Rozdział 34

217 19 12
                                    

-- To ona to zrobiła -- powiedział w końcu Amybeth, patrząc na Luc'a, który wpatrywał się w nią z niezrozumieniem -- To była Kia. Jeszcze tylko muszę się upewnić na sto procent, ale i tak wiem, że to ona. Jak ona śmiała...

-- Skąd ten wniosek?

-- Przykładowo; pamiętasz jak przyszedłeś do mnie do przyczepy i ja zaczęłam cię malować, a potem... potem ona nagle weszła do środka z jakąś sprawą? -- kiedy nieco zarumieniony na wspomnienie tamtej sytuacji Lucas przytaknął, rudowłosa kontynuowała -- Chciała przesłać zdjęcia, które robiłyśmy na moim telefonie więc na chwilę oddałam go w jej ręce. Miała kompletny dostęp do każdego zdjęcia w mojej galerii - także do tego, na którym są Dalila i Kyle. Przesłała sobie ich zdjęcie, po czym po raz kolejny włamała do konta i opublikowała to na moim profilu.

-- Załóżmy, że masz rację -- powiedział powoli brunet -- Myślisz, że miała jakiś powód?

-- Właśnie nie wiem, dlaczego ona mogłaby to zrob... -- urwała, kiedy kolejny fakt do niej doszedł. Zasłoniła sobie usta ręką i niedowierzająco spojrzała w stronę chłopaka -- Shannon i Louis.

-- Co? Co z nimi? -- zmarszczył brwi.

-- Kojarzysz sytuację, jak Kia przyszła do nas się pożegnać -- kiedy chłopak usilnie doszukiwał się tej sytuacji w głowie, dziewczyna zdała sobie sprawę, że wtedy był przy niej Aymeric -- Mogłam ci nie mówić, tak więc powiem teraz, Wraz z AJ-em byliśmy u mnie w przyczepie. On przyszedł mnie obudzić, ale zauważył, że strasznie szamotałam się na łóżku. Dobudził mni...

-- Jak to szamotałaś się na łóżku? -- spytał zbity z tropu, patrząc na nią ze zmartwieniem.

-- Męczył mnie wtedy taki jeden koszmar, ale nie chcę do tego wracać, okej? -- Zumman chcąc nie chcąc pokiwał głową na znak tego, że się zgadza, a McNulty kontynuowała -- Wracając, dobudził mnie i chwilę z nim rozmawiałam o... o tym śnie. Potem usłyszeliśmy, że ktoś puka do drzwi i okazało się, że to Kia przyszła się pożegnać. Mówiła, że wyjeżdża na dwa tygodnie do znajomych, a gdy spytałam gdzie - odpowiedziała, że okolice Chicago.

-- Ale to nie oznacza, że od razu zamieszana jest w to Shannon -- mruknął w odpowiedzi, a rudowłosa uniosła brwi -- Nie bronie jej i dobrze o tym wiesz, tylko... tak jak ci już kiedyś mówiłem - ona nie jest wielkim specem informatycznym i Kia też mi na taką nie wygląda.

-- A ta sytuacje z logowaniem na moim koncie w Chicago? Oskarżyłeś mnie o oczernianie twojej, teraz już byłej, dziewczyny więc odpuściłam temat. Może one faktycznie tego nie zrobiły, ale powiedziałam ci wtedy, że Louis byłby to w stanie wykonać.

-- Wierzę w to, że ty tego nie zrobiłaś... -- wyznał, po czym po chwili dodał -- ... ale jaki cel miałaby w tym Shannon? Dlaczego chciałaby ci aż tak zniszczyć życie? Przepraszam, ale inaczej tego nie można nazwać.

-- Czyż to nie jest oczywiste -- prychnęła -- Już zapomniałeś o jej chorobliwej zazdrości o mnie? Z całym szacunkiem, ale ja nigdy nie zapomnę jak te cholerne paparazzi wymyślali jakieś dziwne teorie o nas, a potem tylko słyszałam jaka to ja nie jestem okropna, bo odbijam chłopaka innej dziewczynie.

-- Przecież oboje wiemy, że my wtedy się nawet nie przyjaźniliśmy -- wtrącił Lucas, spuszczając wzrok -- Pamiętam, że za każdym razem jak o tobie wspominałem, nawet przy jakiejś błahostce, to ona od razu była obrażona i przestawała się do mnie odzywać. Nie dostrzegałem tego kiedyś, czego żałuje, bo gdybym tylko coś zrobił... może teraz ty byś nie cierpiała?

-- Przeszłości nie zmienisz -- westchnęła i podeszła do niego bliżej, łapiąc jego twarz w dłonie i zmuszając aby na nią spojrzał -- Byłeś w pewnym sensie otumaniony i nie myślałeś o tym w taki sposób, w jaki myślisz o tym teraz. Nie wracajmy do tego, bo doskonale wiemy, że to dla obu z nas drażliwy temat.

Do zakochania jeden krok // LUBETH //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz