżył się do niej i finezyjnie ucałował ją w czoło tak, aby przypadkiem jej nie obudzić.

Oderwał się od niej z jeszcze większym uśmiechem i pozostając odwróconym w jej stronę, już prawie zasypiając, wyszeptał:

-- Dobranoc, kochanie.

~~~~

-- Udało ci się to doskonale, dobra robota -- powiedziała Shannon do swojej wspólniczki, która zgodnie z jej oczekiwaniami i przeczuciem - perfekcyjnie wykonała zlecone przez szatynkę zadanie.

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz