Rozdział 10

264 26 3
                                    

20 marca 2019r., wczesne popołudnie po wylądowaniu.

-- Dziękujemy bardzo! Do widzenia Panu i szerokiej drogi! -- powiedziały z szerokim uśmiechem Amybeth i Dalila, gdy tylko wyszły z taksówki. Miała ona przetransportować je na plan, a dokładnie do miejsca, w którym znajdują się garderoby i małe mieszkanka dla każdego aktora.

Około godzinę temu, dziewczyny bezpiecznie wylądowały na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie i pod lotniskiem już czekała na nie specjalna taksówka, która właśnie miała dowieść je na plan. Podczas podróży, zarówno Amy, jak i Dalila podziwiały zjawiskowe i cudowne widoki, które widziały zza szyby taksówki. Łąki, lasy, obszerne pola uprawne oraz małe miasteczka. Taka właśnie była kraina, w której Ania, postać grana przez rudowłosą, mieszkała i dorastała wraz ze swoimi przyjaciółmi i przybranymi rodzicami.

Oprócz podziwiania zachwycających widoków, aktorki także rozmawiały z przemiłym, starszym mężczyzną, który kierował pojazdem. Opowiadał on o swojej rodzinie, kochającej żonie i bardzo bystrych dzieciach, które niedługo będą iść na uniwersytet. Richie i Beverly - bo tak nazywają się jego nastoletnie pociechy - są bliźniakami i każdy dzień z nimi spędzony jest kolejną, fajną przygodą dla ich ojca oraz mamy. Pomimo tego, że rodzeństwo jest już prawie dorosłe, a rodzice mają swoje lata, to wręcz uwielbiają wykręcać sobie nawzajem żarty i fajnie się przy tym bawić.

Po przyjeździe na miejsce pożegnały go oraz zapewniły, że kiedyś jeszcze się spotkają i starzec będzie mógł opowiedzieć im więcej historii na temat jego rodziny. Auto odjechało, a Dalila i Amybeth, wraz z walizkami, skierowały się do białych przyczep, które były oddalone od nich o niecałe czterysta metrów. Kierowca nie miał możliwości dojechania tam i dziewczyny musiały same tam dojść, z czym nie miały żadnego problemu. Na sto procent powinny znaleźć tam Moirę. Chciały jak najszybciej ją spotkać i dowiedzieć się, gdzie mogą się rozpakować i odpocząć, ponieważ obie padały z nóg.

Gdy tak szły, brunetka postanowiła się odezwać :

-- Myślisz, że wszystko będzie jak dawniej? W sensie, że relacje ze wszystkimi nie uległy zmianie, gdy przestaliśmy kręcić Anię?

Amybeth westchnęła i przez chwilę nie odpowiadała, zastanawiając się nad słowami przyjaciółki.

-- Myślę...myślę, że na pewno coś się zmieni, aczkolwiek nie mam pojęcia co takiego -- powiedziała zamyślona spoglądając w niebo, na którym nie było ani jednej chmurki.

-- Co masz dokładnie na myśli? -- spytała Bela, spoglądając na rudowłosą.

-- Po prostu...nie wiem jak to nawet wytłumaczyć. Mam dziwne przeczucie i kompletnie nie wiem, co ono może znaczyć -- przeniosła wzrok z nieba na Dalile. Wzrok McNulty wyrażał wszystko to, co działo się w jej głowie. Dezorientacje swoim dziwnym, choć zazwyczaj bardzo trafnym, przeczuciem oraz determinacje, która kurczowo wiąże się z odkryciem znaczenia tego zagadkowego głosu wewnętrznego.

-- Wkrótce na pewno dowiemy się co to, a może nawet jeszcze dzisiaj na spotkaniu z całą obsadą -- stwierdziła czarnowłosa, którą również zastanawiało to, czy coś się zmieni, a jakaś rzecz zmieni się na pewno, lecz jeszcze nie wiadomo co takiego.

Po około piętnastu minutach drogi, obie dziewczyny zauważyły charakterystyczne, białe przyczepy i wielką, czarną bramę z tabliczką " Wstęp surowo wzbroniony dla osób nieupoważnionych". Popatrzyły się na siebie, przypominając sobie wszystkie cudowne chwilę związane z tym miejscem i żwawo podeszły do bramy.

Zaraz po drugiej stronie, stał wysoki facet, który z całą pewnością był ich ulubionym ochroniarzem. W pewnym momencie odwrócił się w stronę aktorek, a jego mina nie wyrażała żadnych emocji. Jak to zwykle bywa u ochroniarzy. Podszedł w stronę Amy i Dalili, pytając poważnym tonem :

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz